Sprawa jest poważna. Ostatnie wyniki II-ligowej drużyny GKS-u Katowice budzą oto bowiem wściekłość jej kibiców. Po ostatnim rozczarowującym remisie z Błękitnymi Stargard nie szczędzą drużynie ostrych słów. Katowiczanie rzeczywiście rozczarowują. Nie tylko grają nieatrakcyjnie, ale przede wszystkim nie zdobywają punktów, które są im potrzebne do awansu na zaplecze Ekstraklasy. Słabe ostatnie występy spowodowały, że GKS roztrwonił ogromną część wypracowanej wcześniej przewagi. W tej chwili zajmująca trzecie miejsce Chojniczanka traci już tylko dwa punkty przy takiej samej liczbie rozegranych meczów. Warto jednak - uważam - żeby fani poczekali z wyrażaniem tej wściekłości do końca tego sezonu. Niewybredna ocena może bowiem pognębić, nie to złe słowo, raczej zgnoić ten zespół, który jak nigdy ostatnio - potrzebuje teraz wsparcia. O co właściwie mi chodzi? Nie chodzi o to, żeby na "czarne" mówić "białe". Nie chodzi o to, żeby mówić, że jest dobrze, kiedy jest źle. Nie chodzi o to, żeby pieścić piłkarzy słowem, kiedy na to nie zasługują. Chodzi raczej o to, żeby uzmysłowić sobie, co w tej chwili jest ważne, a co nic nie znaczące. Co może pomóc, a co przeszkodzić. GKS Katowice rozczarowuje, ale... Nie jest tajemnicą, że mnóstwo ludzi źle z różnych, często zupełnie odległych środowisk, źle życzy GieKSie. Tylko czyhają żeby powinęła się jej noga. Na każdym dostępnym polu, w każdy możliwy sposób dają wtedy wyraz swej radości. Każdy powód do złego słowa na publicznym forum wywołuje ekstatyczne uniesienia i jawną satysfakcję. Motywacje tych ludzi są czasem skrajnie różne, cel jednak ten sam: sprawienie żeby jak najwięcej innych ludzi uwierzyło, że nie warto w ten klub inwestować. Dlatego warto ciągle pamiętać jaki jest cel piłkarzy w tym sezonie. Tym celem jest tylko i wyłącznie awans a drużyna ciągle może go osiągnąć. Na piękną grę i efektowne zwycięstwa być może przyjdzie jeszcze czas. Przedwczesne rozliczanie z wyników, stylu czy wręcz, obrażanie się na drużynę - moim zdaniem jest w obecnej sytuacji absurdem, samobójem, podpalaniem własnej głowy, rzucaniem kłód. Kto chce włożyć GieKSę do wora Historia tego klubu jednoznacznie uzmysławia, że wszelkie kibicowskie naciski fanów sygnalizujących swe niezadowolenie NIGDY na Bukowej nie przyniosły prawdziwego efektu. Klapsy, pohukiwania, obrażanie się, słaba frekwencja - z pespektywy czasy wyglądają jedynie żałośnie. To jak gdyby fani szli ręka w rękę z tymi, którzy najchętniej GieKSę jak najszybciej włożyliby do wora i spuścili w Rawie. Spokojnie - sytuacja jest poważna, ale przecież nie beznadziejna. Niech trenerzy i piłkarze spokojnie - na ile się da - pracują. Ten sezon nie jest przecież stracony. Ciągle może być najlepszym od czasów ostatniego awansu czyli od 2007 roku. Najlepsze co obecnie kibic GKS-u Katowice może zrobić to wrócić na stadion kiedy będzie wolno i zedrzeć gardło w dobrej wierze. Na złą wiarę będzie ewentualnie czas. Ale może nie będzie sposobności? Wszystko może się przecież jeszcze dobrze skończyć. Chodzi tylko o jedno: dopinguj do ostatniej chwili. Narzekaj DOPIERO kiedy nie da się już niczego zrobić. To jest ten trudny moment: jeżeli czujesz się kibicem GieKSy, nie pytaj, co ona może zrobić dla ciebie. Spytaj, co ty możesz zrobić dla niej. Dzięki temu może nadejść czas, kiedy ona spyta z wdzięcznością, co może zrobić dla ciebie.