Bundesliga nie przestaje zaskakiwać Bayern Monachium podąża po kolejne mistrzostwo, co prawda nie tak przekonująco jak w poprzednich sezonach, ale 7 punktów przewagi po 19 kolejkach to jednak okazała zaliczka. Tak więc chyba na detronizację Lewego i spółki przyjdzie nam jeszcze poczekać. Za to patrząc na kolejne miejsca, od drugiego do siódmego, to cały czas są jakieś zaskoczenia i przetasowania. Zespoły nie mogą ustabilizować formy i gubią punkty w meczach między sobą, ale też z zespołami teoretycznie słabszymi. Największym zaskoczeniem ostatnich tygodni jest Eintracht Frankfurt. Poprzez serię 7 wygranych meczów z 8 możliwych włączyli się do walki o miejsca nagradzane udziałem w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. To tym bardziej zaskakujące, bo jesienią była to drużyna, o której mówiono, w kontekście kryzysu. Adolf "Adi" Huetter, trener ekipy z Frankfurtu, który przejął zespół po Nico Kovaczu, miał wysoko postawioną poprzeczkę, ale okazał się fachowcem pełną gębą. Wprowadził tę drużynę do półfinału Ligi Europy w sezonie 2018/19, gdzie okazali się gorsi tylko od późniejszego zwycięzcy Chelsea FC. Kolejny sezon też był bardzo udany w lidze oraz lidze Europy, ale w tych rozgrywkach mało się Eintrachtowi udawało. Inne drużyny wzmacniały się przed tym sezonem, więc obecny rezultat Frankfurtu jest niespodzianką. Kto pierwszy uzyska stabilizację? Swojej formy nie może ustabilizować Borussia Dortmund, która co prawda wygrała w dobrym stylu 3-1 z FC Augsburg, ale dopiero szóste miejsce w tabeli jest rozczarowaniem. Zespół, w którym upatruje się kandydata do detronizacji Bayernu, ma aż 13 punktów straty do lidera. Bayer Leverkusen jeszcze przed świętami był na miejscu pierwszym i miał okazję pokonać Bayern Monachium w bezpośrednim starciu. To się jednak nie udało i od tego momentu na siedem kolejek uzyskali tylko jedno zwycięstwo i łącznie cztery punkty. To twarde lądowanie Bayeru, są już tylko na piątym miejscu, a mecze Leverkusen w nowym roku nie przypominają tej drużyny z jesieni. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a> Bardzo pozytywnie zaskakuje VfL Wolfsburg. Po raz kolejny gra na zero z tyłu, bramkarz Koen Casteels zanotował już siedem czystych kont. Dla porównania Manuel Neuer zagrał tylko trzy takie spotkania w tym sezonie, a "Wilki"z naszym młodym Bartkiem Białkiem śmiało mogą marzyć, by w przyszłym sezonie grać w Lidze Mistrzów. To byłoby ukoronowanie dobrej pracy również Bruno Labbadii, byłego trenera Herthy Berlin, który przed angażem w Berlinie pracował właśnie w mieście VW i zostawił drużynę w bardzo dobrym stanie. Odszedł przez konflikt z dyrektorem sportowym Joergiem Schmadtke. W Wolfsburgu stworzono mocny zespół, który latem lekko rozczarował, bo nie awansował do fazy grupowej Ligi Europy. To dzisiaj "procentuje" gdyż szeroka kadra budowana z myślą o Bundeslidze i europejskich pucharach nie grają w Lidze Europy, piłkarze są wypoczęci, nie grają na kilku frontach i to daje trenerowi Glasnerowi możliwość dużej rotacji. Wystawiania wypoczętych i głodnych gry piłkarzy. Bartosz Białek już dziś jest pierwszym wyborem Robert Lewandowski to postać niepodważalna, ale Bartosz Białek młody chłopak i już dzisiaj jest pierwszym wyborem dla trenera, przy wprowadzaniu kogoś z ławki rezerwowych. Z pozycją napastnika numer trzy musiał przez rozwój Białka pogodzić się Daniel Ginczek. To pokazuje, że Białek ma predyspozycje, by stać się pełnowartościowym zawodnikiem Bundesligi już niedługo i to cieszy. Nie ma nudy w Bundeslidze także w dole tabeli. FC Schalke po raz kolejny nie wygrywa. Zespoły z ośmioma punktami na tym etapie sezonu jeszcze nigdy nie utrzymały się na tym szczeblu rozgrywek. Byłaby to ogromna niespodzianka, że klub, który jest znany i ceniony przez wszystkich, miałby spaść. Historia podobna do tej HSV, który jako jedyny nigdy nie zaznał smaku drugiej Bundesligi, a teraz gra w niej drugi sezon z rzędu. Doceńmy wyjątkowość rekordu Gerda Muellera "Lewy", jeśli będzie strzelał jedną bramkę na mecz, to trochę zabraknie do wyrównania rekordu Gerda Muellera. Robert musi "wziąć się do roboty", co oczywiście jest tylko żartem. Pomimo tego, że Lewy strzela jak maszyna tylko pokazuje jak wyjątkowy był ten rekord z sezonu 1971/72 i te 40 bramek niemieckiego bombera. Wielu świetnych zawodników biegało po boiskach Bundesligi, ale pobić rekordu się nie udało. Pocieszający jest fakt, że Bayern będzie jeszcze grał z Wolfsburgiem. Robert uwielbia te mecze. Każdy z kibiców naszego kapitana pamięta ten mecz w którym strzelił pięć bramek w dziewięć minut, ale VfL to już nie ta sama drużyna. Ten mecz będzie spotkaniem kolejki, a może i sezonu w perspektywie pobicia rekordu Muellera. Sami Khedira lekiem na "zło" w Hercie Berlin Hertha Berlin po zmianie trenera nie zmienia wyników, ale Krzysztof Piątek wyszedł w podstawowym składzie i strzelił gola. Mecz był przez berlińczyków przegrany 1-3 z Eintrachtem i to całkiem zasłużenie pomimo kilku zmian jakich dokonał Pal Dardaj w wyjściowej jedenastce. Drużyna musi wziąć się w garść, bo ma już tylko dwa punkty do strefy barażowej. Ma w tym pomóc niemal pewny transfer Samiego Khediry, który ma wzmocnić drugą linie. Może to będzie zawodnik, który będzie potrafił scalić ten zespół, bo są tam indywidualności, ale nie ma drużyny.