Kylian Mbappé kosztować będzie 180 czy jednak 200 milionów euro? Przejdzie do Realu czy jednak zostanie w PSG? A Jack Grealish? Wart jest 117,5 miliona Euro, które Manchester City za niego zapłaciło czy niekoniecznie? Przy takich sumach 25 milinów Euro za Ronaldo, który miałby zostać kolegą klubowym "cudownego angielskiego łobuziaka" zdaje się być drobnym kieszonkowym (choć biorąc pod uwagę 112 milionów za CR7 zapłacone przez Juventus trzy lata temu, można uznać, że wartość "wiekowego" piłkarza wręcz maleje w oczach). Oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, że futbol to dziś przede wszystkim biznes. Generowanie wielkich przychodów staje się sportem samym w sobie, a zasady finansowego fair-play chyba możemy sobie włożyć między bajki. Oficjalnie oczywiście funkcjonują, ale... no właśnie. Ciągle mówimy o kwotach kosmicznych, które w zestawieniu ze sportem olimpijskim możemy traktować w sferze marzeń. Dawid Tomala - mistrz olimpijski w chodzie sportowym na 50 kilometrów kilka lat temu zrezygnował z treningów i skupił się na pracy, by zarobić na utrzymanie. "Pracowałem na pełen etat na budowie, byłem nauczycielem wychowania fizycznego, masażystą, trenerem od przygotowania motorycznego" mówił sportowiec, który szerszej publiczności dał się poznać dopiero w Tokio. Zresztą Tomala pracował na budowie do końca 2020 roku, by zarobić na przygotowania do igrzysk. Jak sam mówił: "Nie było łatwo, po normalnej pracy wielokrotnie nie miałem już sił na swój trening. Nie żałuję, choć kosztowało mnie to mnóstwo wysiłku, także psychicznego". Piękna historia - ktoś powie. Wręcz filmowa, można dodać, bo w tym przypadku zakończona happy-endem. Ale ilu sportowców i w Polsce, i na całym świecie, zmaga się z podobnymi problemami ocierając się zaledwie o podium, czy wręcz nie awansując do olimpijskich finałów. A też wkładają wszystkie swoje siły, ciężko pracują, trenują i poświęcają swoje życie, by osiągnąć sukces. Brzmi idealistycznie - być może, ale czy w sporcie przypadkiem nie o to chodzi... Historie sportowców, startujących w Igrzyskach Paraolimpijskich jeszcze wyraźniej pokazują finansowe dysproporcje. Rosjanin Michaił Astaszow zdobył złoty medal w kolarskim wyścigu na 3000 metrów, bijąc przy okazji rekord świata. Przed igrzyskami zatrudnił się w firmie rozwożącej jedzenie, by zebrać fundusze na sprzęt. Podobnie jak Tomala? Z tą tylko różnicą, że Rosjanin urodził się bez rąk i nóg. Determinacja? Tak. Godna podziwu! Catia Oliveira uchodziła za jeden z największych talentów w piłkarskich w Brazylii. Świat wielkich pieniędzy i sławy stał przed nią otworem, zwłaszcza że już jesienią 2007 roku otrzymała powołanie do reprezentacji Canarinhos do lat 17. Sześć godzin przed startem zgrupowania zamiast spełnienia marzenia i gry w reprezentacji, nastolatka musiała martwić się o życie. Wszystko przez wypadek samochodowy. Oliveira doznała urazu rdzenia kręgowego. Ale nie poddała się. Sześć lat później zaczęła grać w tenisa stołowego. Jesienią 2018 r. została wicemistrzynią świata, a Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio są już drugimi w jej karierze. I choć przed każdą wielką imprezą musi martwić się o finansowanie startów, nie wyobraża sobie życia poza sportem. Taniec z gwiazdami: Iza Małysz komentuje ślub swojej córki Karoliny Małysz: Zyskuję syna - pomponik.pl Podobnych historii w Tokio jest więcej. Nie mam oczywiście złudzeń, że nagle świat futbolu zacznie ograniczać kwoty transferowe i zarobki piłkarzy, by wspomagać sportowców z niepełnosprawnościami. Aż tak naiwna nie jestem... wierzę jednak, że wrażliwość społeczna i docenienie sportu w każdym wymiarze pozwoli cieszyć się nim naprawdę szerokiej grupie zawodników. Dla wielu właśnie sport staje się oknem na świat, a nie tylko maszynką do zarabiania pieniędzy. Dla wielu sport jest lekiem na wszystko, a nie jedynie cząstką wielkiego biznesu. Im szybciej to zrozumiemy - zaczynając od siebie, na włodarzach sportu i państw kończąc - tym mniej wielkie pieniądze w kilku zaledwie dyscyplinach będą razić. Paulina Chylewska, Polsat Sport