Alex Ferguson powiedział kiedyś, dlaczego stawia Ronaldo wyżej niż Leo Messiego. Według legendarnego trenera Manchesteru United Portugalczyk potrafi odnaleźć się w każdej drużynie i każdym otoczeniu. Wątpliwości wobec Argentyńczyka nasuwają się same: całe piłkarskie życie spędził w Barcelonie. Dopiero ostatnio zaświtało mu w głowie, że istnieje wielka piłka poza Camp Nou. Chłodny przydomek Messiego Potwierdzeniem słów Szkota były kłopoty przeżywane przez Messiego w reprezentacji Argentyny. Przegrany finał mundialu w Brazylii, trzy przegrane mecze o złoto Copa America to wielki kompleks gwiazdy Barcelony. Z tego powodu rzucił drużynę narodową, choć potem dał się namówić do powrotu. "Pecho frio" - czyli "Chłodna pierś" to ironiczny przydomek nadany Messiemu przez sfrustrowanych rodaków, którzy uważają, że nie jest piłkarzem gotowym poświęcać wszystkie siły dla dobra kadry Argentyny. Dlatego Leo nigdy nie osiągnie w ojczyźnie statusu Diego Maradony. Tymczasem Ronaldo jest bezdyskusyjnie najlepszym piłkarzem w dziejach piłki portugalskiej. W Sportingu Lizbona, Manchesterze United i Realu Madryt - w każdej z lig o tak odmiennej charakterystyce dał sobie radę. Także w Serie A, gdzie jest liderem strzelców w tym sezonie. Nie po to jednak w 2018 roku zmieniał Madryt na Turyn, by umacniać pozycję Juventusu jako lokalnego hegemona. Madryt tęskni za CR7 Liczył, że z Juve wywalczy swój szósty triumf w Pucharze Europy, wyrównując rekord Paco Gento, skrzydłowego Królewskich lat 60. Po zwycięstwie nad Liverpoolem w finale w Kijowie uznał, że jego czas na Santiago Bernabeu się skończył. Jego relacje z prezesem Florentino Perezem nie były łatwe. CR7 wiedział ile zarabia w Barcelonie Messi i nigdy nie dane mu było nawet zbliżyć się do tego poziomu. Juventus wyróżnił go zarobkami supergwiazdy. Tyle, że wyniki przede wszystkim w Lidze Mistrzów nikogo z trzech stron nie zadawalają. Najlepsza drużyna świata bez Ronaldo osunęła się w przeciętność. W dwóch kolejnych latach jej próba podboju Europy zakończyła się już na 1/8 finału Ligi Mistrzów. Juventus był w ćwierćfinale w 2019 roku, dzięki CR7, który w rewanżu z Atletico Madryt zdobył trzy bramki. Ostatnie dwa sezony naznaczyły porażki w 1/8 finału z przeciętniakami takimi jak Lyon i Porto. Przed rokiem madrycki dziennik "Marca" zapytał czytelników którego z piłkarzy chcieliby na Santiago Bernabeu. Paula Pogbę, Kyliana Mbappę, Neymara, czy Ronaldo? Portugalczyk zwyciężył w ankiecie otrzymując ponad połowę głosów. Wygląda na to, że rozwód za 105 mln euro unieszczęśliwił wszystkich. Real, Juventus i sam CR7 tylko na nim stracili. Być może jednak zmierzch potęg był nieunikniony z powodów naturalnych? Może upływ czasu jeszcze raz udowadnia, że miejsce na szczycie nikomu nie jest dane raz na zawsze. Dariusz Wołowski