Uznawany za wielką przyszłość węgierskiego futbolu piłkarz, który wygrał w styczniu plebiscyt na sportowca 2020 roku na Węgrzech, miał duży udział w awansie drużyny narodowej na mistrzostwa Europy. - To jego akcja w końcówce meczu barażowego z Islandią, kiedy byliśmy w trudnej sytuacji, zdecydowała o tym, że wygraliśmy. Potrafi przeprowadzić efektowną i skuteczną akcję - mówi Matyas Szeli, dziennikarzem węgierskiej gazety "Nemzeti Sport". Jednym z tych piłkarzy z przodu, który może zastąpić Szoboszlaia jest dobrze znany z polskich boisk Nemanja Nikolić, król strzelców Ekstraklasy z sezonu 2015/16 w barwach Legii Warszawa, który zdobył wtedy 28 bramek. 33-letni napastnik gra teraz w FC Fehervar. W węgierskiej kadrze prowadzonej przez Marco Rossiego znaleźli się też inni zawodnicy znani z naszych boisk, a mianowicie Akos Kecskes (w przeszłości Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Korona Kielce) oraz Gergő Lovrencsics (Lech Poznań). Węgrzy podbudowani dobrymi wynikami - Nikolić raczej na pewno powinien zagrać. Może nie od początku, bo zwykle gramy jednym napastnikiem i tym piłkarzem z przodu jest Adam Szalai, ale w drugiej połowie, jako rezerwowy. Co do Lovrencsicsa, to do końca nie jestem pewien. Ostatnio był kontuzjowany. Z Islandią w tym decydującym barażowym meczu o Euro grał, jeśli więc będzie na sto procent zdrowy, to powinien z wami wystąpić - tłumaczy Matyas Szeli. Węgrzy przed meczem z biało-czerwonymi na Puskas Arena w czwartek 25 marca podbudowani są dobrymi wynikami w ostatnim czasie w barażach o Euro, gdzie w decydujących grach pokonali Bułgarów (3-1) i Islandię (2-1) oraz w Lidze Narodów, gdzie z trudnej grupy z Rosją, Turcją i Serbią wywalczyli awans do pierwszej Dywizji czyli elity. Długa droga Węgrów na Euro - Do turnieju Euro mieliśmy naprawdę długą drogę. Najpierw mecze w grupie, a potem play-offy, najpierw Bułgaria, a potem Islandia. Z tym pierwszym rywalem oczekiwaliśmy tego, że wygramy i tak też się stało. W konfrontacji z Islandią, to było takie "fifty-fifty". W końcówce przechyliliśmy szalę na swoją korzyść, choć łatwo na pewno nie było. Do tego wygraliśmy swoją grupę w Nations League z teoretycznie silniejszymi od nas rywalami, jak Rosja, Serbia czy Turcja. Te gry dały wiele pewności siebie, te mecze pokazały, że nawet z teoretycznie silniejszymi rywalami potrafimy sobie poradzić. Indywidualnie, to w tych zespołach, z którymi rywalizowaliśmy, jest wielu dobrych graczy, jak choćby w Serbii, ale na boisku udowodniliśmy, że możemy być lepsi - mówi dziennikarz "Nemzeti Sport".