Bracia Kliczkowie służą Ukraińcom z Kijowa Na pierwszym biegunie są z pewnością bracia Władymir i Witalij Kliczkowie. Są wielkimi mistrzami, mają status gwiazd światowego bosku, wielkie pieniądze, które pozwoliłyby im czas wojennej zawieruchy spokojnie przeczekać w ciepłych krajach. Ale nie, oni stają na wysokości zadania i razem z prezydentem Ukrainy <a href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wolodymyr-zelenski,tId,413569">Wołodymyrem Zełenskim</a> dodają otuchy całemu narodowi ukraińskiemu, ba, całemu światu. Prezentując postawę godną podziwu. Są wśród potrzebujących: w szpitalach, schronach, wśród żołnierzy na linii frontu. Ryzykują życiem. - Nie ma mowy o ucieczce z oblężonego miasta. Gdybym to zrobił, już nigdy nie mógłby spojrzeć sobie w lustro. Zostaniemy w Kijowie na zawsze - zadeklarował Witalij, który jednocześnie jest merem miasta. Usyk z Łomaczenką pokazują światu prawdziwe wartości W czasie próby na najważniejszy medal spisał się też złoty medalista IO w Londynie, czy zawodowy mistrz świata z Gdańska i kilku późniejszych gal - Ołeksandr Usyk. Już w 2018 r. wygrał walkę z Rosjaninem Muratem Gassijewem o mistrzowski pas i to w Moskwie. Teraz porzucił bezpieczną Anglię, by - przez Polskę - wrócić do ojczyzny i chwycić za broń, pomóc Ukrainie w najważniejszym starciu - z rosyjskim najeźdźcą. Wasyl Łomaczenko w boksie wygrał wszystko, co się da - dwa mistrzostwa olimpijskie, dwukrotnie był amatorskim mistrzem świata, a w 2019 r., w Londynie, zunifikował tytuły WBC, WBO i WBA w boksie zawodowym. Choć zarobił miliony i ma rezydencję w słonecznej Kalifornii, rzucił to wszystko. Na początku inwazji rosyjskiej wrócił do Ukrainy, by wstąpić do oddziałów obrony terytorialnej w rodzinnym Białogrodzie nad Dniestrem. To przemawia do świadomości całego świata w wojnie ze złem. <a href="https://sport.interia.pl/boks/news-wstrzasajaca-relacja-z-wojny-tak-usyk-i-lomaczenko-otworzyli,nId,5877186">Nawet rosyjski oficer, widząc w zaangażowanie w obronę ojczyzny Usyka z Łomaczenką przejrzał na oczy i powiedział: "Przepraszam. Wstyd mi za to, że na was najechałem."</a> Lewandowski, Glik, Krychowiak i inni pokazali ludzką twarz Dziś protest przeciwko grze z Rosją wydaje się czymś normalnym i to dla całego świata, ale gdy <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-eliminacje-ms-2022/polacy/news-lewandowski-glik-polska-daja-przyklad-calemu-swiatu-zadnego-,nId,5857239">PZPN, Robert Lewandowski, Kamil Glik i inni nasi kadrowicze powiedzieli stanowcze "nie" graniu w piłkę z reprezentacją najeźdźcy, wcale tak nie było.</a> Robert, Kamil, czy Grzegorz Krychowiak ryzykowali, że stracą najpewniej ostatnią szansę zagrania na mistrzostwach świata. Wszak początkowo FIFA zdecydowała, że mecz barażowy ze "Sborną" odbędzie się, tyle że nie w Moskwie, a na neutralnym terenie. PZPS i nasi mistrzowie świata zdali egzamin PZPS i reprezentacja siatkarzy również zagrali va banque, mówiąc: "Nie ma mowy, abyśmy pojechali grać na mistrzostwa do Rosji". Bunt aktualnych mistrzów świata miał swoją wagę i w końcu doprowadził do odebrania najeźdźcom wymarzonego turnieju. PZPS idzie za ciosem w działaniach pomocowych. M.in. zużyte siatki przekazuje Ukraińcom, by mogli nimi maskować swe czołgi i pojazdy bojowe. Kompromitacja Infantino. Prezydent z medalem przyjaźni od Putina Na drugim biegunie jest niestety szef światowej piłki. Gianni Infantino powinien być liderem nakładania sankcji i innych form presji na najeźdźcę, by za wszelką cenę powstrzymać go od mordowania niewinnych ludzi w niepodległej Ukrainie. Najwyraźniej jednak blask orderu przyjaźni, jaki na Kremlu, w maju 2019 r. wręczył mu sam Władymir Putin, oślepia go i nie pozwala przejrzeć na oczy. A przecież Infantino ma najwięcej narzędzi. To w jego rękach jest spowodowanie, by Ukraina - broń Boże - nie przegrała barażu o MŚ ze Szkocją walkowerem. Na 24 marca nie będzie gotowa do gry w piłkę. Tymczasem do dzisiaj nie ma decyzji, co z marcowymi barażami, co na przykład z meczem Polski z zawieszoną Rosją. Brak rozstrzygnięcia tej sprawy jest niepoważny, wobec faktu, że terminy FIFA zmusiły już selekcjonerów, w tym Czesława Michniewicza, to wysłania powołań. <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-eliminacje-ms-2022/polacy/news-sensacyjny-wybor-michniewicza-trener-tlumaczy-o-co-chodzi,nId,5877218">Michniewicz musiał zrobić listę reprezentantów potrzebnych na marcowe zgrupowanie, nie wiedząc ile meczów zagra i kto ewentualnie będzie jego przeciwnikiem 24 marca.</a> <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/news-fifa-zmienia-status-zagranicznych-pilkarzy-i-trenerow-zatrud,nId,5877738">Na razie FIFA otworzyła furtkę obcokrajowcom grającym w Rosji jednostronnego rozwiązania kontraktu.</a> Zawiesiła też do końca sezonu umowy trenerów i piłkarzy z klubami zrzeszonymi w Ukraińskim Związku Piłki Nożnej,. Co w pełni zrozumiałe, przedstawiciele wolnego, demokratycznego świata wyprowadzają się z Rosji po jej napaści na Ukrainę. Jako jedni z pierwszych uczynili to niemieccy trenerzy na czele z Danielem Farke i Markusem Gisolem. Owieczkin nadal promuje Putina w swych mediach społecznościowych Po drugiej stronie barykady jest też Aleksander Owieczkin. Jeden z najlepszych hokeistów świata 1,6 mln obserwujących go na Instagramie nadal serwuje zdjęcie profilowe z Putinem, a i formy potępienia napaści na Ukrainę są dość ostrożne, by nie rzec, że na odczep się. Nie wszystko da się wytłumaczyć faktem, że żona Anastazja i dzieci Siergiej i Ilja są w Rosji. Nie wszystko da się wytłumaczyć faktem, że Putin jest jego przyjacielem. Po tym jak wywołał krwawą wojnę, również przyjaźnie trzeba zweryfikować. W czasach, gdy dzień zaczynamy nie od sprawdzania wyników z całego świata, kto z kim wygrał w piłkę i dlaczego, tylko od tego, czy Kijów, Charków i inne miasta wolnej Ukrainy się jeszcze bronią, jakie najeźdźcy spowodowali w nich zniszczenia, warto pamiętać kto pokazał ludzką twarz i serce. A kto woli nadal trzymać sztamę z największym gangsterem światowej polityki. Michał Białoński, Interia