Wykluczenie rosyjskich sportowców, zespołów i reprezentacji z niemal wszystkich dziedzin życia sportowego (są jeszcze federacje, które nie zdecydowały się na drastyczne kroki, ale mam nieodparte wrażenie, że to tylko kwestia czasu) jest sankcją dotkliwą. Zresztą można by na palcach jednej ręki wskazać tych, którzy jeszcze tydzień temu byli pewni, że taka sytuacja będzie miała miejsce. Znacznie częściej słychać było wątpliwości (w pełni uzasadnione) dotyczące finansowych powiązań największych związków czy sponsorów międzynarodowych imprez. Okazuje się jednak, że w trudnych czasach i wobec oddolnego oporu najpierw nielicznych, a potem coraz liczniejszych, nie można pozostać obojętnym. Warto być przyzwoitym - te słowa profesora Władysława Bartoszewskiego dziś wybrzmiewają z gigantyczną siłą, dlatego warto pamiętać, że jedną z pierwszych drużyn na świecie, która odmówiła gry z Rosją po rozpoczęciu inwazji w Ukrainie, była reprezentacja Polski w rugby na wózkach. Chodziło o przedostatni mecz mistrzostw Europy najwyższej dywizji, który miał decydować o awansie do najlepszej "szóstki" paryskich zawodów, a więc o utrzymaniu w europejskiej elicie. Mimo tej stawki spotkania Polacy odmówili gry i przegrali walkowerem. Kto zna Polski Związek Rugby na Wózkach, ten wie, że hasło, które towarzyszy im od lat brzmi "Power of Fair Play". Nie mogło więc stać się inaczej. Dla nas wszystkich wygrali! Jako pierwsi wskazali kierunek i - mam wrażenie - dodali odwagi. W ich ślady poszli piłkarze reprezentacji Polski. W opublikowanym oświadczeniu wyrazili się bardzo jednoznacznie: "nie zagramy z Rosją w barażach do mistrzostw świata". Koniec, kropka! Nikt w momencie opublikowania tego stanowiska nie był w stanie przewidzieć jakie to może mieć konsekwencje. A mogło zakończyć się dokładnie tak, jak w przypadku kadry rugbistów - walkowerem. To oznaczałoby koniec marzeń o mundialu w Katarze. Ale nikt nie kalkulował, nikt się nie przestraszył, nie zawahał. I brawo za to! Sekwencja zdarzeń pokazała kto miał rację, a kto się miotał w plątaninie ogromnych pieniędzy i wpływów rosyjskiego rynku. Kto próbował być nieodpowiedzialnym poszukiwaczem kompromisu, a kto nie kalkulował. Brawo! Tym bardziej śmieszą dziś zapowiedzi Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej, która decyzją UEFA i FIFA jest wykluczona z międzynarodowych rozgrywek i zamierza odwoływać się od tej decyzji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Zdaniem Rosjan nie ma ku temu żadnych podstaw prawnych. Sugerują oni także, że decyzje zapadły pod naciskiem Polskiego Związku Piłki Nożnej, co jest wbrew zasadom fair-play. A na dodatek Grzegorz Krychowiak śmie rozmawiać z Krasnodarem o wcześniejszym rozwiązaniu kontraktu i jeszcze namawia! do tego swoich zagranicznych kolegów. Hm... może warto rosyjskim mediom przypomnieć, że piłkarze są dorosłymi ludźmi, zdolnymi do samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. I naprawdę widzą co się dzieje i są w stanie odróżnić agresora od atakowanego! Od tygodnia towarzyszy wielu z nas poczucie dumy! Z tego jak bardzo angażujemy się w pomoc uchodźcom, jak potrafimy się znów jednoczyć, jak przeciwstawiamy się - każdy na swój sposób - rosyjskiemu reżimowi Władimira Putina. Ta duma dotyczy też polskich sportowców. Jedni wprost sprzeciwiają się grze z reprezentantami bandyckiego reżimu, inni wspierają słowem, solidarnością lub czynem, włączają się aktywnie w pomoc najbardziej potrzebującym. To jest bardzo budujące, bo pokazuje, że sport to coś znacznie więcej niż wyniki, medale i rywalizacja. To oręż, z której warto korzystać, bo pomaga osłabiać, a wierzę głęboko, że także przyczyniać się do obalenia dyktatury. Slava Ukraini!