Jak się może czuć Bartosz Zmarzlik? Po zdobyciu mistrzostwa globu w sezonie 2019 został Sportowcem Roku. Teraz jako pierwszy Polak dokonał nie lada sztuki, jaką była obrona mistrzostwa świata. Ze Stalą Gorzów Wielkopolski zdobył wicemistrzostwo Polski, a z drużyną narodową osiągnął wicemistrzostwo świata. Rok 2020 niewątpliwie należał do Zmarzlika. Tymczasem musiał się zadowolić piątym miejscem w Plebiscycie na Sportowca Roku. Fakt, że nie zmieścił się nawet na podium jest doprawdy zdumiewający. Łaska kibica na pstrym koniu jeździ, takie są prawa opinii publicznej. Do dobrego łatwo się przyzwyczajamy. Więcej - jeśli Zmarzlik po raz trzeci z rzędu okaże się najlepszym żużlowcem na Ziemi, nie zwiększy to jego szans na triumf w Plebiscycie. "On przecież zawsze wygrywa to Grand Prix" - wzruszymy ramionami. O tytuł Sportowca Roku 2020 wychowankowi Speedway Wawrów było trudno. Konkurencja w tym roku była niebywała, lecz miejsce na podium należało mu się obowiązkowo. Na nim umieściło go zresztą kolegium redakcyjne serwisu Sport.Interia.pl. ZOBACZ TAKŻE: Jak głosował Robert Lewandowski? Jeśli już przy jego wyrokach jesteśmy, to cieszę się, że z wewnątrzredakcyjnego głosowania wyszło nam minimalne zwycięstwo Roberta Lewandowskiego nad Igą Świątek. Oczywiście, podboju Paryża w wykonaniu tenisistki Legii Warszawa nie zapomnimy do końca życia, jednak rok 2020 stał pod znakiem wyczynów "Lewego". Jeśli Polak, w opinii FIFA, zostaje Piłkarzem Roku, a w pobitym polu zostawia herosów Cristiana Ronaldo i Lionela Messiego, zdobywa koronę króla strzelców wszystkich rozgrywek, w jakich uczestniczy, to nie ma innego wyjścia: w Plebiscycie "PS" musi usłyszeć "You simply the best!". Tym bardziej, że spacerując w koronie po piłkarskim Olimpie Robert nie zapomina o ludzkim sercu. Nazajutrz po otrzymaniu nagrody FIFA uczestniczył w spotkaniu - via Skype - z wychowankami Centrum Opieki nad Dzieckiem we Włocławku. Iga Świątek podbiła serca nie tylko polskich kibiców, ale też fanów tenisa z całego świata. Przez turniej Rolanda Garrosa przejechała jak polski czołg, wgniatając w kort rywalki. Jej nokautujące uderzenie nie licowało z wiekiem (19 lat) i ciągle dziewczęcą twarzą zawodniczki. Chciałoby się rzecz - chwilo trwaj! Oby Iga dokonała powtórki z rozrywki już podczas Australian Open, początek już 17 stycznia. Mamy też nadzieję, że pójdzie w ślady Agnieszki Radwańskiej podczas Wimbledonu, choć sama zauważyła, że trawa jest domeną Roberta Lewandowskiego, ale nie jej. Może do 28 czerwca, gdy ma ruszyć słynny turniej na All England Lawn Tennis Club zdoła się do niego przekonać.