Październik (mecz Słowacja - Polska), grudzień (starcie Hibernian - Celtic - patrz wyżej), styczeń (pucharowe spotkanie Celtic - Dundee United) - to lista wpadek najlepszego polskiego bramkarza ostatnich lat. Znakomitych, fenomenalnych interwencji Boruca w ostatnich miesiącach było pewnie sto razy więcej. Nie przez przypadek prestiżowe magazyny uznawały go trzecim bramkarzem świata. Problem w tym, że jeśli Artur chce nim być w dalszym ciągu i w końcu zmienić klub, a zwłaszcza ligę na silniejszą, musi ustabilizować formę, wziąć się w garść. Sam przecież wie, że ze sportowego szczytu na dno jest bardzo blisko. Większość kibiców Celticu, którzy go tak ubóstwiają, po ostatnim meczu z Dundee opowiada się za tym, aby trener Gordon Strachan posadził na ławce Polaka. Z dzisiejszej perspektywy szkoda, że Borucowi nie udało się przenieść do mocniejszej (czytaj angielskiej, hiszpańskiej, bądź włoskiej) ligi. Jego problem polega również na tym, że od transferu Petra Czecha do Chelsea nikt nie zapłacił za bramkarza sumy sięgającej 10 mln euro (a tyle za Boruca chce Celtic). Za bramkarzy się najzwyczajniej tak dużo nie płaci. Ligą szkocką Boruc jest najwyraźniej znudzony i potknięcia bramkarskie zdarzają się mu coraz częściej. Najwyraźniej Polakowi brakuje nowego bodźca. Jak tak dalej pójdzie, to gafy bramkarskie staną się dla Artura nie wypadkiem przy pracy, tylko regułą.