Wspomnienie niedawno zmarłego Diego jest w Neapolu wszechobecne. O Argentyńczyku można mówić na południu Włoch tylko dobrze, albo w ogóle. Jego duch krąży cały czas nad nieśmiertelnym stadionem, który z niewielkimi zmianami, ale jednak niemal nietknięty, pamięta czasy Maradony. Dziś być może największą gwiazdą klubu, spadkobiercą Dieguito staje się Zieliński. Chciał go Liverpool Polak trafił do Neapolu w 2016 roku. Najpierw miał uzupełniać środek pola z Jorginho i Markiem Hamszikiem, ale z czasem stał się tylko zmiennikiem Słowaka. W pierwszym sezonie uzbierał 36 meczów, ale tylko 10 w pełnym wymiarze, w drugim było jeszcze gorzej - 36 spotkań, ale tylko 6 pełnych, a aż 17 razy "Zielek" zastępował "Marechiaro". Dopiero przyjście Carlo Ancelottiego dało Polakowi pewne miejsce w składzie - w kolejnym sezonie Zieliński zagrał znów 36 razy, ale już 23 po 90 minut. To wówczas po naszego reprezentanta miał zgłosić się Liverpool, który według "Daily Mirror", zaoferował Aurelio De Laurentiisowi 65 milionów euro. Nie wystarczyło. Tym niemniej o Polaku było coraz głośniej. - Z punktu widzenia technicznego Zieliński to fenomen, może grać tam, gdzie chce, ale jeszcze nie jest w stanie przełożyć swoich możliwości na gole. Może stać się jak De Bruyne - zachwalał pomocnika "Biało-Czerwonych" Maurizio Sarri. - Zieliński tańczy z piłką. Ma wszystko, aby stać się topowym piłkarzem - wtóruje mu Gattuso. A przepytywany przeze mnie w Neapolu po meczu z Granadą dodał: - Brakuje mu jednak ciągłości, równej formy. Dlaczego? Być może nie angażuje się w każdy mecz, w każdy trening, w każde starcie na równi, zadowala się zbyt szybko dobrymi występami i dlatego po dwóch dobrych, ma trzy słabsze - komentował Gattuso. Laurka od Gattuso Obecny trener Napoli, a niegdyś mistrz świata z 2006 roku, dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów, jest wielkim fanem Zielińskiego. - W czasie kariery piłkarskiej i trenerskiej pracowałem tylko z kilkoma tak utalentowanymi piłkarzami. To fantastyczny zawodnik, ale musi zrozumieć, że najwyższy czas ustabilizować formę. On to rozumie, bo jest inteligentny, ale musi wreszcie tego dokonać - podkreślił "Rino". A Zieliński ostatnio był wybierany najlepszym piłkarzem Napoli w kolejnych spotkaniach z Juventusem, Atalantą, Granadą i na pewno był jednym z lepszych z Benevento. Zdobył nawet bramkę, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Niemniej Polak ma już siedem goli (pięć w Serie A i dwa w Lidze Europy) w tym sezonie i wyrównał swój najlepszy wynik. Czyżby więc Zieliński wreszcie stał się... Zielińskim? Tym, na którego tyle czekamy? Polak 20 maja skończy 27 lat. Od kilku ładnych lat w Polsce trwa dyskusja nad rolą pomocnika Napoli w naszej reprezentacji i nad tym, czy rzeczywiście jest niezbędny, czy potwierdza formę z Serie A w narodowych barwach. Tymczasem "Zielek" dopiero wkracza w najlepszy czas, a przed nim trzecia kolejna impreza mistrzowska, Euroczempionat którego chcielibyśmy, aby stał się bohaterem. Może warto było czekać na czas, kiedy Lewandowski został najlepszym na świecie, a Zieliński dojrzewa do tego, aby sekundować supersnajperowi na jego plecami? Marcin Lepa, Polsat Sport