Kiedyś Janusz Panasewicz śpiewał: Minus 10 w Rio, a Krzysztof Klenczon: 10 w skali Beauforta. Dziś żużlowy kibic może zacząć nucić pod nosem: 50 w skali Shore’a. Dotąd było tak, że mówiło się o istnieniu wadliwej partii opon Anlasa. Mecz Motoru Lublin z Moje Bermudy Stalą Gorzów i wykonane przy tej okazji pomiaru twardości tureckiej opony każą nam jednak zweryfikować ten pogląd. Może bowiem chodzić o coś więcej niż tylko o jedną partię. Ktoś powie, że w Lublinie było 47 stopni w słońcu, że opony były długo wystawione na działanie promieni słonecznych, że pomiar na stadionie, to jednak coś innego niż ten w laboratorium. Wszystko to prawda. Jest jednak małe, ale. Otóż okazało się, że opony Anlasa, których twardość sprawdzano w Lublinie miały od 50 do 54 w skali Shore’a. Szpilka twardościomierza wchodziła w nie jak w masło. Sprawdzane przy okazji tego samego spotkania Mitasy miały 60 w skali Shore’a. Różnica kilku stopni między Anlasem i Mitasem pokazuje, że z tymi pierwszymi jest problem. Już to przerabialiśmy rok temu na Grand Prix we Wrocławiu, gdzie Krzysztof Cegielski zbadał twardościomierzem obie opony i wyszła znacząca różnica w twardości. Badania w laboratorium FIM tylko to potwierdziły. Zdziwię się, jeśli teraz nie będzie tak samo. 70 opon, które zabrano do badania po meczach PGE Ekstraligi w dniu 11 czerwca, to jest bardzo pokaźny materiał. Tamte opony sprawdzane w warunkach stadionowych także miały niewiele ponad 50 w skali Shore’a. Oczywiście Turcy z Anlasa mogą mówić, że nie bada się zużytych opon, ale wśród tych 70 jest też sporo takich, które w ogóle nie były wykorzystane w meczu. Gdyby opony Anlasa w Lublinie miały 60 w skali Shore’a lub byłyby wynikami twardości zbliżone do Mitasów, to moglibyśmy powiedzieć, że nie ma problemu. 60 w skali Shore’a w warunkach polowych byłoby do przyjęcia. Jeśli jednak jest o wiele mniej, to znaczy, że w laboratorium cudu nie będzie. Zwłaszcza że tym razem badania nie będzie robił PIMot, który rok temu nie stwierdziło żadnych nieprawidłowości, gdy idzie o tureckie ogumienie. Dobrze, że laboratorium FIM stanęło wtedy na wysokości zadania. Dopóki nie będzie wyników badań, to zawodnicy mogą oczywiście startować na Anlasie, bo opona ma homologację. Inna sprawa, że po takich przedmeczowych kontrolach powinno się chyba jednak te odbiegające od normy opony odkładać. Bo jednak zawodnik dysponujący oponą miększą o 8 stopni ma zdecydowaną przewagę i to nie jest fair. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!