W starożytnym Rzymie popularne było święto ku czci Dobrej Bogini. Bona Dea była boginią płodności i obfitości. Misteria jej poświęcone mogły gromadzić wyłącznie kobiety, wstęp mężczyzn był zabroniony. W 62 roku p.n.e. odbywały się w domu ówczesnego najwyższego kapłana (pontifex maximus), którym akurat był Juliusz Cezar. Patrycjusz Publiusz Klodiusz Pulcher przebrał się jednak w damski strój a celem miała być schadzka z Pompeją, ówczesną żoną Cezara. Nic z tego nie wyszło, młodzieniec został zdemaskowany. Doszło do skandalu, dużo się działo, najważniejsze jednak, że Cezar wkrótce rozstał się z Pompeją. Według Plutarcha rozwód uzasadniał stwierdzeniem: "Moja żona musi być wolna nawet od cienia podejrzeń". Selekcjoner powinien być wolny od jakichkolwiek podejrzeń Minęły 2084 lata... Co tamten obyczajowy skandal ma wspólnego z wyborem selekcjonera i Czesławem Michniewiczem? Otóż moim zdaniem - ma. Chodzi bowiem o coś wyjątkowo istotnego: o wizerunek reprezentacji państwowej. Już samo rozpatrywanie jego kandydatury wydaje mi się zwyczajnie niesmaczne, czuję się jakbym oglądał "Alternatywy 4"... Nie trzeba mi przypominać, że Michniewicz w polskich warunkach jest trenerem odnoszącym sukcesy. Pamiętam, że zdobywał sukcesy z drużynami z Poznania, Lubina, Warszawy... Szanuję te osiągnięcia, w momencie kiedy jednak brany jest pod uwagę jako selekcjoner - czuję się mocno zaniepokojony. Będąc obywatelem tego kraju marzę bowiem żeby przyszły trener reprezentacji był jak żona Cezara - wolny od JAKICHKOLWIEK podejrzeń mogących godzić w jego image. Niestety; w przypadku Michniewicza cień tych podejrzeń ma rozmiar góry jak stąd do Wronek i nazod. Czesław Michniewicz najbardziej jest znany z faktu, że 711 razy rozmawiał z "Fryzjerem" Zdaję sobie sprawę, że pisanie tych słów przychodzi mi łatwo: Michniewicza w ogóle nie znam, nie jestem jego kolegą, nie jestem z nim na "ty", może raz zadałem mu pytanie na konferencji prasowej kiedy był jeszcze trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Oczywiście pamiętam, że Michniewicz nigdy nie został skazany za udział w korupcji, która jeszcze kilkanaście lat temu jak rak toczyła polską piłkę. Ten tekst napisałbym jednak tak samo gdybym Michniewicza znał. Dlatego, że 711 połączeń telefonicznych z "Fryzjerem", jednym z najważniejszych architektów układu korupcyjnego w polskim futbolu z przełomu wieków niezmiennie musi robić wrażenie i... robi. Sorry, ale Michniewicz najbardziej znany jest niestety właśnie z tego, że rozmawiał aż 711 razy z "Fryzjerem" a nie z sukcesów trenerskich i nic tego nie zmieni. W dodatku tamta sprawa nigdy tak naprawdę nie została wyjaśniona. Gdzie bowiem znajdziemy treść tych wszystkich rozmów, przeprowadzonych w trochę ponad dwa lata? Czego dotyczyły? Wiemy to? No właśnie... Trenerowi Michniewiczowi nikt nie zabrania pracować w klubach, zarabiać tam duże pieniądze i osiągać sukcesy. Tam może budować własny dobry wizerunek i cieszyć się dobrymi wynikami. Jednak selekcjoner wybrany przez PZPN jest w pewnym sensie przedstawicielem narodu. Pełnienie tej funkcji jest w moim odczuciu najwyższym dla polskiego trenera zaszczytem, czymś znacznie więcej niż tylko zawodem. Co dla Czesława Michniewicza jest ważniejsze? Nie twierdzę, że Pompeja Sulla była winna. Nie twierdzę, że Czesław Michniewicz jest winny. Jeśli jednak jest świadomym obywatelem RP sam powinien uciąć wszelkie dyskusje i publicznie ogłosić, że nie ubiega się o tę posadę. W razie gdyby Czesław Michniewicz został jednak selekcjonerem - oznaczałoby, że wyżej stawia własny image niż reprezentacji. Paweł Czado