W piątek odszedł jeden z największych gigantów Ruchu Chorzów. Wspaniały obrońca Antoni Nieroba spędził na Cichej ponad dwie dekady, grał dla drużyny z Cichej przez 17 sezonów, aż 401 razy reprezentował klub w oficjalnych spotkaniach! Ruch Chorzów: herbata od pani Janeczkowej To właściwie był trochę przypadek, że został piłkarzem W rodzinie korzeni sportowych nie było. Były muzyczne. Ojciec grał na puzonie w orkiestrze kopalni Kleofas na Załężu, a brat - w Świętochłowicach w hucie Florian (przypomina mi się Roman Lentner, którego brat Gerard grał na trąbce w orkiestrze kopalni Szombierki).O wspomnienie poprosiłem jego rówieśnika i kolegę ze szkolnej ławki, który właściwie trochę sprawił, że świat usłyszał o piłkarzy Antonim Nierobie, bo namówił go żeby rozpoczął treningi w Ruchu. Eugeniusza Lercha, bo o nim mowa, wspomnienie o Antonim wzrusza. To nie była zwykła znajomość. - Nasze rodziny się znały i lubiły, nasi ojcowie razem pracowali na kopalni. Razem chodziliśmy do jednej klasy - wspomina. Bajtle ze szkoły podstawowej numer 37 spędzały razem mnóstwo czasu, także po lekcjach. Chłopcy sami sobie organizowali czas i zabawy. Antek i Elek mierzyli się w wymyślanych... turniejach zapaśniczych, zimą na holcokach [butach o drewnianej podeszwie, przyp. aut.] zjeżdżali z górki w stronę Rawy - kto dalej... Grali też w piłkę na placu. Beztroskie dzieciństwo!Eugeniusz Lerch: - Zauważyłem, że Antek ma smykałkę do futbolu. Wyróżniał się podczas lekcji wuefu, podczas których graliśmy zazwyczaj w piłkę ręczną. Ja do Ruchu trafiłem trochę wcześniej więc zacząłem go namawiać, że do nas przyszedł. "Będziesz mógł grać większą prawdziwą piłką. Po treningach i meczach dostaniesz ciepłą herbatę od pani Janeczkowej. A jeśli będziesz się wyróżniał - dostaniesz z klubu prawdziwe trampki - kusi przyjaciela Elek. Pamiętam słowa Antoniego Nieroby: "Gdyby nie Elek do Ruchu bym nie trafił". Nieroba dbał o innych i o siebie Antek dał się ostatecznie skusić i... wsiąkł na dwie dekady! Ruch to miejsce gdzie można wyjść na ludzi. Trenerzy uczą punktualności i dyscypliny. Pierwszy trening Antka odbywa się pod okiem Gerarda Cieślika. Chłopak ma wtedy niespełna 13 lat. To był rok 1952. W juniorach grał przez 5 lat. Wyróżniał się spośród rówieśników i szybko trafił do pierwszej drużyny. Kiedy już w coś się angażował, traktował to poważnie. - Jako piłkarz był bardzo zdyscyplinowany. Miał cechy, które pozwoliły m zrobić karierę, także w reprezentacji. A jako człowiek był.... walczący. Dbał o innych i o siebie. To właśnie Antek chodził negocjować wyższe pensje i dbał o sposób naszego podróżowania na mecze - wspomina Eugeniusz Lerch.W pierwszym zespole zadebiutował w wieku 17 lat w wyjazdowym meczu z Odrą Opole w 1956 roku. Na początku jest pomocnikiem, od połowy lat 60. - jako doświadczony piłkarz - staje się obrońcą. Z Ruchem Antoni Nieroba dwa razy zdobywa mistrzostwo Polski w 1960 i 1968 roku. W pierwszej drużynie gra od 1956 do 1972 roku. Łączy epoki. Zaczyna jeszcze z Gerardem Cieślikiem kończy - z Joachimem Marxem, Zygmuntem Maszczykiem, Piotrem Czają, Jerzym Wyrobkiem... W latach 1959-67 rozegrał 17 meczów w reprezentacji Polski. Wcześniej, w reprezentacji juniorów, którą trenował Kazimierz Górski, był często kapitanem drużyny. Debiutuje jako pomocnik z Izraelem, ma podawać piłki do przodu, m.in.do Ernesta Pohla i Jana Liberdy. Potem mierzy się z różnymi sławami m.in. z Belgiem Paulem van Himstem, Węgrem Lajosem Tichym, Bułgarem Gundi Asparuchowem, Włochami Gianni Riverą i Alessandro Mazzolą czy reprezentującym Ulster - Dannym Blanchflowerem. Ulica Długa na początku i na końcu Na koniec kariery dwa lata gra jeszcze w Chateauroux. W kontakcie pomaga "Ojga" Faber, który gra już w Lens. Kiedy Nieroba się zadomawia we Francji dzwoni po kolegę z Cichej - Antoniego Piechniczka. Selekcjoner opowiadał mi, że dostał telefon w doskonałym momencie. Wyjechał przed Wszystkim Świętymi. Nieroba i Piechniczek mieszkają razem w mieszkaniu wynajętym przez klub. Nie było takich kokosów jak dziś. Na telewizor musieli wpraszać się do sąsiadów. - Łazienka właściwie nie była nawet łazienką. Nie było tam wanny tylko miska. Ale obiady były opłacone, chłopcy żywili się na stołówce miejscowej policji - opowiadała mi kilka lat temu Małgorzata Nieroba, która odwiedziła męża we Francji [w tamtych czasach piłkarze jeździli zazwyczaj na kontrakty zagraniczne bez rodzin, przyp. aut.].Po powrocie Antoni Nieroba oddał się trenerce. Długo i ciężko chorował. Pogrzeb odbędzie się w poniedziałek w kościele Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Długiej w Chorzowie. Czy to przypadek, że właśnie tam, przy tej ulicy mały Antek zaczynał z Elkiem kopać piłkę?