Sousa nie zdążył jeszcze powołać właściwej 23-osobowej kadry - na to ma jeszcze kilka dni, nie zdołał wyselekcjonować jedenastki na pierwszy mecz, nie zdążył zasmakować goryczy pierwszej porażki, a już dostaje po głowie od Polaków, którym tak bardzo chce pomóc. Krytyka Sousy za brak Białka i powołanie Kownackiego Za co obrywa? Nie powołał Bartosza Białka z Bundesligi, a wziął Dawida Kownackiego z 2. Bundesligi. Nie postawił na Rafała Gikiewicza, bo wolał Szczęsnego, Fabiańskiego, Skorupskiego i Drągowskiego. Wziął z Pogoni nie tylko Sebastiana Kowalczyka, ale też Kacpra Kozłowskiego, który w momencie powołania miał raptem 10 meczów w PKO Ekstraklasie. Przy ofensywnym pomocniku Kozłowskim warto się zatrzymać na chwilę. Mało kto spośród krytykujących to powołanie wie, że ten piłkarz ma technikę i inklinacje do rozgrywania piłki, jakby pochodził z Półwyspu Iberyjskiego, a nie znad Wisły. Popytałem trenerów, którzy śledzą Kacpra trochę dłużej. Zapewniają, że robi też skokowe postępy i wciąż błyszczy, przechodząc do starszych grup wiekowych. Widzieliśmy go w niedzielnym meczu Pogoni z Lechem, na tle osłabionego kadrowo "Kolejorza" Kacper nie błyszczał, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Kacper Kozłowski będzie najmłodszym kadrowiczem od czasów Lubańskiego? Gdyby zadebiutował w kadrze, mielibyśmy w niej najmłodszego piłkarza od czasów Włodzimierza Lubańskiego, który wskoczył do składu "Biało-Czerwonych" w wieku 16 lat 188 dni. Kozłowski ma 17 lat i niespełna pięć miesięcy. ZOBACZ TAKŻE: Cezary z Pazurem: Zimowe transfery Legii? Same niewypały! Czy Sousa, stawiając na Kacpra, który nie zadebiutował nawet w kadrze U-21, wysyła sygnał, że mamy kopalnię talentów? A może chce się przekonać, że "Biało-Czerwoni" nie są skazani na męczarnie w ataku pozycyjnym i dlatego szuka nieoczywistych wariantów ożywienia drugiej linii? Kłopotów w tym sektorze boiska przecież nie brakuje. Kamil Grosicki rozegrał raptem 330 minut w West Bromwich Albion, od 19 stycznia nie gra wcale. Pewniakiem wśród skrzydłowych zdaje się być Kamil Jóźwiak, który ostatnio był rezerwowym w Derby i nie ma imponujących statystyk: tylko bramka i dwie asysty w 30 meczach Championship. Alternatywy stanowią: Sebastian Szymański, wracający do kadry Bartosz Kapustka, czy Przemysław Płacheta, który od 13 lutego zaliczył tylko minutę w Norwich. Miesiąc bez gry dla zdrowego 22-latka to koszmar. Jasna strona Białej Gwiazdy: Czy Hyballa powinien mierzyć wyżej? Tymczasem bez kreatywnej drugiej linii nie uda się wykorzystać możliwości Roberta Lewandowskiego i Sousa o tym wie najlepiej. Dlatego od początku pracy w roli selekcjonera Polaków zakasał rękawy. Analizował ze sztabem po cztery spotkania dziennie, jeździ ze stadionu na stadion. W niedzielę wir pracy zagnał go nawet do Szczecina, gdzie asystował mu wychowanek Pogoni, trener kadry U-21 Maciej Stolarczyk, z którym najwyraźniej złapali dobry kontakt. Pracowitość Sousy mnie cieszy, ale za nią nikt mu laurów nie wystawi, jeśli za 17 dni z Budapesztu wrócimy bez choćby punktu. Co do powołań, każdy ma swoje zdanie. Czy z PKO Ekstraklasy bardziej na powołanie zasłużył dziś Paweł Wszołek od Sebastiana Kowalczyka? Pewnie tak. Portugalczyk stawia jednak na 22-latka z Pogoni, a kto wie, czy z 23-osobej kadry Sebastian także nie wypadnie. Z wyborów Sousa będzie rozliczany, więc na razie dajmy mu choćby odrobinę kredytu zaufania. Ciągłą połajanką przy byle okazji można zyskać dziś tani poklask, ale na pewno nie zbudować atmosferę wokół kadry. Beenhakker też eksperymentował i się opłaciło Pomyślałem, co by było, gdyby media społecznościowe były już tak popularne podczas eliminacji do Euro 2008? Leo Beenhakker na Serbów posłał Mariusza Jopa za Michała Żewłakowa, a po 19 minutach i kontuzji Kamila Kosowskiego zastąpił Tomaszem Zahorskim, zaś do ataku posłał nie Ebiego Smolarka, tylko Grzegorza Rasiaka, a w drugiej linii znalazł miejsce dla Jakuba Wawrzyniaka. Twitter by pewnie zapłonął, gdyby w 2007 r. pełnił w Polsce taką rolę jak dziś. Tymczasem eksperymenty Beenhakkera opłaciły się - z Belgradu wywieźliśmy remis 2-2, którym przypieczętowaliśmy zwycięstwo w grupie i awans na ME. Być może w podobny sposób, jak to uczynił wówczas Leo, przewietrzy nasze głowy w myśleniu o piłce Paulo? Michał Białoński