22-letnia raszynianka przebrnęła przez nasz turniej niczym przez swoje najlepsze turnieje - gładko przechodziła kolejne rundy, w których rywalizowała z innymi świetnymi polskimi sportowcami. Ale w tenisowej rzeczywistości tak łatwo nie było. Było nawet gorzej niż myślimy. "As Sportu 2023". Iga Świątek triumfatorką plebiscytu Interii To właśnie dlatego jest mistrzynią Iga Świątek jest perfekcjonistką. Chce wygrać każdy mecz, każdy turniej. Ale w tenisie tak się nie da. Muszą przyjść słabsze momenty, zmęczenie psychiczne i fizyczne, pojawiają się kryzysy. W 2022 roku było ich niewiele - przegrana trzecia runda Wimbledonu, szybkie porażki w Warszawie i amerykańskich turniejach. W tym sezonie problemów pojawiło się jednak dużo więcej i aż trudno uwierzyć, że polska tenisistka z wszystkimi sobie poradziła. To właśnie dlatego jest mistrzynią. Zapewne wielu z nas pamięta łzy Igi Świątek po porażce z Jessicą Pegulą w drużynowych rozgrywkach United Cup na początku sezonu. Musiała ją pocieszać kapitan polskiej reprezentacji Agnieszka Radwańska. Wkrótce potem Polka wpadła w stan beznadziei po równie zaskakującej przegranej z Jeleną Rybakiną w czwartej rundzie Australian Open. Wydawało się, że pojawił się poważny kryzys. Jaka była odpowiedź Świątek? W jednym turnieju bliskowschodnim w Dausze wygrała, rewanżując się w finale za przegraną w United Cup Peguli, a w kolejnym - w Dubaju - uległa w finale Barborze Krejcikovej. Iga Świątek z ważną deklaracją. Nie zamierza odpuścić Grała mimo ogromnego bólu Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, co się działo w Dubaju. Świątek przeziębiła się. Dostawała ataków kaszlu. Na miejscu nie mogła wziąć specjalnych leków, bo w Zjednoczonych Emiratach Arabskich takich nie było. Kaszel spowodował uszkodzenie żebra. I z tą kontuzją zagrała w Indian Wells! Przegrała tam ponownie z Rybakiną. Później już nie wytrzymała ogromnego bólu i musiała wycofać się z turnieju w Miami. Tylko dzięki wysiłkom własnym i sztabu szkoleniowego wróciła do gry już w Stuttgarcie. Ponownie pokazała, że potrafi skutecznie wychodzić z kryzysów. Wygrała. W finale upokorzyła swoją największą rywalkę - Arynę Sabalenkę. Najważniejsze, że była zdrowa. Trudne chwile przed Roland Garros Nie na długo. Wiele złego wydarzyło się Madrycie. Świątek dotarła do finału, w którym tym razem uległa Białorusince, ale okoliczności tego i następnego turnieju - w Rzymie - sprawiły, że znów uległa kontuzji. W Hiszpanii Polka grała nocne sesje, mało spała, nie miała czasu na regenerację, rozregulowała się. W stolicy Włoch padał deszcz, raz było zimno raz ciepło, mecze były przekładane. W spotkaniu z Rybakiną doznała kontuzji mięśniowej. Nie dokończyła meczu z Kazaszką. Gdy po zakończeniu sezonu korespondowałem z Maciejem Ryszczukiem, trenerem przygotowania fizycznego i fizjoterapeutą liderki rankingu WTA, zdradził mi, że był to niezwykle trudny moment dla całego Team Iga Świątek. Do kontuzji doszło przed Roland Garrosem, najważniejszym dla naszej zawodniczki turniejem wielkoszlemowym w roku. Przystąpiła do niego nie w pełni zdrowa. Sztab szkoleniowy ukrywał to przed kibicami. Dwa pierwsze mecze zagrała jeszcze odczuwając skutki kontuzji. A potem poszło... Wygrała paryski turniej po fenomenalnym finale z Karoliną Muchovą. One narzekały, a Świątek wygrywała Później było różnie. Na Wimbledonie doszło do przykrej porażki z Einą Switoliną, potem Świątek wygrała turniej w Warszawie na czym jej tak bardzo zależało. Chciała dać satysfakcję polskim kibicom. I dała. Nie będzie już Radwańskiej. Oto nowy kapitan reprezentacji Polski na United Cup Ale potem nadszedł kolejny kryzys. W US Open uległa po bardzo dziwnym meczu Jelenie Ostapenko. Po pierwszym wygranym secie w dwóch kolejnych nic jej nie wychodziło. W konsekwencji Polka spadła z tronu. Nie była już numerem 1. Wydawało się, że naprawdę dzieje się źle, bo potem w Tokio pokonała ją Weronika Kudermietowa. Tyle, że Świątek i jej trenerzy myśleli już o ostatnim akordzie sezonu - WTA Finals, turnieju z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek na świecie. Raszynianka wysłała sygnał, że jest dobrze, wygrywając w Pekinie, a w meksykańskim Cancun zagrała najlepszy turniej w sezonie. Mimo złych warunków, narzekań innych zawodniczek na to, że korty są krzywe, pogoda fatalna, ona robiła swoje. Nie narzekała się, skupiła się na grze. Nie przegrała seta, tylko w jednym miała tie-break. Było to szóste turniejowe zwycięstwo w 2023 roku. Po Cancun wróciła na pozycję numer 1. "As Sportu 2023". Plebiscyt Interii w liczbach Kolejny świetny sezon Świątek poradziła sobie z dwiema skomplikowanymi kontuzjami, z niezwykłą presją pod jaką się znajduje będąc liderką rankingu, z licznymi mniejszymi i większymi kryzysami. Nie wygrała wszystkich meczów i wszystkich turniejów jakby tego chciała jako perfekcjonistka, ale zrobiła dość, aby zaliczyć kolejny świetny sezon i wśród licznych tytułów, wyróżnień, nagród jakie teraz zbiera, zostać również "Asem Sportu 2023". Olgierd Kwiatkowski "As Sportu 2023". Kapitalny rok, a teraz wielki triumf. Iga Świątek obroniła tytuł