Podopieczni Bartłomieja Jaszki dobrze zaczęli sezon, ale w czterech poprzednich spotkaniach zdobyli tylko dwa punkty za przegrane po karnych z Górnikiem i Piotrkowianinem. Ostatnio przyjęli mocną lekcję od Azotów w Puławach. W niedzielę MMTS obrał kurs na zwycięstwo. Po pierwszej połowie prowadził 19:15, a po wznowieniu spokojnie zwiększył przewagę do ośmiu bramek. W 41. minucie było 27:21. Ostrovia zaliczyła fantastyczną pogoń. Po golu Kamila Adamskiego doprowadziła do serii "siódemek". Ta również miała swoją dramaturgię. MMTS prowadził już 3:1, ale za chwilę zrobiło się 3:3. Zwycięzcę wyłoniła dopiero dziewiąta seria. Gospodarze wygrali 6:5. - Cieszymy się, że dwa punkty zostały u nas. Jesteśmy rozżaleni i źli, że nie wygraliśmy w regulaminowym czasie. Daliśmy sobie wyszarpać punkt na własne życzenie. Pojawiła się nonszalancja. Mieliśmy problemy w ataku pozycyjnym, gdzie graliśmy wolno i niedokładnie. Piłka ręczna jest sportem nieobliczalnym. Dla nas to kolejne doświadczenie. Mam nadzieję, że nie będziemy już grać karnych u siebie, a wszystko rozstrzygać po 60 minutach - powiedział Bartłomiej Jaszka, trener MMTS-u. Bardzo cenne zwycięstwo na dole tabeli odniosła Energa MKS Kalisz, która pokonała na wyjeździe Energę Wybrzeże Gdańsk 34:30. Podopieczni Rafała Kuptela mogą złapać oddech. Mają sześć punktów - o dwa więcej od swojego rywala. - To było fajne spotkanie dla kibiców. Obie drużyny bardzo mocno potrzebowały punktów. Dobrze weszliśmy w mecz. Byliśmy przygotowani taktycznie. Cały czas poznajemy się z trenerem. Ciężko pracujemy, aby zbierać tego efekty - przyznał Krzysztof Szczecina, bramkarz kaliszan, który odbił 13 piłek i został wybrany graczem spotkania. Mocno defensywny mecz obserwowaliśmy w Lubinie, gdzie Zagłębie przerwało swoją passę punktowania w trzech kolejnych meczach z rzędu. Przegrało z Grupą Azoty Unią Tarnów 21:25. Po obu stronach brylowali bramkarze. Lubinianin Damian Procho miał 44, a tarnowianin Jakub Wysocki 35 procent skuteczności. - Zabrakło celności. Mieliśmy wiele czystych, stuprocentowych sytuacji. Nie da się bez tego wygrać - powiedział Damian Procho, który na pocieszenie otrzymał tytuł MVP. Wciąż bez zwycięstwa pozostaje Zepter KPR Legionowo, który przegrał u siebie z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski 21:23. Beniaminek w końcówce prowadził 20:19, ale nie wykorzystał szansy na dwubramkowe prowadzenie. W ostatnich minutach gospodarze zacięli się na dobre w ataku, a bez problemów zatrzymywał ich Artur Kot, który zanotował 44 procent odbitych piłek. Emocji nie było w starciu lidera z czwartą drużyną. Industria Kielce rozbiła Azoty Puławy 39:23. - Do Kielc przyjechaliśmy z innymi ambicjami. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, co było pożywką dla miejscowych, którzy szli do kontry z każdej takiej piłki. Swoimi błędami daliśmy im szanse do wykazania się w tym, w czym są najlepsi - powiedział Rafał Przybylski, prawy rozgrywający klubu z Puław. Orlen Wisła Płock jako pierwsza w tym sezonie zainkasowała trzy punkty w opolskiej Stegu Arenie. Pokonała Gwardię 30:25. Ciekawie było na koniec. W poniedziałek Górnik Zabrze pokonał na wyjeździe KGHM Chrobrego Głogów 32:29. Od początku mecz był bardzo dynamiczny. Pierwszy kwadrans przyniósł grę gol za gol. W drugim wyraźnie odskoczyli przyjezdni. W ataku jak na zawołanie rzucał Taras Minotskyi, a na wysokim procencie bronił Piotr Wyszomirski. Chrobry zaciął się na długie 11 minut i do przerwy przegrywał 11:16. W drugiej części próbował wrócić do gry, jednak bezskutecznie WYNIKI 7. SERII ORLEN SUPERLIGI: Industria Kielce - Azoty Puławy 39:23 (22:12) Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock 25:30 (9:13) MMTS Kwidzyn - Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 31:31 (19:15) k. 6:5 Energa Wybrzeże Gdańsk - Energa MKS Kalisz 30:34 (15:16) Zepter KPR Legionowo - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 21:23 (10:13) MKS Zagłębie Lubin - Grupa Azoty Unia Tarnów 21:25 (11:11) KGHM Chrobry Głogów - Górnik Zabrze 32:29 (11:16)