Dyskusja o KSM w żużlu jest prawie tak stara jak świat. W tym roku wróciła z powodu cenowego szaleństwa (znów fruwają miliony przy kontraktach oferowanych przez kluby zawodnikom), a także w związku z tym, że już widać, jak poważne problemy ze zmontowaniem składu będzie miał beniaminek. Przebijanie ofert zazwyczaj kończy się tym, że żużlowiec zostaje u dotychczasowego pracodawcy i jedzie dalej za większą kasę. Projekt "KSM od sezonu 2022" nie ma jednak większości. W tej chwili popierają go raptem trzy kluby, w tym dwa, które za chwilę mogą spaść. Na początku października liczba ekip zainteresowanych KSM się nie zmieni. Warto się jednak zastanowić, czy KSM ma sens. Według mnie tak, ale jako część większego pomysłu. To nie może być tylko KSM, ale coś więcej. Teraz KSM byłby wyłącznie doraźnym rozwiązaniem. Trochę porozkładałby siły, pomógłby beniaminkowi, być może ktoś musiałby zamienić ekstra na pierwszą ligę (kluby musiałby się zmieścić w limicie, więc musiałyby dobierać słabszych zawodników) i tyle. Mam wrażenie, że teraz z KSM byłoby tak, jak z U-24 w roku ubiegłym. Kluby by się dopasowały i tyle. Pytanie, czy tylko o to chodzi? A może o coś więcej. Moim zdaniem KSM powinien wejść w pakiecie z poszerzeniem PGE Ekstraligi do 10 drużyn. Może już od sezonu 2023, a może rok później. Trzeba by chwilę poczekać na to, jakie rezultaty da utworzenie zespołów rezerw. Zmianami wprowadzonymi w ostatnich latach uchroniliśmy swój rynek, ale teraz potrzebujemy dużo świeżej krwi. Także tej z zagranicy. Trzeba pomóc innym krajom w szkoleniu. Drugie drużyny mogą w tym pomóc. Przy zwiększeniu zasobów ludzkich w żużlu KSM będzie miał większy sens. Do tego można by dołożyć jakieś drobne zmiany, bo żużel do poważnej zmiany potrzebuje mocniejszego napędu niż Ekstraliga Żużlowa i osiem rywalizujących w niej drużyn. Inne ośrodki też muszą się włączyć, Dobrze byłoby, gdyby urosła 1. Liga. Od jednego z działaczy usłyszałem kilka ciekawych rozwiązań, które pomogłyby rozkręcić żużel tam, gdzie nie jest on tak mocny, jak we Wrocławiu, Lublinie, Lesznie czy Gorzowie. Bo osiem nawet najbardziej zaangażowanych ośrodków i KSM to za mało. Na poważne zmiany trzeba jednak czasu. Teraz już za późno na to, by wprowadzić KSM od sezonu 2022. Trzeba więc trzymać kciuki za to, że beniaminek (ktokolwiek nim będzie) zdoła poradzić sobie z problemem i zbudować skład, który będzie gwarantował walkę. A o tym, że trzeba nowych rozwiązań, najlepiej świadczy tegoroczna liga dwóch prędkości. Znam takich, którzy nie oglądają meczów GKM-u, Falubazu i Apatora z innymi drużynami, bo wiedzą, jak to się skończy.