Maxi Lopez to rosły blondyn, który dwa lata temu pięknym golem pomógł "Barcy" powstać z kolan w starciu gigantów w ramach 1/8 finału (Barcelona - Chelsea 2:1). Później nie wiodło mu się już tak dobrze, w efekcie na miniony sezon został wypożyczony do RCD Mallorca, ale to ciągle pełnowartościowy napastnik z Primera Division, czyli jednej z najlepszych lig świata. Nie przez przypadek Barcelona wyłożyła ekipie River Plate Buenos Aires za niego 7 mln euro. Za Dawida Legia zapłaciła Sandecji zaledwie kilkadziesiąt tys. zł. W ostatnim sezonie naszej ekstraklasy w 24 meczach strzelił tylko cztery gole, ale i tak Rosjanie wyłożyli za niego niemało 4,2 mln euro. W zestawieniu z Lopezem, na korzyść Janczyka przemawia jeden, ale za to ważny fakt - wiek piłkarza. Bojowy sądeczanin jest o trzy lata młodszy od kolegi z Argentyny, a w wypadku napastnika to niemała różnica. Przecież tylko przez wiek 30-letni Francuz Thierry Henry jest aż o 10 mln euro tańszy, niż Fernando Torres, który poza Primera Division w piłce klubowej jeszcze na dobre nie zaistniał. Ale jest aż o siedem lat młodszy od Henry'ego. Mam tylko nadzieję, że szefostwo CSKA za dwa lata nie będzie żałować pozyskania Janczyka, tak jak w "Barcy" pewnie plują sobie w brodę przez nietrafiony transfer Lopeza. Tylko od Dawida zależy, czy Rosjanie zrobią na nim interes, a przy Łazienkowskiej powiedzą sobie: "za półdarmo wypuściliśmy taką perłę!". Gdyby taki plan się ziścił, oznaczało by to jedno: młody Polak trafiłby do mocniejszej ligi. Michał Białoński, INTERIA.PL