W ciągu ostatnich pięciu lat mieliśmy w futbolu cztery różne turnieje z udziałem drużyn ze Starego Kontynentu. Do decydującej czwórki poszczególnych imprez dotarło aż 11 różnych ekip. Podczas Euro 2016 w półfinałach zagrały Portugalia i Walia oraz Niemcy i Francja. Dwa lata później w rosyjskim mundialu najlepsze okazały się Francja, Belgia, Anglia i Chorwacja. W 2019 i 2020 roku zaś rozegrano Ligi Narodów, w których do decydujących bojów dotarły Portugalia, Holandia, Anglia i Szwajcaria, a następnie Francja, Hiszpania, Belgia i Włochy. To pokazuje, jak wyrównany jest poziom w Europie i jak ciężko przewidzieć układ sił podczas zbliżającego się turnieju mistrzostw Europy. Mancini z pełnym zaufaniem A jednak ostatnie kilkanaście miesięcy pozwala być optymistą jeśli chodzi o poziom gry, system, skuteczność oraz dobór indywidualności w "Squadra Azzurra". Podobnie myślą włodarze tamtejszej federacji, bowiem przedłużyli kontrakt z Roberto Mancinim do 2026 roku. Nie czekając na werdykt Euro, ani nawet kwalifikacji do mundialu 2022 roku. Mancini może potencjalnie poprowadzić Włochów podczas czterech kolejnych imprez mistrzowskich! Tymczasem na razie do rozegrania jest czempionat Starego Kontynentu. Włosi grają w grupie A i rozpoczną imprezę starciem z Turcją 11 czerwca. Później czekają ich jeszcze Szwajcaria i Walia. Jako że wszystkie trzy mecze zagrają na Stadio Olimpico w Rzymie, trzy razy będą faworytami. Wyjście z grupy z pierwszego miejsca może postawić na ich drodze drugą drużynę z Grupy C, a więc potencjalnie Austrię lub Ukrainę (grają tam jeszcze Holandia i Macedonia Północna). Pierwszy poważny test czeka więc być może dopiero w ćwierćfinale Euro, gdzie na ich ścieżce może znaleźć się Belgia. Na każdej pozycji zmiennik W tym kontekście siłą Italii jest wyrównana kadra z licznym gronem dublerów. W bramce pewniakiem jest Gianluigi Donnarumma, wielki talent, który rozkwita w ostatnich dwóch latach coraz piękniej. Obrona to Giovanni Di Lorenzo i Alessandro Florenzi na prawej stronie oraz Emerson i Leonardo Spinazzola na lewej flance. Środek zaś to Giorgio Chiellini, Leonardo Bonucci, Francesco Acerbi, Alessandro Bastoni i Rafael Toloi. W pomocy pewniakami są Jorginho, Marco Verratti, Manuel Locatelli oraz Nicolo Barella i to oni będą bili się o trzy koszulki w wyjściowym składzie lub będą wymieniać się rolami na boisku. Za ich plecami na szansę czekają wszechstronny Lorenzo Pellegrini, ofensywny Matteo Pessina i twardy Bryan Cristane. Wreszcie ofensywne trio powinni tworzyć Federico Chiesa, Ciro Immobile oraz Lorenzo Insigne, ale za pierwszego mogą wejść Domenico Berardi lub Federico Bernardeschi, za drugiego Andrea Belotti, a za malutkiego skrzydłowego Napoli - Bernardeschi lub Giacomo Raspadori, największe zaskoczenie w kadrze Manciniego. Nawet jeśli w klubach rozczarowują, wszyscy kadrowicze Manciniego w reprezentacji zmieniają się nie do poznania. Po pandemii tylko trzy remisy Na korzyść Italii przemawia też super korzystna seria meczów bez porażki. Ostatnie spotkanie Włosi przegrali 10 września 2018 roku z Portugalią. Po pandemii zaś w 13 starciach tylko trzy razy zremisowali, a resztę meczów wygrali. Stracili jedynie dwa gole! Ostatki przed Euro także wypadły efektownie. 28 maja Podopieczni Manciniego rozbili San Marino 7-0, a 9 dni później Czechy 4-0. Gwoli sprawiedliwości dodajmy jednak, że ostatni mocniejszy test "Azzurri" zagrali 14 października 2020 roku i był to remis z Holandią. Zobaczymy więc, czy Włosi to "Kelnerzy" w dziwnych marynarkach, którzy nie odegrają wielkiej roli, a dostarczą radości rywalom, czy może "Fryzjerzy", którzy będą dalej golić rywali i wreszcie zmyją plamę za brak awansu na ostatni mundial w 2018 roku. Marcin Lepa, Polsat Sport