Widok dziesięcioosobowej grupy, która wspólnie, razem wchodzi na szczyt, śpiewając hymn swojego kraju jest obrazkiem nie do zapomnienia. To nie tylko triumf człowieka, który zmierzył się z niezdobytą zimą górą. To zwycięstwo jedności, wspólnoty i realizacja marzenia... także wspólnego. Pokazali hart ducha i niespotykane umiejętności współpracy do końca! I na tym właściwie moglibyśmy zakończyć... gdyby nie fakt, że zaraz po tym niezwykłym wyczynie pojawiły się wątpliwości. Z tlenem czy bez tlenu, uczciwie czy nie do końca, z dopingiem (jak niektórzy nazywają wspomaganie się tlenem) czy też bez. Nie będę w tej dyskusji uczestniczyć, bo nie jestem himalaistą i nie umiem tego ocenić. Zastanawiam się tylko dlaczego tak ożywionych dyskusji nie obserwujemy w przypadku innych wypraw? Może dlatego, że na zdobycie K2 zimą czekano tak długo i tak wielu wcześniej próbowało? Może dlatego, że wspinaczka wysokogórska jest niewątpliwie sportem, a ten wymaga, by zachować uczciwość i równe szanse? A może jednak warto pamiętać o bezpieczeństwie i życiu przede wszystkim? Te pytania pewnie przez jakiś czas jeszcze będą się pojawiać. Czy uda się na nie jednoznacznie odpowiedzieć? Czas pokaże... W grupie dziesięciu Szerpów, którzy dokonali niemożliwego, był jednak jeden - Nirmal "Nims" Purja - który dotarł na szczyt bez dodatkowego wspomagania tlenem. Historia jego życia to gotowy materiał na film. Wychowywał się w Chitwan, z daleka od wysokich gór, bo zaledwie 400 metrów n.p.m. Gdy miał osiemnaście lat trafił do jednostki Gurków, a później do Special Boat Service - elitarnej jednostki brytyjskiej Royal Navy. W wysokie góry po raz pierwszy pojechał w wieku... 29 lat. Ale spodobało mu się od razu. Co więcej okazało się, że jego organizm jest niezwykle wytrzymały, gotowy do nadludzkiego wręcz wysiłku i regeneruje się szybciej niż w przypadku innych. Sam często balansuje na granicy życia i śmierci, ale góry pochłonęły go na tyle, że porzucił służbę. I postanowił zrealizować projekt "Project Possible 14/7" - zdobycie 14 ośmiotysięczników w czasie jednego sezonu. Jak postanowił, tak zrobił (choć nie bez przeszkód finansowych i politycznych). Zrobił to w 189 dni! Pobił poprzedni rekord o ponad 7 lat!!! (Koreańczykowi Chang-Ho Kim zajęło to 7 lat, 10 miesięcy i 6 dni). Niewiarygodne! I mimo, że wejścia Nirmala były realizowane przy pomocy tlenu z butli, nie sposób nie docenić tego wyczynu! Nikt nie ma chyba wątpliwości, że bez wspomagania tak szybkie zrealizowanie projektu byłoby najprawdopodobniej niemożliwe i obarczone dużo większym ryzykiem. Niecałe 15 miesięcy później zdobył zimą K2 - tym razem bez tlenu. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Wyczyn z 16 stycznia jest jednak niezwykły nie tylko ze względu na postać "Nimsa", ale ze względu na tę jedność i wspólnotę, o której pisałam na początku. Szerpowie towarzyszą wspinaczom właściwie od zawsze. Brali udział nawet w tych pierwszych wyprawach w latach pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych. Ale ich rola i zaangażowanie ewoluowały. Od biednego ludu, który pomagał wspinaczom z zachodu, po osoby, które prowadziły klientów komercyjnych wypraw, aż do właścicieli największych na świecie firm, które te wyprawy organizują. Nie można się więc dziwić, że także ich ambicje doszły do głosu. Chcieli pokazać, że mają coś do powiedzenia w zdobywaniu szczytów. Zrobili to w najlepszy z możliwych sposobów. Razem! Ten wyczyn przeszedł do historii, a wraz z nim nazwiska fenomenalnych wspinaczy: Nirmal Purja, Mingma David Sherpa, Mingma Tenzi Sherpa, Geljen Sherpa, Pem Chiri Sherpa, Dawa Temba Sherpa, Mingma G, Dawa Tenjin Sherpa, Kilu Pemba Sherpa, Sona Sherpa. Chylę czoła Panowie! Paulina Chylewska, Polsat Sport