Starcie "Lwów Terangi" z "Faraonami" było rewanżem za finał Pucharu Narodów Afryki, który 6 lutego odbył się na stadionie Jaunde. Tak wtedy tak i teraz lepsi w konkursie karnych byli Senegalczycy. W finale PNA wygrali w jedenastkach 4-2, teraz 3-1. I wtedy i wczoraj o wszystkim na koniec decydowało uderzenie w wykonaniu Sadio Mane. Laserem po oczach O ile jednak w stolicy Kamerunu wszystko odbywało się fair, o tyle na stadionie w Dakarze w obecności 50 tys. miejscowych fanów doszło do skandalu. Kiedy piłkarze Egiptu, z ich wielką gwiazdą na czele Mohamedem Salahem podchodzili do piłki ustawionej na jedenastym metrze, w graczy w czerwonych koszulkach kierowano dziesiątki laserów. Takie celowe oślepienie pomogło, bo z czterech wykonywanych przez siebie karnych "Faraonowie" nie wykorzystali aż trzech! Mylił się wspomniany Salah, a także Zizo i Mohamed. Do tego autokar którym jechała reprezentacja Egiptu został obrzucony kamieniami. Kilka osób miało zostać rannych. Egipska Federacja Piłkarska oskarżyła Senegalczyków o... rasizm i fatalne traktowanie. Na swoim Instagramie EFA, Egyptian Football Association poinformowała o tym, że składa oficjalny protest do FIFA z powodu tego, że "egipscy gracze byli terroryzowani, zaatakowany został autobus, a szczególnym obiektem ataku był Mohamed Salah". Czy taki protest cokolwiek da? Raczej bardzo wątpliwe by FIFA mocniej zareagowała. Owszem, sankcje mogą dotknąć senegalską federację i tamtejszych kibiców, ale na wynik rywalizacji między Senegalem i Egiptem już raczej to nie wpłynie. Pod koniec roku do FIFA odwoływała się piłkarska federacja RPA, która przegrała decydujący mecz o awans do barażów z Ghaną po karnym z kapelusza, ale nic nie wskórano. Wynik został utrzymany, w wczoraj "Czarne Gwiazdy" po remisie z Nigerią na wyjeździe cieszyły się z czwartego w historii awansu do MŚ. Tak ich załatwili... Co do Egiptu, to teraz oskarża Senegalczyków, ale w przeszłości fani z tego kraju atakowali innych, żeby wspomnieć rywalizację z Algierią przed mundialem we Włoszech w 1990 roku i w RPA dwadzieścia lat później. O mało wszystko nie skończyło się... wojną. Przed mundialem w RPA po tym, jak w Kairze obrzucony został autokar reprezentacji Algierii, to trzech zawodników "Lisów Pustyni" zostało rannych. W odpowiedzi w Algierze i w innych algierskich miastach zaczęto atakować siedziby egipskich firm. Egipskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało na dywanik algierskiego ambasadora. Swoje doświadczenia z rywalizacji z Egipcjanami miał też Stefan Żywotko, przez 14 lat trener algierskiego JS Kabylie. W 1984 roku w afrykańskim Pucharze Mistrzów Krajowych rywalizował z jednym z najbardziej utytułowanym klubów na kontynencie afrykańskim Zamalek SC z Kairu. U siebie drużyna polskiego szkoleniowca, który przeżył 102 lata, a zmarł w lutym w Szczecinie, wygrała 3:1. O rewanżu w Kairze w półfinale rozgrywek pan Stefan tak opowiadał na potrzeby swojej biograficznej książki "Stefan Żywotko. Ze Lwowa po mistrzostwo Afryki". - To było coś niesamowitego. Ich fani byli na naszym treningu, obrażali i lżyli nas, a byli wspierani przez policję. Byli też obecni przed naszym hotelem. Przed wyjazdem tam wiedzieliśmy, że można się spodziewać takie "przyjęcia". W Kairze siedzibę ma przecież CAF [Afrykańska Konfederacja Piłkarska - przyp. red.]. Mogliśmy oczekiwać tego, że nie przegramy na boisku piłkarskim, ale poza nim, i tak się faktycznie stało - opowiadał Stefan Żywotko. Tamto spotkanie jego drużyna przegrała 0-3 i to Zamalek awansował do African Champions’ Cup. Tragiczne wieści po barażowym meczu w Afryce Kadry na mundial będą rozszerzone do 26 graczy Karna kompania, spalona siedziba federacji i groźby prezydenta