43-letni Artur Hrycenko zginął 22 kwietnia podczas obrony Ukrainy przed rosyjskim okupantem. "Był obrońcą na boisku i obrońcą na wojnie" - można przeczytać w oświadczeniu Narodowego Komitetu Olimpijskiego Ukrainy w obwodzie lwowskim. Poganie i rosyjska horda Hrycenkę bardzo dobrze znał Ihor Artemowicz. To doświadczony szkoleniowiec, który odpowiada za szkolenie młodzieży w słynącej z dobrej pracy z najmłodszymi Akademii Karpat Lwów. Piłkarze zza wschodniej granicy od końca marca trenują na boiskach Gosław Sport Center w Wodzisławiu Śląskim. - Dowiedziałem się o jego śmierci z Internetu. Codziennie pobyt w Wodzisławiu zaczynam od sprawdzenia tego, co dzieje się w domu. Zresztą nie tylko ja, bo 40 chłopców, którzy z nami trenują w Polsce także to robi. Artura Hrycenkę trenowałem w Arsenale Biała Cerkiew. To był wysoki, mierzący 190 centymetrów środkowy obrońca. Solidny zawodnik. To jest dla mnie straszna wiadomość, to pierwsza osoba, którą dobrze znałem, a nie żyje ginąc na wojnie - mówi załamany trener Artemowicz. Hrycenko ma na swoim koncie wiele ligowych występów w takich klubach, jak Karpaty Lwów, FK Lwów czy Arsenał Biała Cerkiew, gdzie prowadził go trener Artemowicz. "Przyjacielu Arturze Hrycenko, byłeś murem na boisku, zawsze szedłeś do końca, nie spotkałem bardziej rzetelnych ludzi! Niski ukłon dla rodziców dla Ciebie! Spoczywaj w pokoju!" - napisał w sieci społecznościowej Andriy Slyvka, przyjaciel poległego żołnierza. - Ci co go zabili, to poganie, to horda. Nie mam nawet słów, żeby wyrazić to, co czuję. U nas we Lwowie jest jeszcze w miarę bezpiecznie, choć też bomby i pociski już kilka razy wybuchały, w innych częściach naszego kraju jest bardzo trudno. Trudno to wszystko opisać i komentować - mówi trener Artemowicz. Chcą grać mecze Młodzi piłkarze Akademii Karpat Lwów nie wiedzą jeszcze, jak długą będą w Polsce trenować. Zajęcia prowadzone są z lekcjami on-line. W Wodzisławiu na obiektach Gosławia trenują drużyny od U-14 do U-18. Mają świetne warunki do pracy, ale brakuje jednego, meczów sparingowych. - Gdyby ktoś chciał z nami zagrać, to byłaby dla nas super sprawa - podkreśla Ołeh Rodin, były reprezentant ZSRR, który wspólnie z trenerem Artemowiczem opiekuje się grupą młodych zawodników z Karpat Lwów. Ukraiński wicemistrz Europy zginął na froncie Zdemontowali trybunę w barwach Ukrainy...