W 73. minucie spotkania Raphinha po rajdzie prawą stroną boiska, "wyłożył" piłkę Mateuszowi Klichowi, a ten z około dziewiątego metra oddał strzał i wpakował futbolówkę do siatki. Sędziowie uznali gola, a zespół Leeds cieszył się z niemal już pewnej wygranej. Łukasz Fabiański i kilku obrońców West Hamu zasygnalizowali, że bramka została zdobyta ze spalonego, co natychmiastowo zaczęli sprawdzać arbitrzy VAR. Po około dwóch minutach sędziowie VAR prześledzili powtórki i przekazali, że gospodarze mają rację i spalony faktycznie zaistniał. W związku z tym arbiter Mike Dean musiał skorygować pierwotną decyzję i anulować bramkę Mateusza Klicha. Z racji tego, że sytuacja była zero-jedynkowa i nie podlegała interpretacji, a jedynie stwierdzeniu, czy zawodnik był na pozycji spalonej, to sędzia nie musiał iść do monitora VAR i oglądać powtórek. Arbiter otrzymał jasny przekaz "na słuchawkę" i na podstawie tego zmienił decyzję. Dlaczego VAR anulował bramkę Mateusza Klicha? Jak ukazały powtórki, po strzale Polaka piłka dosłownie otarła się od jego współpartnera - Rodrigo. Pech chciał, że Hiszpan stał na linii bramkowej i znajdował się na pozycji spalonej. Sytuacja wydaje się być klarowna, jednak nie dla wszystkich, gdyż bliżej bramki niż Rodrigo stał obrońca Issa Diop. W związku z tym, dlaczego sędziowie uznali spalonego? Zgodnie z przepisami gry linię spalonego wyznacza przedostatni zawodnik drużyny broniącej. Z racji tego, że Łukasz Fabiański wyszedł do przodu i stanął przed swoimi obrońcami, to linii spalonego nie wyznaczał ostatni defensor, jak to zazwyczaj bywa, a drugi ostatni obrońca West Hamu. Drugą ciekawą kwestią w tej sytuacji jest to, że gdyby nie zahaczenie piłki o Rodrigo, to futbolówka i tak trafiłaby do siatki. Niestety przepisy gry są sztywne w tym aspekcie i jeżeli jest kontakt piłki z zawodnikiem przebywającym na pozycji spalonej, to należy odgwizdać spalonego. Finalna decyzja sędziów jest zatem prawidłowa, a jedyne pretensje można mieć do Rodrigo, który nieświadomie "odebrał" gola Mateuszowi Klichowi.