Policyjny Klub Sportowy z Katowic powstał w połowie lat 20. Śląska policja miała ambitne plany stworzenia dobrej drużyny, dysponowała ludźmi, którzy potrafili obracać się w kręgach futbolowych. Najlepszym przykładem jest nadinspektor Józef Żółtaszek. Ten szef śląskiej policji od 1928 roku, pięć lat później został prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej i pełnił tę funkcję do wybuchu wojny. Potrafił w Katowicach zorganizować nawet zjazd PZPN w 1935 roku. Bramkarz siedzi na piłce Zdjęcie wykonano wcześniej, w połowie lat 20. przy boisku przy ul. Moniuszki w Katowicach. Właśnie tam rozgrywał swe spotkania Policyjny KS (w czasie wojny boisko przejął klub VfB Kattowitz, dziś już nie istnieje). Policyjnemu KS nigdy nie udało się poważnie zaistnieć w polskim futbolu choć może się pochwalić... reprezentantami Polski! Na zdjęciu w pierwszym rzędzie na piłce siedzi bramkarz Stefan Kisieliński, który w reprezentacji debiutował właśnie jako piłkarz Policyjnego KS i zanim przeszedł do Polonii Warszawa w latach 1926-27 zagrał w niej cztery mecze. Niewyraźny herb Piękna rodzinna opowieść związana jest z Pawłem Lubiną, kolejnym reprezentantem Polski, który kojarzy się głównie z katowickim Dianą i Pogonią. To jego rodzina zachowała to zdjęcie. Na fotce Lubina stoi pierwszy z prawej. Zwróćcie uwagę na zamazany herb. Na koszulkach jego kolegów z drużyny jest on zdecydowanie bardziej wyraźny. Syn piłkarza opowiada mi, że to efekt... arytmii serca. Jego ojciec na nią się uskarżał, a fotograf miał właśnie uchwycić moment szybszego bicia serca. Nie miała ona jednak wpływu na losy piłkarza. Po zakończeniu kariery, w latach 30. został kapitanem związkowym Śląskiego Związku Piłki Nożnej, zmarł w 1977 roku. Moją uwagę zwróciła uwagę jeszcze... pedanteria piłkarza pierwszego z prawej w dolnym rzędzie. Nie chciał pobrudzić sobie kolana więc... podłożył chusteczkę. Paweł Czado PS Jeszcze dopisek po rozmowie z Marianem Lubiną: zdarzało się, że jego ojciec łapał się za serce w trakcie gry. Po wojnie miał dwa zawały. W latach 60. odratowano go w katowickim szpitalu Elżbietanek, za drugim razem, w szpitalu w Bytomiu już się nie udało.