W Krakowie mamy nie najszybszą trasę, ze wspierania biegu wycofał się ostatnio główny sponsor, zorganizować i nagłośnić maraton możnaby pewnie sto razy lepiej. Dla mnie liczy się jednak to, że Cracovia Maraton ma swój osobliwy klimat. Tworzy go niepowtarzalne miasto i nietuzinkowi ludzie. Po długich i niełatwych przygotowaniach będę miał w tym roku okazję do wspólnego startu w CM w gronie znajomych. Staś Stanuch (INTERIA.PL) założył sobie osiągnięcie mety po trzech godzinach i 50 minutach. Trenował sporo, przebiegł nie tylko półmaraton Bieg Marzanny, ale też m.in. 20 km na trasie biegu z Wadowic do Oświęcimia. Odżywiał się należycie, przez ostatnie dni w firmie wzbudzał sensację łykając co chwilę popularny napój izotoniczny. Gdyby tylko nie te papierosy, to z pewnością Stasio złamałby i 3:40 godz. Wojtek Staszewski ("Gazeta Wyborcza") to warszawiak z krwi i kości, ale lubi startować w Krakowie. W tym roku ma nadzieję na wynik - dwie godziny i 50 minut, a to oznacza, że każdy kilometr z liczącej 42 km 195 m trasy musi pokonać w szalonym tempie czterech minut! Wojtkowi dużo dał tygodniowy obóz przygotowawczy, który urządził sobie u siebie w Ursynowie. - Rano biegałem wolno, ale długo - godzinę piętnaście, półtorej godziny, a wieczorem tylko pół godziny, ale w szybkim tempie - opowiada Wojciech Staszewski. Chociaż warszawski maraton (w tym roku start 27 września) jest o wiele lepiej zorganizowany od naszego krakowskiego, Wojtek zazdrości nam jednego pomysłu - maratońskiego przedszkola. Organizatorzy postanowili umilić czas dzieciom maratończyków, by nie nudziły się w oczekiwaniu na dotarcie do mety tatusia, czy mamusi. Obserwując maratończyków pokonujących ulice Krakowa, trzymajcie też kciuki za Wojtka Krawczyka (INTERIA.PL). Wojtek to żywa reklama skuteczności ścieżek biegowych Nike. Jeszcze w ubiegłym roku nasz kolega miał nadwagę i problemy zdrowotne z układem krwionośnym nóg. Wziął się w garść, dołączył do treningów prowadzonych przez fachowców z krakowskiej AWF - Darka Kaczmarskiego i Wacława Mirka (m.in. eks-fizjolog piłkarzy Cracovii, bez niego "Pasy" nie biegają już tak szybko) i proszę - zaliczył w tygodniowym odstępie dwa półmaratony (krakowski, a po nim warszawski) i teraz, w maratońskim debiucie atakuje czas - cztery godziny. Wiem co mówię, dla debiutanta na tak długim dystansie, nie jest to wcale słaby czas. Sam w swym debiucie, w II edycji Cracovia Maratonu osiągnąłem 4 godziny i 40 s, a trenowałem dłużej, niż Wojtek, tyle że nie miałem na każdych zajęciach takich fachowców jak Darek, czy Wacek. Sam marzę o pobiciu rekordu - 3:27, osiągniętego przed rokiem w Łodzi. Nie będzie łatwo, wiem. Trasa o wiele trudniejsza (np. podbiegi pod Dąbie), pogoda jak rosyjska ruletka: w słońcu za gorąco, w cieniu przy zapowiadającym się mocnym wietrze za zimno, ale liczę na niemałe już doświadczenie (będzie to mój maraton numer "dziewięć") i dobre przygotowania, które zaliczyłem (zwłaszcza wybiegi na Luboń Wlk. w okresie treningów siłowo-wytrzymałościowych).