"Bianconeri" i "Rossoneri" zagrali fatalne spotkania - Juve dało się zaskoczyć Napoli. Tym razem to neapolitańczycy oddali klucze do gry rywalom, a ci nie potrafili ich zaskoczyć. Kibiców ekipy z Turynu może martwić zwłaszcza brak skuteczności ich ulubieńców. Stara Dama ma dopiero 6. atak ligowy, a w dodatku uzależniony w olbrzymim stopniu od formy Cristiano Ronaldo. O wszystkim zadecydował więc Lorenzo Insigne i jego setny gol w barwach Napoli we wszystkich rozgrywkach (76. w Serie A). Malutki skrzydłowy jest siódmym piłkarzem ekipy ze stadionu Diego Maradony, który osiągnął ten próg. Przed nim tylko Antonio Vojak (102), Edinson Cavani (104), Attila Sallustro (107), Diego Armando Maradona właśnie (115), Marek Hamsik (121) i Dries Mertens (130). Insigne to w tej chwili także piąty piłkarz pod względem liczby występów w barwach klubu z Kampanii (377 mecze). Także w sobotę zawiódł Milan - ekipa Stefano Piolego mogła powiększyć przewagę nad mistrzem Italii, ale zagrała koszmarny mecz i poległa 0-2. "Rossoneri" nie oddali ani jednego celnego strzału (!), a łącznie skierowali tylko trzy, co przy 12 rywali wygląda słabiutko. Zawiedli niemal wszyscy. No może oprócz Gianluigiego Donnarummy. Dzięki trafieniom Giulio Maggiore i Simone Bastoniego Spezia jest za to drugą ekipą w Serie A, która ma największą liczbę piłkarzy z przynajmniej jednym trafieniem na koncie (13). Zresztą ostatnie 10 goli drużyny Vincenzo Italiano zanotowało 10 różnych piłkarzy. Tylko w barwach Atalanty Bergamo jest 15 piłkarzy z przynajmniej jednym golem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> I tak w niedzielę w Mediolanie Inter i Lazio szykowały się do hitu kolejki w znakomitych nastrojach. Obie ekipy chciały skorzystać z prezentu rywali, a dodatkowo paczka Antonio Conte miała szansę objąć prowadzenie w tabeli. I udało się tego dokonać. W składzie Interu 500. mecz na boiskach Serie A rozegrał Samir Handanović, kapitan gospodarzy i jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w lidze. Bohaterem meczu był jednak Romelu Lukaku, który najpierw pokonał Pepe Reinę po uderzeniu z rzutu karnego, następnie podwyższył na 2-0 po trafieniu już z gry, a po przerwie wyłożył piłkę Lautaro Martinezowi po samotnym rajdzie. Belg był niedzielnego wieczoru nie do zatrzymania. Dzięki temu w wieku 27 lat osiągnął właśnie granicę 300 goli w karierze - 243 w klubach (56 w Interze) i 57 w reprezentacji. Inter wygrał więc 3-1 i usadowił się w fotelu lidera na tydzień przed derbami Mediolanu. Ale te derby trwają tak naprawdę od początku sezonu, bowiem obie ekipy ze stolicy Lombardii są najlepsze na przestrzeni miesięcy. Z tą różnicą, że Inter od początku był faworytem, a Milan to zaskoczenie rozgrywek. W dodatku ekipa Antonio Contego odpadła już z Pucharu Włoch i Ligi Mistrzów, więc teraz cała para idzie w zdobycie "scudetto". Tymczasem podopieczni Piolego złapali zadyszkę i ciekawe, jak poradzą sobie w najbliższej kolejce. Tym bardziej, że ostatnie derby w Coppa Italia stały pod znakiem gorącego starcia Lukaku i Zlatana Ibrahimovicia. Czas na rewanż? Tym niemniej martwi rozchwiana forma włoskich ekip pod kątem wracających europejskich pucharów - przegrały Juventus, Milan i Lazio, wygrały Napoli, Roma i Atalanta. Italię czeka potwornie trudne zadanie w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, a tempo rywalizacji na krajowym podwórku nie spadnie. Tym bardziej, że nadaje je teraz Inter, który na puchary już nie będzie się oglądał. Marcin Lepa, Polsat Sport