Miałem przyjemność obsługiwać ten hokejowy mundial dla nieodżałowanego "Tempa". Jeszcze większą przyjemność wprowadzania rewolucyjnych zmian miał pewnie również nieodżałowany ś.p. Bogdan Tyszkiewicz . Ówczesny prezes jeszcze prężnie działającego PZHL-u (w odróżnieniu od współczesnego) i szef komisji sędziów w światowej federacji hokejowej (IIHF) uważał za swój osobisty sukces przeforsowanie pomysłu o wprowadzeniu sędziego wideo. Dzięki powtórkom wideo w Wiedniu mieliśmy mniej skandali sędziowski, co nie znaczy, że wcale ich nie było. Pamiętam, jak Tyszkiewicz musiał przepraszać Słowaków za błąd kanadyjskiego sędziego, który uznał gola dla USA strzelonego nogą i nasi południowi sąsiedzi przegrali 3-4. Przeprosiny zostały przyjęte, ale nasi południowi sąsiedzi musieli wracać do domu. Podobnie zresztą, jak kanadyjski sędzia, które nie wiedzieć czemu nie skorzystał z pomocy "supervisora", a na telebimie wszyscy kibice widzieli, że arbiter popełnił błąd. To był jednak wyjątek, ale od 1996 r. w hokeju na wszystkich mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich mają spokój z sędziowaniem, bo pomaga technika. W piłce zaangażowane są nieporównywalnie większe pieniądze i do skandali sędziowskich dochodzi znacznie częściej, FIFA broni się rękami i nogami przed zmianami. Im większa presja na Josepa Blattera, tym większe szanse na reformy. Beton powoli kruszeje. - Jedyną nowinką techniczną, o której możemy dyskutować jest technologia umożliwiająca rozstrzygnięcie wątpliwości czy piłka przekroczyła linię bramkową - oświadczył dzisiaj w RPA Blatter. Dyskutuj na blogu Michała Białońskiego