Dariusz Wołowski, Interia: W sobotę koło 13 polskiego czasu po raz pierwszy stopa człowieka stanęła zimą na szczycie K2. Historycznego wejścia dokonała dziesiątka Szerpów. Jak pani odebrała ten wyczyn? Magdalena Gorzkowska: - Zaryzykowali bardzo mocno, bo wyszli do ataku szczytowego w okropną pogodę. Potem się poprawiła, przyszło okno pogodowe i dzięki temu dziesięciu Szerpów mogło wejść na szczyt jako pierwsi ludzie o tej porze roku. Wszyscy przeżyliśmy to głęboko, była ogromna radość. Kto był na K2 zimą, zdaje sobie sprawę jakiej wymaga to determinacji i wysiłku. - Szerpowie to ludzie twardzi i dzielni, każdy, kto przyjeżdża w Himalaje i Karakorum korzystał z ich opieki i pomocy. Kiedy ta dziesiątka wychodziła na szczyt, chciałam ruszyć za nimi. Ryzyko było jednak zbyt wielkie, więc zrezygnowałam. Dla mnie rozsądek i bezpieczeństwo jest ponad wszystkim. Także ponad ambicjami? One czasem pakują wspinaczy w poważne tarapaty. - Ambicje mam ogromne. Chcę zdobyć K2 zimą. Tak postanowiłam w Polsce i nie ma znaczenia, że pierwsi byli na szczycie Szerpowie. To nie zmieniło moich planów. Nocowałam już dwa razy na wysokości prawie 6600 m n. p. m. Jestem zaaklimatyzowana, czekam na okno pogodowe, by zaatakować szczyt. Nie potrzebuję już więcej wyjść w górę. Po K2 się nie spaceruje. Lawiny kamieni są bardzo niebezpieczne. Ciągle ktoś tutaj obrywa kamieniem. Ja spokojnie czekam na poprawę pogody i ruszam na szczyt przy najbliższej okazji. Radość z sukcesu Szerpów zakłócił tragiczny wypadek hiszpańskiego wspinacza Sergio Mingote. Wzięła pani udział w akcji ratunkowej. - Trudno to nazwać akcją ratunkową. Udzielaliśmy mu po prostu pierwszej pomocy. Gdy do niego dotarliśmy, jeszcze żył, ale stan był bardzo ciężki. Spadł przy zejściu do bazy z wysokości 600 m. Odizolowaliśmy go od podłoża, podłożyliśmy pod plecy śpiwór. Staraliśmy się go ogrzać i jak najszybciej wezwać lekarza oraz helikopter. Dzwoniłam nawet po radę do Krzysztofa Wielickiego. Niestety nic nie dało się zrobić. Po półtorej godziny Sergio zmarł. Warunki w Karakorum są zimą ekstremalne. K2 jest tak nieprzyjazne ze względu na wichury. Temperatura odczuwalna jest wtedy podobno nie do wytrzymania. - W bazie temperatura sięga 25 stopni poniżej zera, ale im wyżej tym robi się zimniej. To nie jest dla mnie żadne zaskoczenie, byłam na to gotowa. Wichury trzeba po prostu przeczekać, choć czasem niszczą namioty w obozach, zabierając przechowywany w nich sprzęt wspinaczkowy. Trzeba to potem odbudować. Nam też się to zdarzyło. Do kiedy ma pani zamiar atakować szczyt? Wyznaczyła sobie pani jakąś datę? - Chciałabym odpowiedzieć, że do skutku. Czyli jak zdobędę K2. Ale będę tu do połowy lutego. Potem pogoda ma się pogorszyć, zacznie padać śnieg. I szanse na okno pogodowe zmaleją. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl Pomagają pani Szerpowie. - Oczywiście. Mam bardzo dobrą opiekę. Szerpowie są różni, trudno wrzucić wszystkich do jednego worka. Zdarzają się i tacy, którzy zostawiają w górach swoich klientów. Na szczęście to tylko wyjątki. Zdecydowana większość to ludzie oddani swojej pracy, dbający o nasze zdrowie i życie. Do ataku szczytowego ruszy pani z tlenem, czy bez tlenu? - Mam zamiar wspinać się bez wspomagania tlenem, ale mieć przy sobie butlę na wypadek, gdyby coś zagrażało mojemu bezpieczeństwu. Jak już mówiłam, mam wielkie ambicje, ale rozsądek stawiam ponad wszystko. Jeśli nie wejdę na K2, to nie będzie dla mnie żadna życiowa klęska, choć oczywiście zrobię wszystko, by się udało. Nie przyjechałam tu przekraczać granic ryzyka, za co płaci się w Karakorum zdrowiem lub życiem. A jak było z Szerpami, którzy zdobyli szczyt K2. Korzystali ze wspomagania tlenem, czy nie? - Wiem, że w polskich mediach jest o tym bardzo głośno. Ja nic nie mogę powiedzieć. Wersji jest kilka. Jedna mówi, że dwóch z tlenu nie korzystało, inna, że korzystali wszyscy. Tylko ci, co byli na szczycie wiedzą, jak było naprawdę. Ja nie mam w tej kwestii właściwie nic do powiedzenia. Rozmawiał Dariusz Wołowski Magdalena Gorzkowska ma 28 lat. Przez dwanaście trenowała lekkoatletykę. Była rezerwową podczas igrzysk w Londynie w sztafecie 4x400 m, a w 2016 r. zdobyła srebrny medal halowych mistrzostw świata. Rok później zakończyła karierę lekkoatletyczną. I zaczęła jeździć w góry. Trzy lata temu pod opieką Szerpów weszła na trzy ośmiotysięczniki normalnymi, zaporęczowanymi wcześniej przez nich drogami. Dwa z nich zdobyła bez tlenu. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!