Dwóch z Sassuolo, jeden z Torino, jeden z Lazio, jeden z Napoli, dwóch z Juventusu - żaden z napastników powołanych przez Manciniego na Euro 2020 nie otarł się o sukces w Lidze Mistrzów. W podstawowej jedenastce Italii grają najczęściej Ciro Immobile (Lazio), Lorenzo Insignie (Napoli) i Domenico Berardi (Sassuolo). Trudno nazwać ich napastnikami pierwszej wielkości. A jednak siła włoskiej ofensywy jest ogromna. Euro 2020. Kłopoty drużyn włoskich Żaden klub Serie A nie wygrał Champions League od 2010 roku. Zwyciężały w niej zespoły hiszpańskie (Real i Barcelona), angielskie (Chelsea i Liverpool), niemieckie (Bayern Monachium), ale włoskie nie wytrzymują konkurencji. Zdesperowany hegemon ligi Juventus Turyn wydał w 2018 roku aż 105 mln euro na 33-letniego wtedy Cristiano Ronaldo, który czterokrotnie zdobywał Ligę Mistrzów z Realem Madryt. I od trzech sezonów nie przeskoczył bariery ćwierćfinału. Dziewięć lat dominacji Juventusu w Serie A przerwał właśnie Inter Mediolan. Zespół, który w Europie zbiera cięgi notorycznie. Jest co prawda ostatnim włoskim zespołem na liście triumfatorów Champions League, ale teraz zawodzi na całej linii. W 2017 roku w ogóle nie zakwalifikował się do najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek. W kolejnych trzech sezonach przepadał w fazie grupowej. W minionej edycji rywalizując z Realem Madryt, Borussią Moenchengladbach i Szachtarem Donieck zajął ostatnie miejsce. Uważany we Włoszech za znakomitego i charyzmatycznego trenera Antonio Conte obraził się na byłego szkoleniowca Realu i Juventusu Fabio Capello za proste pytanie: "dlaczego". - Powinniśmy mieć dla siebie wzajemnie więcej szacunku we włoskiej piłce - rzucił wściekły. Roberto Mancini o szacunek nie prosił. Po sportowej katastrofie jaką była dla kadry Włoch porażka w kwalifikacjach mundialu w Rosji, wywrócił tamtejszy futbol do góry nogami. Uznał, że czterokrotni mistrzowie świata tkwią w ślepym zaułku. W barażach o mundial Italia przegrała ze Szwecją nie potrafiąc wbić jej bramki przez 180 minut. Grę ofensywną "Squadra Azzurra" trzeba było zmienić. A żeby poprawić skuteczność, trzeba było zreformować wszystko. Od podstaw. Mancini sam była napastnikiem, graczem technicznym, lubiącym wymianę piłki na małej przestrzeni. Z Sampdorią Genua dotarł do finału Ligi Mistrzów przegranego z Barceloną 0-1 po dogrywce w 1992 roku. Jego partnerami byli Gianluca Vialli i Attilio Lombardo, którzy dziś współpracują z nim w kadrze Włoch. Mancini został powołany na turniej Italia’90, ale nie zagrał ani minuty. Bolało go to, dlatego teraz jako trener stara się dawać szansę wszystkim swoim piłkarzom. Nikt w kadrze nie może się czuć niepotrzebny. Euro 2020. Styl Manciniego W każdym meczu drużyny narodowej selekcjoner jest ubrany elegancko: w koszulę, krawat, marynarkę. Do jego stroju dopasowują się zawodnicy. Włosi mieli zawsze świetnie wyszkolonych piłkarzy, ale często trzymali ich na ławce. Roberto Baggio zaczynał w rezerwie turniej Italia’90. Gianfranco Zola, Alessandro del Piero i wielu innych graczy finezyjnych mogło czuć się niedocenianych w drużynie narodowej. Mancini postanowił to zmienić. Kadra Włoch zaczęła grać wbrew swojej naturze. Środek ciężkości gry selekcjoner przesunął do przodu. Bez zaniedbania defensywy. W pięciu meczach Euro 2020 Italia straciła dwa gole. Zdobyła 11. Ich strzelcami jest aż sześciu piłkarzy. Cała kadra Manciniego ma swój wkład w zwycięstwa. Selekcjoner Włoch odrzucił co złe: defensywną mentalność. Uszanował doświadczenie. Para stoperów Leonardo Bonucci - Giorgio Chiellini ma razem 70 lat. Są w kadrze nietykalni. Drużyna Manciniego gra ofensywnie, dominuje, świetnie czuje się w ataku pozycyjnym i wysokim pressingu. Kiedy jednak trzeba utrzymać wynik - jak w końcówce pojedynku z Belgami w ćwierćfinale, potrafi się przeobrazić w jedenastu przeszkadzaczy. Grać na czas, wybijać rywali z rytmu, irytować. W półfinale Euro 2020 Włosi zmierzą się z Hiszpanami, od których Mancini zaczerpnął wzory gry kombinacyjnej. Z La Roja Italia przegrała grupę kwalifikacji do MŚ w Rosji, co skazało ją na baraże ze Szwecją. Gdyby nie tamta dotkliwa porażka, Mancini być może w ogóle nie zostałby selekcjonerem. Dziś jego drużyna jest najlepszym co ma włoska piłka. Kiedyś Hiszpanie dziwili się Włochom: "Jak ludzie mieszkający w tak pięknym kraju, mogą kochać tak brzydki futbol?". Dziś są powody do zazdrości. Włoska wersja tiki-taki wydaje się być najlepszą z tych, które oglądamy na Euro 2020. Dariusz Wołowski