Tuż po zakończeniu wyborczej karuzeli pojawiły się opinie i sugestie dotyczące wyzwań i zadań, które przed nowymi władzami polskiej piłki zostaną postawione. Szkolenie - to hasło odmieniane przez wszystkich i wszystkie możliwe przypadki. Nie oszukujmy się - to problem, z którym futbol nad Wisłą nie radzi sobie od lat i jeśli nikt nie zechce na poważnie i z pełnym zaangażowaniem poświęcić się temu zagadnieniu - szybko dobrze nie będzie. A potencjał - jak potwierdzają eksperci - jest ogromny. "Polska piłka potrzebuje silnej piłki klubowej" - to słowa, które wczoraj podczas zjazdu powiedział odchodzący i piastujący stanowisko Honorowego Prezesa PZPN Zbigniew Boniek. "Dopóki nie będziemy regularnie grać w Lidze Mistrzów, Lidze Europy, Lidze Konferencji Europy, nie pójdziemy do przodu. My jesteśmy krajem nie "wielkim", a "normalnym" piłkarsko. My z tego jako kluby profesjonalne nic nie mamy. Ponad 90 procent zawodników wyjeżdża. Kluby ich puszczają, bo mają potrzeby finansowe". Wszystko prawda. Prawda niezwykle smutna, wręcz dołująca dla polskiego futbolu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat (dziewięć z nich to "czasy" prezesury Bońka) polskie kluby siedem razy były w fazie grupowej Ligi Europy i raz Ligi Mistrzów. Aż czterokrotnie - w sezonach 2012/2013, 2017/2018, 2018/2019 i 2019/2020 żaden polski zespół nie dostał się do fazy grupowej europejskich pucharów. O kompromitacjach typu przegrany dwumecz z Legii z Dudelange nie sposób zapomnieć. Legia - niespodziewany wynik w Pradze Dla porównania w tym samym czasie, zaledwie dekady, Czesi byli cztery razy w Lidze Mistrzów i osiemnaście w Lidze Europy. W ubiegłym sezonie Slavia Praga zakończyła rywalizację na ćwierćfinale Ligi Europy. Czyli można! Oczywiście są tacy, którzy twierdzą, że trudno porównywać polskie kluby z czeskimi, choćby ze względu na chiński kapitał w stolicy Czech, ale to tylko część prawdy. Po pierwsze - zespół Slavii w dużej mierze opiera się na czeskich piłkarzach. Pięciu z nich wystąpiło na tegorocznym Euro 2020, a byli to: Jan Boril, Petr Sevcik, Tomas Holes, Lukas Masopust i Michael Krmencik. Inaczej wygląda też "struktura" ligi. W Polsce lepiej się płaci i lepiej zarabia, co oznacza, że nawet drużyny z dolnej połowy tabeli Ekstraklasy nie dzieli przepaść od mistrza kraju. W Czechach słabsze zespoły właściwie uzależnione są od tego, czy uda im się dobrze sprzedać piłkarza do Sparty, Slavii albo Viktorii, bo nie mają tak dużych wpływów z praw telewizyjnych jak polskie średniaki. Dlatego przed meczem ostatniej rudny kwalifikacji w Pradze Legia nie była faworytem. Wynik 2-2 - dość niespodziewany trzeba przyznać - sprawia, że sprawa awansu ciągle jest otwarta. Raków daje przykład Jak więc budować polskie kluby, by europejskie puchary nie były dla nas "problemem", ale by stały się dumą i chlubą? Po pierwsze szkolić - dobrze, dużo, efektywnie i systemowo, z myślą o zasilaniu rodzimych klubów - czyli wracamy do głównego tematu rozważań na temat zadań nowego prezesa PZPN. Po drugie - może potrzeba czasu, cierpliwości, a nade wszystko konsekwencji. "To będzie największe wyzwanie dla mnie jako trenera. Cieszę się, bo cały czas przekraczam w Rakowie różne bariery. Był awans do pierwszej ligi, później ekstraklasy. W poprzednim sezonie walka o start w eliminacjach europejskich pucharów zakończona wicemistrzostwem. Wywalczyliśmy Puchar i Superpuchar Polski, a teraz stoczymy bój o wejście do fazy grupowej Ligi Konferencji" - te słowa Marka Papszuna jasno pokazują co znaczy zaufanie i mozolne budowanie drużyny z wizją, pomysłem i właśnie konsekwencją. Skromna wygrana z Gentem była piątym meczem Rakowa w europejskich pucharach, w którym zespół z Częstochowy nie stracił bramki. Imponujące! Czy skończy się awansem trudno dziś wyrokować, ale można pokusić się o stwierdzenie, że awans do Ligi Konferencji Europy po prostu się temu klubowi należy. Czy zatem jesienią europejskie puchary będą przynajmniej częściowo w biało-czerwonych barwach? Oby! Bo to nie tylko zastrzyk finansowy dla poszczególnych klubów, punkty rankingu klubowego, które zapewniają miejsca w eliminacjach kolejnego sezonu, ale przede wszystkim poczucie, że warto grać, pracować, rozwijać się w polskich drużynach, bo można regularnie pokazywać się w Europie. Dla wszystkich - zawodników, klubów, kibiców - byłaby to wymarzona sytuacja. Paulina Chylewska, Polsat Sport