Niesamowita historia. Bohater masowej wyobraźni. Ucieleśnienie ciężkiej pracy i spełnienia amerykańskiego snu o potędze. Ale tegoroczny finał NFL dla mnie miał innego bohatera. A właściwie bohaterkę, o której moglibyśmy napisać równie dużo wspaniałych słów. To Sarah Thomas - pierwsza w historii kobieta sędziująca jedno z najważniejszych i wzbudzających największe emocje wydarzeń sportowych na świecie. Cała jej kariera jako sędzi NFL to materiał na dobry film lub co najmniej serial dla Netflixa. Nigdy nie bała się nowych wyzwań i szlaki przecierała właściwie od zawsze. Już w piątej klasie była jedyną dziewczyną grającą w szkolnej drużynie koszykówki w Pascagoula w stanie Mississippi. Dlaczego? Bo chciała, a żeńskiego zespołu akurat nie było... Przygodę z futbolem amerykańskim zaczęła w liceum. Szybko stała się jednym z najlepszych sędziów na tym etapie edukacji. W 2007 roku została pierwszą kobietą, która sędziowała ważny mecz na poziomie college’u. Następnie w 2015 roku dołączyła do grona sędziów ligi NFL. Co ciekawe, gdy Gerry Austin (jeden z najwybitniejszych sędziów w historii NFL) ją zatrudniał, pouczył, by schowała włosy i nie nosiła makijażu, by nie zbudzać niepotrzebnej sensacji... typowe, prawda? Odpowiedź Thomas był natychmiastowa: "Gerald, przekraczasz granicę. Jest dużo rzeczy, za które dziękuję Bogu, a makijaż jest jedną z nich"- wspominała w telewizji CBS. Przyznała także, że doskonale zdawała sobie sprawę z dobrych intencji Austina, ale wiedziała jednocześnie, że zrobi wszystko, by nikt nie próbował jej włożyć w kolejne stereotypowe widełki. Dziś nikt nie zwraca już uwagi, czy pani sędzia ukrywa swoje blond włosy pod czapką i jak mocno się maluje. Thomas chwalona jest za doskonałą wiedzę na temat przepisów gry, zrozumienie ducha tej rywalizacji, świetne umiejętności komunikacyjne, a także zdolności do uspokajania trenerów. Jak powiedziała dla serwisu NFL: "Nigdy nie zamierzałem być pierwszą w tym wszystkim, (przyp. była też pierwszą kobietą, która sędziowała mecz barażowy NFL już dwa lata temu), ale wiem jaki wpływ mam nie tylko na moją córkę, ale także na młode dziewczyny na całym świecie, na kobiety na całym świecie. Dlatego, kiedy wejdę na boisko i wezmę to wszystko pod uwagę, prawdopodobnie będę miała łzy w oczach. To po prostu niezwykłe i jestem naprawdę zaszczycona, że mogę być częścią tegorocznej ekipy Super Bowl.". W wielu wywiadach przed Super Bowl przyznawała, że stara się traktować to spotkanie, jak każdy inny sędziowany przez nią mecz. To jednak właśnie w niedzielę sędziowała z małym aniołkiem schowanym w kieszeni, którego dostała dzień wcześniej od swojej mamy i słowami piosenki "Rise Up" w głowie, których słuchała tuż przed rozpoczęciem pracy... Po zakończeniu meczu, z kolei można było dostrzec obrazek, jak do Sarah na boisku dołączają jej dzieci: synowie Brady i Bridley oraz córka Bailey. Zapytana o ten moment Thomas powiedziała: "To, że moje dzieci były tam ze mną dało mi poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Często powtarzam, że bycie pierwszą w tym wszystkim nie jest moim celem, ale bycie mamą jest wartością numer jeden. Więc to, że moja rodzina była ze mną w tak ważnym momencie, było po prostu niewiarygodne". Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! I taki to był dla Sarah zwykły - niezwykły dzień pracy... a dla nas wszystkich kolejny dowód na to, że płeć nie jest ani atutem, ani przeszkodą w osiąganiu najwyższych celów. Liczą się praca, upór, determinacja, kompetencje i profesjonalizm. Im szybciej to zrozumiemy, tym rzadziej kobieta pracująca w tzw. "męskich sportach" przestanie być tylko gratką informacyjną. Paulina Chylewska, Polsat Sport