Już jako 19-latek miał na koncie medale mistrzostw świata i Europy kadetów oraz juniorów i wkraczał do reprezentacji Polski z wizytówką niezwykle utalentowanego przyjmującego, który może stać się naturalnym spadkobiercą Michała Winiarskiego. Winiar w wieku 23 lat został wicemistrzem świata i jego talent rozbłysł na dobre. Śliwa pobił ten wyczyn i w tym samym wieku został złotym medalistą światowego czempionatu, ale wciąż jego pozycja była podważana. "Przecież w Bułgarii i we Włoszech był tylko rezerwowym, przecież musi to potwierdzić w kolejnych latach" - mówiono. Ważne przenosiny Po mundialu Olek przeniósł się też z Rzeszowa do Kędzierzyna-Koźla, gdzie od razu pod skrzydłami Andrei Gardiniego wywalczył mistrzostwo kraju i Puchar Polski. Wciąż jednak sceptykom to nie wystarczyło. Tym bardziej, że w reprezentacji pierwszy skład zarezerwowany był dla Michała Kubiaka i Wilfredo Leona, a rewelacją sezonu we Włoszech został Bartosz Bednorz. Śliwka musiał rywalizować o miejsce w kadrze także z Arturem Szalpukiem i Bartoszem Kwolkiem. Nic więc dziwnego, że nadal nie potrafił przekonać wielu sceptyków. Jak na złość w kolejnym sezonie przyszła pandemia i ZAKSA nie tylko nie mogła powtórzyć sukcesu z 2019 roku, ale jeszcze odpadła z Ligi Mistrzów. W obecnych zaś rozgrywkach wszyscy zaczęli mówić o Kamilu Semeniuku, wychowanku ZAKSY i największym objawieniu sezonu w PlusLidze. Znowu więc Śliwka musiał usunąć się w cień. A grał rewelacyjne mecze. Sport jednak - i życie ogólnie - lubią oddawać co należne, lubią sprawiedliwie nagradzać upór i ciężką pracę. I Śliwka wreszcie triumfuje! Znów tropem Winiara Do Werony jechał niepewny sytuacji ekipy - przecież drużyna z Kędzierzyna-Koźla przegrała finał ligowych zmagań, przecież w starciach z Jastrzębskim Węglem on i Semeniuk mieli kłopoty. A naprzeciw stali giganci z Trentino. Tymczasem ZAKSA wygrała 3:1, a Śliwka wywalczył miano MVP meczu. Właśnie on, niespełna 26-latek - jak Winiarski, który w tym samym wieku wygrał, będąc w składzie... Trentino z Matejem Kazijskim, Leandro Vissotto, Łukaszem Żygadło i... Nikolą Grbiciem, teraz trenerem wielkiej ZAKSY. W decydującym starciu Śliwa popisał się 18 punktami, w tym dwoma blokami i 16 atakami (67% skuteczności w tym elemencie!) oraz 40-procentową skutecznością w przyjęciu. Kolejnymi akcjami doprowadzał rywali do rozpaczy, co rusz dręcząc ich technicznymi trikami, sprytem i mądrością. Siatkarze z Trydentu nie mogli złapać go, zatrzymać jego finezyjnej gry. Jeszcze raz okazało się, że w siatkówce bardziej od centymetrów (Olek ma 196 centymetrów) i siły może też liczyć się geniusz techniczny. Jak u Mateusza Miki w finale mundialu 2014, jak u Michała Kubiaka w czasie turnieju w 2018 roku. Orzech Heynena Ten sezon Śliwki i finał Ligi Mistrzów, po tym jak ZAKSA wyeliminowała wcześniej także Lube oraz Zenit Kazań, narobił znowu zamieszanie w szeregach kandydatów do reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Tokio. Trener Vital Heynen będzie miał teraz ciężki orzech do zgryzienia. Teoretycznie miejsca na przyjęciu są cztery, ale kandydatów aż nadto: kapitan Kubiak, uważany za najlepszego na świecie Leon, Śliwka i Semeniuk z rewelacyjnego zwycięzcy Champions League, Kwolek, Bednorz, świeżo upieczony mistrz kraju Tomasz Fornal, czy ulubieniec selekcjonera Szalpuk. Każdy ma swoich faworytów do obsady pozycji i znów Aleksander nie jest pierwszym wyborem dla wielu ekspertów i kibiców. Ale Śliwka już udowodnił, że do sukcesów dociera drogą cichego pracusia, genialnego technika i cierpliwego człowieka. Pan MVP. Marcin Lepa, Polsat Sport