Najbardziej chyba znany przypadek żałości futbolowych estetów to reprezentacja Brazylii z mundialu w 1982 roku. Joga bonito zapierała dech w piersiach chyba każdemu kto widział tamte mecze ze Związkiem Radzieckim czy Szkocją. Co jeden w składzie kanarków to był artysta; rozmach, ogrom i rozmaitość akcji ofensywnych mogły budzić podziw (ironią losu jest fakt, ze akurat podczas tamtych mistrzostw Brazylia nie dysponowała wybitnym środkowym napastnikiem). Jak się okazuje te problemy nie dotyczą tylko futbolistów grających o najwyższe cele. Piękno może być ryzykowne i dosłownie nieopłacalne Dla mnie piękno w piłce to widoczna myśl, konsekwentny sposób, który ma doprowadzić do zwycięstwa. Wysublimowana defensywa też może być piękna. Wracam do dylematu prawie równie starego jak to co było pierwsze - jajko czy kura - bo po ostatnim meczu GKS-u Katowice na szczycie II ligi niektórym kibicom... nie podobał się styl zwycięstwa z liderem mimo że dzięki niemu GieKSa wskoczyła na jego miejsce! Niby, że był chaos, niewiele kilka dokładnych podań z rzędu itp. Dziwi mnie takie podejście o z dwóch powodów. Pierwszy - GKS Katowice nie gra w ekstraklasie już od 16 lat, a tam chcą widzieć go kibice. GieKSa prawie zawsze była drużyną, która potrafiła wywalczyć zwycięstwo zaciętością i nieustępliwością choć pod koniec lat 80. zaistniał też okres gdzie potrafiła zachwycić. Potem, po spadku, były mecze lepsze i gorsze, ale nadzwyczajnie pięknych było raczej niewiele. Skąd więc ten pociąg do piękna? Drugi - prawda taka, że styl gry we futbolu też jest dziś towarem. Dlatego, ze przyciąga na stadiony. GKS Katowice gra na razie na drugim poziomie rozgrywek. Jeśli będzie grał ZBYT pięknie, to możniejsi go zwyczajnie rozgrabią zanim dojdzie tam gdzie chcieliby go widzieć kibice. Po latach zaciera się co piękne a co skuteczne Piękno i wynik w parze to coś nadzwyczaj trudnego. W Katowicach tiki-takę chciał już wprowadzać trener Wojciech Stawowy, ale ostatecznie nie skończyło się to dobrze. Po wielu latach przychodzenia na mecze uważam, że ligowa piłka to nie konkurs piękności: kto tak uważa, prędzej czy później zostaje na aucie, bo nie za piękno przecież się rozlicza. I jeszcze jedno: po latach ci brzydko grający, którzy skutecznie przeciwstawili się aniołom piękna i tak dostąpią zaszczytu przejścia do futbolowej świadomości jako drużyna... efektowna. Czyż nie za taką uważa się mistrza świata - Włochów - z 1982 roku. Po latach zaciera się co było piękne a co skuteczne. Zostaje wynik. Dobry zawsze będzie po jakimś czasie uważany za piękny. Na Śląsku zawsze w cenie był pragmatyzm. Tak więc GieKSo: po prostu awansuj. W stylu jaki ci się podoba. A jeśli przy okazji będzie pięknie to się ucieszymy.