Mija właśnie 70 lat odkąd CD Alcoyano ostatni raz grało w Primera Division. Wcześniej, w 1948 roku skromniutki klub z miasta Alcoy skończył nawet rozgrywki na 10. miejscu w tabeli, powyżej giganta z Madrytu. Spadł jednak już w następnym sezonie. Przez chwilę jeszcze balansował między I i II poziomem rozgrywek, by osuwać się coraz niżej, aż do IV ligi. W ubiegłym sezonie awansował do Segunda Division B, co w Hiszpanii jest III ligą. Wizyta drużyny, która w latach 2016-2018 trzy razy wygrywała Ligę Mistrzów to dla Alcoy wielkie święto. Losowanie 1/16 finału przyjęto w zespole trzecioligowca z pokorą i radością. Zinedine Zidane wystawił na mecz skład dość rezerwowy, choć Casemiro, Federico Valverde, Lucas Vazquez i Vinicius Jr to piłkarze ważni dla Królewskich. Pod koniec pierwszej połowy oblężenie bramki trzecioligowca zakończyło się golem stopera Edera Militao. Mogło się wydawać, że rutynowy scenariusz zaczął się spełniać. W 67. minucie Zidane wpuścił na boisko swojego najlepszego strzelca Karima Benzemę. Francuz miał rozstrzygnąć sprawę. Ale w 80. min zaczęły się dziać cuda. Po rzucie rożnym dla trzecioligowca Jose Solbes wepchnął piłkę do bramki Realu. Zidane puścił do gry Marco Asensio, Toniego Kroosa, a potem Edena Hazarda. Królewscy byli bliscy gry w podstawowym składzie, pomogła im czerwona karta dla Ramona Lopeza Olivana. W 115. min Juan Antonio Casanova Vidal zdobył bramkę dla gospodarzy. Kamery uchwyciły jak bezradny Zizou tylko się uśmiecha. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! "Alcorconazo" - to był dotąd największy symbol nieudolności Realu. Porażka z trzecioligowym wtedy Alcorcon w Pucharze Króla jest wypominana Królewskim do dziś. Jako hańba na honorze drużyny, która latem 2009 roku została wzmocniona kosztem rekordowych wtedy 264 mln euro. Prezes Florentino Perez wrócił do klubu, kupił Cristiano Ronaldo, Kakę, Benzemę, Xabiego Alonso i kilku innych. Mimo wszystko Alcorcon wyrzuciło Real z rozgrywek. W bramce w tamtym meczu stał Jerzy Dudek. W ataku biegał Benzema i Raul Gonzalez, w pomocy Guti i Rafael van der Vaart. W defensywie Alvaro Arbeloa, Raul Albiol i Chistoph Metzelder - wszyscy byli reprezentantami swoich krajów. W 1/16 finału Copa del Rey polegli z Alcorcon 0-4! W Rewanżu wygrali zaledwie 1-0 i odpadli. Czy teraz hańba jest mniejsza? W wielu hiszpańskich mediach pojawiają się głosy, że nie. Dziennik "Marca" pisze, że los Zidane'a jest przesądzony. Tak jak los kilku podstawowych graczy. Latem Francuz odejdzie, ze względu na jego zasługi (11 trofeów zdobytych z Realem), odbędzie się to spokojnie i grzecznie. Zizou wiele razy powtarzał, że jest w klubie swojego życia, o ile go potrzebuje. Jeśli nie, sam się pożegna. Latem nastąpi też przebudowa zespołu. Klub doszedł już do porozumienia z obrońcą Bayernu Monachium Davidem Alabą. Transferów będzie znacznie więcej, bo drużyna się zestarzała. Nie spełnia już wygórowanych oczekiwań swoich fanów. Tyle że odmładzanie składu trwa od trzech lat, Perez wydał na to ponad 350 mln euro. Militao, Vinicius, Rodrygo, Jovic, a przede wszystkim Hazard nic specjalnego do zespołu nie wnieśli. Szanse na to, że Real obroni tytuł mistrza Hiszpanii są marne. Atletico jest murowanym faworytem. W takich sytuacjach Zidane ratował się kiedyś triumfami w Champions League. Dziś to wydaje się zupełnie nierealne, choć w 1/8 finału Królewscy trafili na Atalantę - skromny klub z Serie A przeżywający wielkie chwile. Dziś wielkie chwile przeżywa CD Alcoyano. Bohaterem meczu z Królewskimi został 41-letni bramkarz Jose Juan. W Hiszpanii od razu zauważono jego podobieństwo do Luisa Rubialesa - prezesa hiszpańskiej federacji. Na Twitterze pojawiły się memy - pod zdjęciem bramkarza Alcoyano napisano "tak wygląda najważniejszy człowiek w futbolu hiszpańskim". Zespół z liczącego 60 tys. mieszkańców Alcoy zapisał się w historii najwspanialszego klubu świata obok Alcorcon. Alcorcon też dotarł w tym sezonie do 1/16 finału Pucharu Króla, ale odpadł z Valencią. Dariusz Wołowski