Wyglądało to koszmarnie. W 32. min spotkania Messi uprzedził rywala dotykając piłki, a ten wpadł na kapitana Argentyny z wyprostowaną nogą. "To był najgorszy faul na Leo" - oceniają argentyńskie media. Gwiazdor PSG leżała na murawie cztery minuty opatrywany przez lekarza ekipy Argentyny. Po konsultacji z VAR Adrian Martinez, zawodnik wenezuelskiego klubu Deportivo La Guaira wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Na szczęście Messi wstał i Argentyna odetchnęła. Grał do końca. "Uspokójcie się. Nic się nie stało" - zwracali się do kibiców argentyńscy komentatorzy. Według nich nikt dotąd nie potraktował Messiego z taką brutalnością. A przecież Leo był faulowany wielokrotnie, zaczynając od słynnego wejścia Tomasa Ujfalusiego w meczu Atletico Madryt - Barcelona we wrześniu 2010 roku. W Hiszpanii doszło wtedy do debaty o tym, jak sędziowie powinni chronić gwiazdy, na których nogi polują obrońcy. Chronić, czy nie chronić Messiego? W 2006 roku Messi został brutalnie zaatakowany przez Asiera del Horno z Chelsea, po czym trener rywali Jose Mourinho nazwał to "teatrem" ze strony Argentyńczyka. Trzy lata później Fernando Amorebieta z Athletic Bilbao odbił Messiemu na twarzy swojego buta. Fauli było dużo, na szczęście Leo nigdy nie miał ciężkiej kontuzji. W Hiszpanii sędziowie na niego uważali. Wciąż żywe jest tam wspomnienie "Rzeźnika z Bilbao" - Andoniego Goikoetxei, który z premedytacją złamał nogę Diego Maradonie w 1983 roku. Część piłkarzy protestowała przeciw "ochronie" dla Messiego, Crisriano Ronaldo i innych gwiazd z La Liga. Były piłkarz Atletico Diego Godin uważał, że to jest niesprawiedliwe i faworyzuje graczy za nazwisko. "Dlaczego Messi nie błyszczy w meczach Argentyny? Bo w Ameryce Płd sędziowie pozwalają atakować go ostro, jak każdego innego zawodnika. Tak samo powinno być w Hiszpanii - przekonywał. Dariusz Wołowski