W dawnych czasach, gdy gra była bardziej statyczna, rola bocznego pomocnika nie była tak istotna jak obecnie. W dzisiejszych czasach wahadłowy przejmuje obowiązki jednocześnie skrzydłowego i bocznego obrońcy, pozwalając trenerowi na to by innego piłkarza ze składu - spełniającego dotąd jedno z tych zadań - przeznaczyć do innych celów. Dobry wahadłowy nie ma jednak sensu przy ustawieniu czwórką obrońców. W pełni można wykorzystać jego możliwości gdy drużyna gra trójką obrońców. Asekuruje w obronie, daje większą możliwość rozegrania piłki kolegom z drugiej linii a kiedy trzeba - wspomaga atak. Żeby tak grać trzeba mieć końskie zdrowie, biegać nie tylko dużo ale i szybko. Prekursorem wahadłowego był Grzegorz Lato W systemie 4-3-3 i 4-4-2 czyli przy czterech obrońcach taki piłkarz nie był potrzebny co nie znaczy, że nie dało się zaobserwować u niektórych zawodników smykałki do takiego pozycji - gdyby istniała. Moim zdaniem w roli wahadłowego świetnie sprawdziłby się Grzegorz Lato, który zresztą u Antoniego Piechniczka na mundialu w Hiszpanii grał już na bocznej prawej pomocy gdzie bardzo dużo biegał. Do zmiany pozycji doszło przed meczem z NRD w Chorzowie w eliminacjach mistrzostw świata. W kadrze nie mogą pojawić się m.in. zawieszeni za aferę na Okęciu Józef Młynarczyk i Zbigniew Boniek. Trener Piechniczek powołał wówczas na zgrupowanie aż trzech piłkarzy z zagranicy, co zdarzyło się pierwszy raz w dziejach reprezentacji: Latę, Andrzeja Szarmacha i Jana Tomaszewskiego. na zgrupowaniu w Wiśle przez tym meczem ustalono, że Lato będzie grał na prawej pomocy, tam od początku widział go Piechniczek. - Będę grał tam, gdzie mnie trener postawi. Pasuje mi wszystko z wyjątkiem bramki - opowiadał mi po latach późniejszy prezes PZPN o własnej reakcji na ten pomysł. Drugi gol w meczu z Peru to klasyczny przykład na to jakie bramki może zdobywać wahadłowy... Żelazne płuca Roberta Warzychy Na przełomie lat 80. i 90. Polska przez pewien okres grała systemem 3-5-2 wprowadził go nowy selekcjoner Andrzej Strejlau. Pierwszym klasycznym prawym wahadłowym został więc Robert Warzycha z Górnika Zabrze, który miał wielkie zdrowie do biegania. Kiedy trzeba było wspomagał środkowych obrońców - Zbigniewa Kaczmarka i Krzysztof Budkę. Z lewej strony sprawa wyglądała nieco inaczej, bo lewy wahadłowy Jacek Ziober świetnie sprawdzał się w grze do przodu, przy bronieniu nie było już tak idealnie, dlatego wspomagał go tam trzeci obrońca, o inklinacjach zresztą do gry ofensywnej - Dariusz Wdowczyk. Tak to właśnie wyglądało w pierwszym meczu Strejlaua jako selekcjonera, w sierpniu 1989 roku. Polska grając w ten sposób nie zdołała awansować do mistrzostw świata we Włoszech więc na pewien czas Strejlau wrócił do gry czwórką obrońców. Próbował jeszcze wahadłowych w eliminacjach na mistrzostwa Europy do Szwecji. Na prawym wahadle byli próbowani m.in. Marek Rzepka a na lewym - Janusz Góra, Andrzej Lesiak, Jarosław Araszkiewicz albo Jacek Bednarz. Po udanych igrzyskach w Barcelonie trener Strejlau próbował w tej roli Dariusza Adamczuka i Andrzeja Kobylańskiego po prawej stronie a Marka Koźmińskiego - po lewej. Grę w systemie 3-5-2 rozpoczynał też przygodę z reprezentacją selekcjoner Henryk Apostel - w pierwszym meczu z Hiszpanią na skrzydłach zagrali Jacek Grembocki (na prawym) i Marcin Jałocha (na lewym). Potem z lewej strony próbowany był też Adam Fedoruk, ale najczęściej ta rola zaczęła przypadać Koźmińskiemu. Jerzy Engel zarzucił ustawienie z trójką obrońców To były jednak jeszcze czasy kiedy wahadłowi nie byli jeszcze aż tak wahadłowi choć można tych piłkarzy uznać za pierwowzór grania w ten sposób. Eliminacje mistrzostw Europy w Anglii przerżnęliśmy właśnie w taki sposób a w słynnym meczu ze Słowacją, który przerżnęliśmy 1-4 a czerwone kartki dostali Świerczewski i Kosecki - na skrzydłach w systemie 3-5-2 grali Tomasz Iwan z prawej i Jacek Bednarz z lewej. Za drugiej kadencji Antoniego Piechniczka w systemie 3-5-2 szansę gry na skrzydłach dostawali Tomasz Hajto (na prawej) i Henryk Bałuszyński (na lewej) a Adam Ledwoń był próbowany po obu stronach. W latach 90. ostatni raz Polska zagrała tym systemem już za Janusza Wójcika, w meczu z Luksemburgiem, po obu stronach hasali wówczas Hajto i Rafał Siadaczka. Jerzy Engel na stałe wrócił do gry czwórką obrońców. Paulo Sousa, nowa era, inne realia Do systemu gry trójką obrońców reprezentacja wróciła już w innej epoce. Teraz od wahadłowych zależy znacznie więcej niż kiedyś. Rewolucyjnej zmiany w ustawieniu reprezentacji Polski dokonał Paulo Sousa. W tegorocznym marcowym meczu z Węgrami w eliminacjach mistrzostw świata reprezentacja zagrała trójką obrońców (Przemysław Bereszyński - Michał Helik - Jan Bednarek) oraz wahadłowymi (Sebastian Szymański z prawej i Arkadiusz Reca z lewej). Portugalczyk konsekwentnie trzymał się już potem grą wahadłowymi - role tę pełnili Kamil Jóźwiak, Przemysław Frankowski, Tymoteusz Puchacz i Przemysław Płacheta. Ściągnięcie Matty'ego Casha to chęć podniesienia gry na prawym wahadle na wyższy poziom. Rok temu Aston Villa zapłaciła za Casha blisko 16 mln euro. W Premier League, w klasycznym ustawieniu z czterema defensorami jest prawym obrońcą, ma jednak wiele zadań ofensywnych. Do taktyki preferowanej przez Paulo Sousę nadaje się więc świetnie. Prawe wahadło to pozycja na której od września zagrało w reprezentacji kilku zawodników. To Jóźwiak, Frankowski, Bereszyński oraz debiutujący z San Marino zdolny Jakub Kamiński. Wydaje się, że głównymi konkurentami Casha będą Jóźwiak i Frankowski. W ostatnim meczu z Albanią Jóźwiak wybiegł w pierwszym składzie, po przerwie został zmieniony przez Frankowskiego, który w Lens zbiera świetne recenzje. Czy Cash wywinduje grę wahadłowego na wyższy poziom a jego współpraca z Robertem Lewandowskim będzie owocowała konkretami? Przekonamy się już wkrótce.