Pierwsze to złoty medal olimpijski Pawła Fajdka. Celowo piszę złoty i celowo od tego marzenia, a właściwie oczekiwania zaczynam. Sam zainteresowany głośno mówi po co jedzie na igrzyska olimpijskie do Tokio. Interesuje go tylko mistrzostwo, co w ustach czterokrotnego mistrza świata w rzucie młotem nie może dziwić. Zmienił trenera, ale nie zmienił ambicji. Jak podkreśla: "Wszystko jest dobrze, zdrowie jest, uśmiech jest, zakwasy są, więc wszystko, co powinno". Dlatego mówienie o jego sukcesie w Tokio nie jest "nakładaniem presji na zawodnika" czy "wieszaniem medalu na szyi przed rozpoczęciem zawodów". Paweł sam doskonale wie po co rzuca młotem od wczesnych młodzieńczych lat. Wie, jak smakuje porażka i robi wszystko, by to uczucie było tylko wspomnieniem. Wie co chce osiągnąć, więc nam pozostaje tylko mocno zacisnąć kciuki i czekać na to, co wydarzy się na przełomie lipca i sierpnia w Japonii. Drugie to dobra postawa naszych pływaków właśnie w Tokio. Tu bardzo chciałabym napisać medal i oby życie w tej kwestii zaskoczyło pozytywnie. Powracanie wspomnieniami do sukcesów Otylii Jędrzejczak sprzed ponad 16 lat zaczynam odczytywać w kategorii opowieści o piłkarskich mistrzostwach świata z 1974 roku. Oczywiście sformułowanie "polskie pływanie" czy wręcz "polska szkoła pływania" dziś właściwie nie zaprzątają nam głowy, ale sprawa jest dość prosta. Dyscyplinie, zresztą nie tylko tej, potrzebny jest wielki sukces. Na miarę tych z 2004 roku. Czy jest na to szansa? Szansa jest zawsze - można odpowiedzieć. Ale jest też nadzieja. Katarzyna Wasick ten dziwny pandemiczny rok spożytkowała najlepiej jak mogła. Rekordzistka Polski na 50 i 100 metrów stylem dowolnym, trzykrotna zwyciężczyni International Swimming League właśnie w ten sposób zgłosiła swój akces do sukcesów na igrzyskach. Na jej - co warto zaznaczyć - czwartych igrzyskach. Powrót do wyczynowego sportu po prawie dwuletniej przerwie (i zmianie nazwiska - panieńskie Wilk) wygląda więcej niż obiecująco. Dlatego z tą "obietnicą w oczach" warto spoglądać w stronę olimpijskiego basenu w Tokio. Mam nadzieję, że nie tylko ze względu na Kasię. Trzecie marzenie do spełnienia dotyczy gier zespołowych. Na medal igrzysk olimpijskich w siatkówce czekamy prawie 45. I może już wystarczy? Dwukrotni mistrzowie świata chcą i mogą spełnić nasze marzenia o wielkim sukcesie. Vital Heynen wie, albo robi wszystko, by wiedzieć, jak ten sukces osiągnąć. Gwiazdy reprezentacji grają w najsilniejszych ligach świata i mimo zawirowań pandemicznych, szlifują formę. Bo olimpijski turniej w Tokio jest celem numer jeden. Nie chcemy już wracać wspomnieniami do ćwierćfinału w Rio... bo to przecież wtedy nie tak miało być... po prostu chcemy więcej! Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> I jeszcze na koniec reprezentacja Polski w piłce nożnej. Tu pozostawię tylko życzenia... Niech eliminacje mistrzostw świata okażą się dobrą, optymistyczną rozgrzewką przed Euro. Niech turniej we Francji będzie miłym wspomnieniem, zatartym przez dobry występ na kolejnych mistrzostwach Starego Kontynentu... Niech gwiazda Lewego lśnij jeszcze jaśniej... Niech zagra najlepszy turniej w swojej karierze... Niech drużyna o największym potencjale od lat pokaże na co ją stać... Powodzenia Panowie! Paulina Chylewska