Załoga WRT w Spa od początku pokazywała się z dobrej strony. Tak było zarówno podczas treningów, jak i piątkowych kwalifikacji, gdzie zajęła drugie miejsce. Decyzją zespołu w sesji kwalifikacyjnej pojechał Louis Deletraz i okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo dzięki świetnej jeździe Szwajcara zespół zapewnił sobie bardzo komfortową sytuację wyjściową przed zaplanowanym na sobotę wyścigiem. W nim jako pierwszy za kierownicą pojawił się Rui Andrade. Angolczyk został jednak szybko wyprzedzony przez kilku rywali i po niespełna 30 minutach jazdy zespół WRT spadł na 7. miejsce. Andrade długo jechał przed Jakubem Śmiechowskim, reprezentującym barwy polskiego zespołu, Inter Europol Competition. Po ponad godzinie 23-latek nadrobił dystans, zaczął przesuwać się w klasyfikacji i awansował nawet na 3. miejsce. Chwilę później jego miejsce w aucie zajął Louis Deletraz. Groźnie wyglądający wypadek w trakcie sześciogodzinnego wyścigu w Spa Szwajcar z na tor wyjechał na 5. miejscu, a już po kilkunastu minutach musiał pojawić się na nim również samochód bezpieczeństwa. Niebezpiecznie wyglądający wypadek zaliczył bowiem Regner van der Zende siedzący za kierownicą Cadillaca. Jego pojazd uległ poważnemu zniszczeniu, ale na szczęście sam kierowca wyszedł z całej sytuacji bez szwanku. W międzyczasie sprytem wykazał się Inter Europol Competition, który wykorzystał moment drugiego pit stopu u większości zespołów i awansował na drugie miejsce, już bez Śmiechowskiego, którego zmienił Fabio Scherer. Do ścigania na pełnych obrotach wróciliśmy po około 20 minutach, kiedy tor opuścił samochód bezpieczeństwa. Deletraz również był bliski stłuczki, bo po wznowieniu wyścigu zrobiło się małe zamieszanie związane z dublowaniem poszczególnych samochodów, a Szwajcar był blisko zderzenia z jednym z hypercarów. Udało mu się następnie wskoczyć na trzecie miejsce i choć jego tempo było nieco wolniejsze względem czołowej dwójki, to pozwalało mu na wyrobienie pewnej przewagi nad jadącym za nim Daniiłem Kwiatem. Gdy inne zespoły decydowały się na zmianę kierowców, Deletraz pozostał w aucie i przyniosło to momentalny skutek, bo na prowadzeniu znalazły się obie załogi WRT, a jadący w tej oznaczonej numerem 31 Ferdinand Habsburg przepuścił Szwajcara, pozwalając mu na objęcie prowadzenia. Po chwili jednak ten drugi oddał pozycję z powrotem, a do tego został wyprzedzony przez Oliver Rasmussena. Dwie godziny przed końcem rywalizacji za kierownicę wsiadł Robert Kubica. Wyjechał na tor na dopiero dziewiątym miejscu, ale szybko znalazł się na piątym - dwukrotnie wykonał dobry manewr wyprzedzania, pomogły mu także pit-stopy rywali. Za chwilę na torze znowu pojawił się samochód bezpieczeństwa, bo po utracie przyczepności rozbił się Antonio Fuoco. Polak zjechał na postój, który trwał ponad 60 sekund. Na restarcie był dalej piąty, po chwili stracił jednak pozycję na rzecz Olivera Jarvisa. W międzyczasie w samochodzie Inter Europol Competition przebiła się opona. Po godzinie i 20 minutach jazdy Kubica wysiadł z auta, będąc na trzeciej lokacie, która ponownie była efektem pit-stopów przeciwników. Stery objął ponownie Deletraz. Wyjechał na siódmym miejscu, lecz po dwóch kwadransach znalazł się tuż za liderem Tomem Blomqvistem. Końcówka wyścigu była szalona. Kluczowe dla wyników były postoje obu tych samochodów - miało to miejsce w momencie, gdy auta dzieliły zaledwie dwie dziesiąte sekundy! Mechanicy Kubicy i spółki spisali się lepiej. Mieli ułatwione zadanie, bo musieli wlać mniej paliwa. Dzięki temu wszystkiemu załoga WRT wygrała na historycznym torze w Belgii. Ostatecznie na trzecim miejscu uplasował się wspomniany IEC za sprawą świetnej jazdy Alberta Costy w ostatnich minutach. To była więc wspaniała sobota dla polskich fanów sportów motorowych.