Bayern już 11. raz w tym sezonie jako pierwszy tracił bramkę, ale nie przegrywał, a po raz ósmy z rzędu był w stanie nawet zwyciężyć. W 14 meczach ligowych, które rozegrano do tej pory, zdobył w ten sposób 18 punktów, co jest nowym rekordem klubu z Monachium. W ostatnich ośmiu meczach z rzędu Bawarczycy musieli gonić, ale za każdym razem udało im się co najmniej zremisować. To pokazuje silny charakter i dobrą mentalność podopiecznych Flicka. Defensywa jak durszlak Z drugiej strony to defensywa jest największym problemem Bawarczyków. Bayern po 14 kolejkach ma już straconych 21 bramek, a Manuel Neuer po raz dziewiąty z rzędu wyciąga co najmniej raz piłkę z siatki, a trzeba przyznać, że jest w wybornej formie. Bramkarz wybrany najlepszym w swoim fachu na świecie w 2020 roku nie jest winny takiemu stanowi rzeczy, bo często jest obok Lewandowskiego najlepszym piłkarzem meczu. Ostatni raz taką serię miał w 2018 roku, a Bayern tak nieskuteczną defensywę w 2008 roku, kiedy trenerem był jeszcze Jürgen Klinsmann. Jeżeli dodamy do tego, że Manuel Neuer był już dwa razy w jedenastce kolejki, to widać jak ważną postacią jest bramkarz Bayernu i do ilu groźnych sytuacji strzeleckich dochodzą ich przeciwnicy. A przecież zawsze albo bardzo często bywało tak, że bramkarze Bayernu byli bezrobotni, ponieważ zespoły nawet nie dochodziły do sytuacji bramkowych albo w okolice pola karnego. To jest pierwsza skaza na tej perfekcyjnie funkcjonującej maszynie Hansiego Flicka, który zdobywa z Bayernem kolejne punkty, puchary, ale też pokazuje, że w tym sezonie do ideału z końcówki sezonu 19/20 jest bardzo daleko. Najważniejsze jednak, że Flick i spółka widzą problem i o tym mówiąm co pozwala sądzić, że będą bardzo intensywnie pracować nad poprawą. "Lewy" atakuje rekord W przypadku niedzielnego meczu z Mainz, Bawarczycy przegrywali do przerwy już 0-2, a po zmianie stron mogło być 0-4, bo ratował ich słupek i poprzeczka, choć w tym pierwszym przypadku trzeba też wspomnieć o interwencji Neuera, po której piłka trafiła w obramowanie bramki. Mimo wszystko Bayern był w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając 5-2. Dwa gole strzelił Robert Lewandowski, który ma już 19 bramek zdobytych w 14 kolejkach, a dokładniej po 13 meczach, bo nie grał z FC Koeln. Polak po raz kolejny udowadnia, że 2020 to nie był przypadek, a w nowy rok wszedł z takim samym przytupem jak pożegnał poprzedni. Tylko jeden zawodnik w historii Bundesligi miał większą liczbę trafień po 14 seriach, bo Gerd Müller w 1968 roku miał ich 20. Trzeba więc daleko sięgać do historii Bundesligi, aby rekordy strzeleckie Roberta z kimkolwiek porównywać. Tak więc rekord wszech czasów Müllera, 40 bramek z sezonu 1971/72, jest po raz kolejny zagrożony. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Krzysztof Piątek, mimo że rok 2021 rozpoczął od ławki rezerwowych, to wszedł jako dżoker i po raz kolejny w tej roli strzelił gola. Z czterema bramkami nie ma w Bundeslidze skuteczniejszego zawodnika wchodzącego z ławki w tym sezonie. Natomiast z sześcioma tak strzelonymi golami w 29 meczach w koszulce Herthy jest już najlepszy w historii w berlińskim klubie, wyprzedzając Salomona Kalou z pięcioma, Andreasa Neuendorfa i Detlefa Szymanka mających też po pięć trafień. To "światełko w tunelu" w tym nie do końca udanym romansie Krzysztofa z klubem ze stolicy Niemiec. Pewne plusy jednak są. Zobaczymy, czy te argumenty, które daje, wchodząc z ławki, będą argumentami, żeby jednak wychodzić od pierwszej minuty, czy dalej jednak jako rezerwowy. Niestety jest tak, że kiedy Piątek gra od początku to tych bramek tak często jednak nie strzela. Patrząc na to, że jego konkurent do pierwszej jedenastki, Cordoba, zagrał po kilku tygodniowej kontuzji od pierwszej minuty i bramkę zdobył, to wydaje się, że rola dżokera będzie do Krzyśka przypisana na dłużej. Tym bardziej, że Kolumbijczyk w ośmiu meczach strzelił już cztery bramki z czego trzy, grając od pierwszej minuty, a tylko pierwszą, premierową, wchodząc z ławki, a był to debiut tego zawodnika w Berlinie. Skakanie z kwiatka na kwiatek Nie jestem zwolennikiem częstej zmiany klubów przez zawodników. Krzysiek, po wspaniałym półroczu w Genoi, przeszedł do Milanu, potem po roku przeniósł się do Herthy, a teraz znowu miałby zmienić klub, wracając do Genoi - nie wiem, czy to byłoby słuszne. To jednak zawodnik i jego menedżerowie muszą wiedzieć, co jest dla niego najlepsze. Ich decyzję będziemy oceniać przez pryzmat grania, pryzmat podstawowej jedenastki, pryzmat bramek - czy to będzie Genoa, czy to będzie Hertha, czy jeszcze inny klub. Najważniejsze, aby "Pistolero" odnalazł spokój i szczęście, bo potrzebujemy go w wysokiej formie na Euro i w el. MŚ. Tym bardziej, że dalej niewiadoma jest przyszłość Arka Milika. W Schalke natomiast nastąpiła już czwarta zmiana trenera w sezonie, a gra jest na takim samym poziomie, czyli tragiczna, i porażka w Berlinie 0-3 była jak najbardziej zasłużona. Bezzębny zespół z Gelsenkirchen, który na początku meczu jeszcze stwarzał sytuacje, w 28 minucie najlepszej na gola nie zamienił Uth. Schalke nie wygrało więc kolejnego meczu w Bundeslidze, już 30. z rzędu. Od 25 stycznia roku 2020, kiedy wygrali u siebie 2-0 z Gladbach, pozostaje w ogóle bez zwycięstwa i pozostał im tylko jeden niewygrany mecz, aby zrównać się z Tasmanią Berlin z sezonu 1965/66 która do tej pory miała zaszczyt być " najgorszym" klubem w historii Bundesligi. W sobotę 9 stycznia Schalke ma szansę w meczu z Hoffenheim uratować twarz lub zyska tytuł frajerów tysiąclecia! Karp i zabawa nie zaszkodziły Bundesliga wystartowała tuż po Nowym Roku. Jest to zupełnie nowa rzeczywistość u naszych zachodnich sąsiadów, choć trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu przerwa zimowa była coraz krótsza. Ostatnio startowała 17 stycznia, a teraz już dwa dni po zabawie sylwestrowej. Gdy ja byłem jeszcze aktywnym piłkarzem, zmieniającym klub z Widzewa Łódź na Arminię Bielefeld, mieliśmy zdecydowanie więcej czasu, praktycznie cały styczeń, by się przygotowywać. Najpierw rozegrać turnieje halowe, w których z chęcią braliśmy udział, bo to był fajny przerywnik w ciężkim okresie przygotowawczym. W zimowej przerwie mogliśmy wyjeżdżać na obozy do Hiszpanii, Turcji i Portugalii, ale niestety to w tym sezonie ze względu na COVID 19 już nie ma i chyba nie będzie. Bo jeżeli ta sytuacja się sprawdzi, jak w Anglii, gdzie przerwy zimowej, ba nawet świątecznej, nie ma w ogóle, czy w Hiszpanii, gdzie kluby mają kilka dni, to pewnie i Niemcy taki projekt zaakceptują. Trzeba przyznać, iż w noworocznej kolejce zawodnicy byli w miarę przygotowani, mecze stały na nie najgorszym poziomie, co pokazuje, że wigilijny karp czy zabawa sylwestrowa nie zaszkodziły.