Paparazzi "upolowali" ojca Haalanda, którego z lotniska "El Prat" w Barcelonie odbierał kierowca Joana Laporty. W czwartek przed południem prezes Barcelony spotkał się z Alfem-Inge Haalandem i agentem piłkarza Mino Raiolą. Prasa hiszpańska donosi, że transfer Erlinga jest dla Barcelony absolutnym priorytetem. Laporta ma zamiar przekonać Leo Messiego do pozostania w klubie. W czerwcu wygasa kontrakt Argentyńczyka. Zostanie na Camp Nou, jeśli nowy prezes przedstawi mu konkretny pomysł na odbudowanie potęgi drużyny. Z marszu - 33-letni Messi nie ma czasu czekać. Wciąż marzy o tym, by po raz piąty w karierze wygrać Ligę Mistrzów. Lub przynajmniej mieć na to realną szansę. Haaland u boku Messiego? Laporta uważa, że Haaland byłby dla Barcelony najlepszym wyborem. Ma 20 lat, w tym sezonie Ligi Mistrzów zdobył 10 goli i jest zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców. Eksperci uważają, że przyszłość będzie należała do takich piłkarzy jak on i skrzydłowy PSG Kylian Mbappe. Oni zajmą miejsce Messiego i Cristiano Ronaldo, którzy w ostatnich 12 edycjach plebiscytu Złota Piłka wygrywali go 11 razy. Choć Borussia Dortmund wyceniła norweskiego piłkarza na 180 mln euro, nie jest zadowolona z tego, że Raiola krąży po Europie. Klub chciałby, aby oferty spływały do Dortmundu. Poza tym Norweg ma dopiero 20 lat i mógłby jeszcze pograć w Bundeslidze. Wydaje się to mało realne, bo gdy Raiola czuje moment na zarobienie wielkiej kasy, zarobi wszystko by go wykorzystać. Laporta z Raiolą relacje ma doskonałe. Prezes Barcelony powiedział ojcu piłkarza jak bardzo chciałby zatrudnić Erlinga. Alf-Inge Haaland sam był dobrym graczem, środkowym obrońcą. Siedem sezonów grał w Premier League dla Nottingham Forest, Leeds United i Manchesteru City. Spędził na Wyspach dziewięć sezonów. Laporta wie, że musi stoczyć o Erlinga Haalanda prawdziwą bitwę. Tym trudniejszą, że poprzedni prezes katalońskiego klubu doprowadził klubową kasę do ruiny. Barca to jednak wciąż najlepiej zarabiający klub świata. Według relacji prasy hiszpańskiej nowy prezes wie, jak zdobyć pieniądze na transfer Erlinga. Konkurencja jest jednak ogromna. Planem B dla Barcelony byłoby zatrudnienie Kuna Aguero, który odchodzi z Manchesteru City, ale trener Ronald Koeman woli 27-letniego Memphisa Depaya z Lyonu. Barca rozważa też transfer Lautaro Martineza z Interu Mediolan, ale to opcja tak samo droga jak Haaland. O co gra Kylian Mbappe? Zaraz po wizycie w Barcelonie Raiola i Alf-Inge Haaland polecieli do Madrytu na spotkanie z przedstawicielami Realu. Mają w planach podróż na Wyspy. Aż cztery angielskie kluby Chelsea, Liverpool, Manchester City i Manchester United chcą zatrudnić Erlinga. Największe możliwości finansowe mają kluby z Manchesteru. Ale trener City Pep Guardiola ma złe relacje z Mino Raiolą od czasu transferu jego innego klienta Zlatana Ibrahimovica do Barcelony latem 2009 roku. Kataloński trener pozbył się Szweda po zaledwie jednym sezonie. Raiola nazwał Guardiolę publicznie "tchórzem", "psem", "zerem". O Haalanda zabiega też Juventus Turyn. Jak w takich przypadkach bywa, trudno oddzielić prawdę od plotek. Z pewnością szykuje się wielki transfer. Barcelona nie jest w stanie zapłacić tyle, co Manchester City. Borussia Dortmund niczego Katalończykom nie ułatwi. Jej szefowie są obrażeni za to jak klub z Katalonii zachował się przy transferze Ousmane’a Dembele w 2017 roku. Młody Francuz strajkował, bojkotował treningi, byle tylko Borussia puściła go na Camp Nou. Klub z Dortmundu zarobił na nim doskonale. Rok wcześniej zapłacił Stade Rennais 15 mln euro, tymczasem Barcelona dała 105 mln plus 40 mln w zależności od dokonań piłkarza. Wymuszenie transferu w Dortmundzie bardzo się jednak nie podobało. Każdy w tym wielkim przetargu o Erlinga Haalanda ma swoje atuty. Chodzi również o to, by Norweg wygenerował maksimum pieniędzy. Dla siebie w postaci pensji, dla Raioli w prowizjach, dla Borussii, która 29 grudnia 2019 roku zapłaciła austriackiemu Red Bull Salzburg 20 mln euro. Od tamtej pory Erling Haaland zdobył 34 gole w 36 meczach Bundesligi i 49 we wszystkich rozgrywkach w 49 spotkaniach. Tylko Robert Lewandowski ma lepsze statystyki. Ale Polak ma 32 lata i z Bayernu się nie ruszy. Tymczasem Norweg jest najgorętszym "towarem" na rynku. Obok Mbappe, który wciąż nie przedłużył kontraktu z PSG kończącego się w czerwcu 2022 roku. Jakiś czas temu klub z Paryża miał zamiar odrzucać wszystkie oferty, ale teraz wyznaczył ponoć cenę 120 mln euro. Nie jest to kwota kosmiczna. Klub z Paryża nie może żądać więcej, bo za półtora roku Francuz będzie miał prawo odejść za darmo. Hiszpańskie media chwytają się każdej iskierki nadziei, z wielką atencją odnotowały wypowiedź Mbappe po ostatnich meczach francuskiej kadry, że ma dość krytyki w rodzinnym kraju. Prasa madrycka wiele razy podkreślała, że Real Madryt marzy o Mbappe, a Mbappe marzy o Realu. Nie wiadomo tylko, czy chodzi o spełnienie marzeń, czy zarobienie gigantycznych pieniędzy? Mbappe nie przedłużył umowy w Paryżu, bo żąda 35 mln euro za sezon (Neymar zarabia 37 mln). Takiej pensji w Realu nie dostanie na pewno. Dariusz Wołowski