Eintracht w pierwszej połowie pokazał, że dziś jest to jeden z lepszych zespołów w Bundeslidze. Zrobił ogromny postęp. W rundzie jesiennej przegrał 0-5 z Bayernem. Na tym tle widać, jak duży skok zrobili zawodnicy Eintrachtu. Sezon 2019/2020 wspaniale zakończony szóstym pucharem dla Bayernu, odbija się tej drużynie lekką czkawką. Widać pewien przesyt. Wydaje się, że piłkarze wybierają sobie mecze, w których grają na 100 procent. Są też mecze, które chcą wygrać na 95 procent, co w jednej z silniejszych lig na świecie, jaką jest Bundesliga się nie udaje. W poprzedniej kolejce, w meczu z Arminią Bielefeld udało się Bayernowi uratować remis 3-3. Tym razem bardzo dobra druga połowa monachijczyków nie wystarczyła, żeby zremisować 2-2. Pewnych pozytywów można się jednak doszukać. Jednym z nich jest kolejna bramka Roberta Lewandowskiego. To jego 26. ligowe trafienie w sezonie. Drugą dobrą wiadomością jest to, że wraca do gry Leon Goretzka. W meczu z Eintrachtem zastąpił Marca Rocę i wniósł ożywienie w poczynania Bayernu. Mistrzowi Niemiec i zwycięzcy Klubowych Mistrzostw Świata nie przystoi taka gra, jak w pierwszych 45 minutach. Podkreślał to Hansi Flick. Po meczu z Arminią powiedział, że jego drużyna to mentalne monstra. Teraz chwalił swój zespół za drugie 45 minut, ale powiedział też: - Jeśli będziemy w stanie w kolejnych tygodniach grać tak, jak w drugiej połowie z Frankfurtem, to nie obawiam się o zdobycie mistrzostwa. Zbyt często w ostatnich tygodniach jego podopiecznym zdarzają się słabsze momenty. Może nie tak słabe, jak z Arminią i Eintrachtem, ale gra defensywna mocno szwankuje. Bayern musi jak najszybciej poprawić, bo w tym tygodniu ma mecz z Lazio Rzym w Lidze Mistrzów, które na pewno analizowało ostatnie mecze monachijczyków i wyjdzie podobnie nastawione, jak Eintracht. Lewandowski ma szanse pobić rekord Gerda Muellera, bo jednak jest nieprzeciętnym napastnikiem, który przewodzi klasyfikacji strzelców Bundesligi, z dużą przewagą nad Andre Silvą i Erlingiem Haalandem. Jego cel jest jednak w dalszym ciągu odległy, mimo wspaniałych 26 bramek po 22 kolejkach. Robert ma szanse, ale do tego jeszcze jednak trochę brakuje. Nawet gdyby w każdym meczu strzelał gola, może to nie wystarczyć. Nie wiadomo, czy piłkarze Bayernu traktują niektóre mecze z przymrużeniem oka, czy konkurencja gra lepiej i zna słabości drużyny Hansiego Flicka. Jeśli Niklas Suele gra prawego obrońcę pod nieobecność Benjamina Pavarda spowodowaną zakażeniem koronawirusem, to widać którędy można napocząć Bayern. Letnie transfery Bayernu na razie się zupełnie nie sprawdzają. Choupo-Moting jest cieniem samego siebie. Bruno Sarr, który przyszedł z Olympique Marsylia jest nieporozumieniem. Marc Roca z Espanyolu jest młody, perspektywiczny, mimo młodego wieku ma już 100 występów w La Liga, ale w Bayernie nie radzi sobie zupełnie. Diego Costa, który wrócił do gry, też nie przypomina samego siebie. Frankfurt punktuje, Wolfsburg punktuje, Lipsk dogonił Bayern na dwa punkty, a te dwa zespoły zmierzą się na początku kwietnia. Walka o mistrzostwo zaczyna nabierać rumieńców. Zespoły, które niespodziewanie są na trzecim i czwartym miejscu zwiększają przewagę, bo Borussia Moenchengladbach przegrywa, a Bayer Leverkusen remisuje. W ostatniej sekundzie meczu udało im się strzelić i pozbawili punktów drużynę Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego. Borussia Dortmund wygrała bardzo przekonywująco derby Zagłębia Ruhry. Co najmniej przez półtora roku może się szczycić mianem najlepszego zespołu w regionie, bo Schalke, z dziewięcioma punktami po 22 kolejkach, jest pewnym spadkowiczem i do kolejnych takich derbów dojdzie najwcześniej w sezonie 2022/2023. Walka w dole tabeli też zaczyna się robić bardzo ciekawa. Mainz niespodziewanie wygrywa w Gladbach i łapie kontakt z zespołami nad strefą spadkową. "Moja" Arminia poległa u siebie zdecydowanie 0-3. W takim samym stosunku przegrała Hertha. Pal Dardai miał natchnąć ten zespół czymś nowym, a oprócz jednego punktu zdobytego w Stuttgarcie, zanotował same porażki. W Berlinie zaczyna się robić gorąco. Drużyna ma 18 punktów, tylko jeden więcej, niż przedostatnie Mainz. Krzysztof Piątek kolejny raz znalazł się w pierwszej jedenastce i znowu bez bramki. "Big City Club" to w dalszym ciągu Union, który wygrał i jest blisko sprawienia sensacji, czyli zakwalifikowania się do europejskich pucharów. Pewnie będzie musiał je rozgrywać na Stadionie Olimpijskim czyli w domu Herthy, bo Stadion An der Alten Försterei raczej nie zostanie dopuszczone przez UEFA do rozgrywek pucharowych.