W miniony weekend miałem okazję przyjrzeć się z bliska, jak ME zorganizował Rzym. Pod wieloma względami pobił konkurencję na głowę. Nie chodzi tylko o perfekcyjne wykorzystanie monumentalnego Stadio Olimpico, ale też o błyskawiczne testy na COVID-19 dla wszystkich uczestników, które przeprowadzano za damo i obrandowanie kluczowych miejsc stolicy Imperium Rzymskiego. Jasnobłękitne bramy UEFA Euro 2020, na wzór tych z Forum Romanum, rzucały się w oczy i podkreślały ten wyjątkowy czas w starożytnej części stolicy - czas piłkarskiej fety. Błyskawiczne testy za darmo dla każdego W kraju, który na początku pandemii został najmocniej doświadczony wirusem COVD-19 nie ma żartów z zagrożenia. Maseczki obowiązują cały czas, a do wejścia na Olimpico nie wystarczył bilet, czy akredytacja. Każdy musiał mieć test negatywny. 300 metrów od wejścia na stadion zlokalizowano centrum błyskawicznych testów. Jako ich bazę wykorzystano olimpijski kort tenisowy, który znaliśmy z występów Agnieszki Radwańskiej, a teraz znamy z gry Igi Świątek. Szybka rejestracja, sześć pielęgniarek uwijających się jak w ukropie, co rusz wzywających następnych do testu okrzykiem: "Prossimo!". 10 minut czekania w kolejce, kolejne trzy minuty na rejestrację, kilkadziesiąt sekund na badanie i kwadrans oczekiwania na wynik - maszyna do testowania działała ze sprawnością godną podziwu. Policja i służby porządkowe już na trzy godziny przed ćwierćfinałem Ukraina - Anglia ustawiły barierki wokół stadionu i nie wpuszczały nikogo pod bramy, bez sprawdzenia testu i biletu. Ta wstępna selekcja spowodowała, że przed w kolejce przed kołowrotkami stały same zdrowe osoby. Ryzyko transmisji wirusa zostało ograniczone do minimum. Dania po falstarcie otworzyła arsenał Jeśli chodzi część sportową mistrzostw Starego Kontynentu, to do półfinału nikt nie dostał się kuchennymi drzwiami. Nawet Dania, która na starcie została w blokach, przegrywając dwa pierwsze spotkania (z Finlandią 0-1 i 1-2 z Belgią), rozgromiła Rosję 4-1 i to pozwoliło jej na wyjście z trzeciego miejsca. Duńczycy otworzyli arsenał we właściwym momencie. Cztery bramki zaaplikowali także Walii w boju o ćwierćfinał, a w nim nadspodziewanie łatwo rozprawili się z Czechami (2-1). Podopieczni 49-letniego Kaspra Hjulmanda w środę staną przed ekstremalnie trudnym zadaniem: zmierzą się na Wembley z Anglią, która z takim polotem i szybkością nie grała bodaj nawet na MŚ 1966 r., gdy w finale pokonała Niemców. Zresztą od tamtego mundialu "Wyspiarze" nie strzelili czterech bramek w fazie pucharowej, a przecież czwórkę zaaplikowali Ukrainie po zaledwie 18 minutach drugiej połowy i mogli włączyć tryb oszczędzania energii ("energy saving"). Anglia z najmocniejszą ofensywą Gareth Southgate spośród całej stawki półfinalistów ma najlepiej zbalansowany zespół, z najsilniejszą ofensywą. Napastnika takiego jak Harry Kane nie mają nie tylko Duńczycy, ale też Włosi i Hiszpanie. Na dodatek skrzydła "Wyspiarzy" są chyba jeszcze silniejsze niż te RAF-u w czasach Bitwy o Anglię. Luke Shaw, Raheem Sterling, czy Jadon Sancho potrafią rozszarpać każdą defensywę, a przecież na ławce rezerwowych czeka jeszcze na wejście Marcus Rashford, czy wyceniany na 80 mln euro Philip Foden. Mancini spisał się na medal O ile grająca na Wembley Anglia jest murowanym kandydatem do awansu do finału, o tyle 11 lipca nie będzie jej łatwo i to niezależnie od tego, czy 6 lipca półfinał wygrają Włosi, czy Hiszpanie. Byłem zdumiony, widząc, jak Italia zdominowała Belgię, która ma przecież droższych piłkarzy, występujących w silniejszych ligach od Serie A, na która tak często się narzeka. Roberto Mancini to fachura pełną gębą. Zbudował zespół, który imponuje ofensywą, ale też sprytem i charakterem, zwłaszcza w momencie, gdy trzeba przetrwać kryzys podczas meczu. Kontuzja Leonardo Spinazzolli to dla Włochów wielka strata. Przecież wspaniała interwencja 28-latka z Romy uratowała Włochy po strzale Romelu Lukaku. Nic dziwnego, że Giorgio Chiellini po tej interwencji utulił go jak syna. Nazajutrz po rozprawieniu się z Belgią Italia zastanawiała się, jak poradzi sobie w ataku, wobec zmęczenia Ciro Immobile. Trzeba przyznać, że Włosi włożyli w ćwierćfinałowym boju znacznie więcej sił niż Anglicy, czy Duńczycy. Zmierzą się jednak z Hiszpanią, która potrzebowała dogrywki i karnych do wyrzucenia za burtę ME zadziornych Szwajcarów. Grali u siebie, są w półfinale Tegoroczne mistrzostwa zostaną zapamiętane jako najtrudniejsze nie tylko z uwagi na pandemię, ale też logistykę. Nie ma przypadku w tym, że do półfinału awansowały cztery drużyny, które wszystkie mecze fazy grupowej grały u siebie, więc nie musiały podróżować po całej Europie. Nawet w dobie czarterów, bliskości lotnisk każda podróż kosztuje organizmy sporo. Zwłaszcza po tak ciężkim sezonie. Serie A - reaktywacja Po tym jak Lazio, Atalanta i nawet Juventus odpadły w 1/8 finały Ligi Mistrzów Serie A stała się obiektem kpin. Euro 2020 pokazało, że nie należy jej przedwcześnie przekreślać. Po sprawdzeniu wyjściowych składów z ćwierćfinałów okazuje się, że do decydujących batalii o Euro 2020 aż 18 przedstawicieli delegowała najlepsza liga świata Premier League, ale tuż za nią wcale nie jest Primera Division (ma siedmiu piłkarzy), tylko Serie A (14 zawodników). Trzech piłkarzy wywodzi się z klubów Ligue 1 i tylko dwóch z Bundesligi. Michał Białoński