Damien Perquis za szybko miał okazję zmierzyć się z "Tygrysem". W pierwszym spotkaniu rozegranym w podstawowym składzie Betisu reprezentant Polski wyleciał z boiska już na początku drugiej połowy, gdy powalił na ziemię Falcao wychodzącego na czystą pozycję. As Atletico wykorzystał rzut karny, Polak stracił szansę stworzoną przez kontuzję Paulao. Właśnie uraz Brazylijczyka pozwolił mu zadebiutować w Primera Division w zwycięskim meczu z Espanyolem. Szybko zaczęły się jednak schody, a przecież pojedynek Polska - Anglia już za niespełna trzy tygodnie. Być może właśnie feralne starcie z Falcao przekreśla szanse Perquisa na występ na Stadionie Narodowym? Na pocieszenie reprezentanta Polski pozostaje fakt, że mierzył się z katem wszystkich obrońców. Dwie bramki wbite Betisowi pozwoliły Falcao wyprzedzić Leo Messiego w klasyfikacji "Pichichi". Kolumbijczyk ma po pięciu kolejkach 7 goli, Argentyńczyk 6, Cristiano Ronaldo 3. Być może przynajmniej rywalizacja o tytuł króla strzelców Primera Division nie będzie jak zwykle wewnętrzną rozgrywką asów z Camp Nou i Santiago Bernabeu? Chyba, że potwierdzą się pogłoski angielskich brukowców utrzymujących, że właściciel Chelsea Roman Abramowicz już zimą wyda 56 mln euro na transfer Kolumbijczyka. Byłby to cios nie tylko w Atletico, ale w całą Primera Division. Falcao dokonuje cudów na boisku, a przecież cały czas zmaga się z urazem. W ostatnich siedmiu meczach trafił do siatki 12 razy wliczając spotkania reprezentacji. Był bohaterem Superpucharu Europy, gdzie Abramowicz mógł mu się przyjrzeć z bliska. Dawno nikt tak nie złoił Chelsea, jak "Colchoneros" z Madrytu (4-1). Gra Atletico budzi nadzieję wszystkich, którzy obawiają się kolejnego nudnego sezonu w Primera Division. Od 2004 roku tytuł zdobywają wyłącznie Barcelona i Real Madryt. W 2010 roku przewaga mistrzowskiego zespołu Pepa Guardioli nad trzecią Valencią wyniosła 28, a rok później 25 pkt. W poprzednim sezonie najlepsza w Primera Division drużyna Jose Mourinho wyprzedziła zespół z Mestalla już o 38 pkt! Valencia zwolniła Unaia Emery’ego, by teraz po pięciu kolejkach być na 15. pozycji. Równie słabo wystartowało też rosnące w siłę pod ręką Marcelo Bielsy Athletic Bilbao. Na szczęście są kandydaci do zastąpienia ich w wyścigu z kolosami. Atletico, Malaga i Sevilla zaczęły rozgrywki dobrze. Przed sezonem dziennik "Marca" wydał tradycyjnie 432-stronicowy dodatek o Primera Division z naciąganym tytułem "El mejor futbol del mundo" (najlepszy futbol świata). Jeden z kolumnistów przyznał się w nim, że bardziej niż Barca i Real, interesuje go jak wypadnie Atletico w pierwszym sezonie, w którym Diego Simeone sam przygotuje drużynę. Na razie test wypada okazale. Atletico straciło zaledwie dwa punkty i jest w tabeli tuż za Barceloną. Zdobyło 15 bramek, najwięcej w lidze hiszpańskiej. W zwycięstwie nad Betisem pomógł mu sędzia, który przy stanie 3-2 dla gości z Madrytu powinien podyktować karnego za rękę Filipe Luisa, tymczasem dostrzegł późniejsze zagranie ręką Campbella i usunął z boiska gracza gospodarzy. Simeone mówi, że nie patrzy w tabelę, tylko na kolejnego przeciwnika. To zupełnie inny trener od Marcelo Bielsy, choć się przyjaźnią i cenią. Szkoleniowcy argentyńscy dzieleni są na "menottistów" i "bilardystów". Cesar Luis Menotti i Carlos Bilardo zdobywali mistrzostwo świata, ale gra ich zespołów bardzo się różniła. Dla filozofa Menottiego zespół powinien cały czas dominować, kreować, atakować, a wyniki będą tego konsekwencją. Pragmatyczny Bilardo stawiał zwycięstwo na piedestale i jemu podporządkowywał wszystko. Tak samo robi Simeone, mecz z Betisem był jednym z nielicznych, w którym jego zespół miał przewagę w posiadaniu piłki. Ale kończył go w jedenastu na dziewięciu. Zwykle drużyna Simeone (był kiedyś ponoć kandydatem do pracy w Wiśle Kraków) oddaje rywalowi piłkę, by nękać go zabójczymi kontrami. Sposób dał 13 pkt w pięciu meczach. Czy sprawdzi się na dłużej? Oczywiście najcięższy test czeka Atletico dopiero w 14. kolejce, kiedy wybierze się na Santiago Bernabeu przełamać swój najgłębszy kompleks. Ale chociaż na razie Falcao z kolegami dają nadzieję, że najlepsza liga w rankingu UEFA nie musi być rozgrywana według modelu szkockiego. Dariusz Wołowski Dyskutuj z autorem artykułu na jego blogu!