W niedzielę odbyło się pierwsze starcie półfinałowe piłkarskiej Ligi Mistrzyń. Wolfsburg zremisował na własnym stadionie 2-2 z Arsenalem, mimo że prowadził już 2-0. Pierwszego gola w tym spotkaniu strzeliła Ewa Pajor - stało się to w dziewiętnastej minucie. Piłkarki z Londynu przeprowadziły więc skuteczne i satysfakcjonujące odrobienie strat, jednak po meczu mogły najeść się strachu. Jak czytamy w "Daily Mail", samolot maltańskich linii lotniczych, którym miały wracać na Wyspy Brytyjskie, stanął w ogniu. Zapalił się jego lewy silnik - wleciał do niego... ptak. W tamtym momencie wszyscy usłyszeli głośny huk. Natychmiast z tej części Boeninga 737 zaczęły wydobywać się płomienie. Piloci szybko ewakuowali pasażerów, w tym właśnie drużynę "Kanonierek". Pożar samolotu piłkarek Arsenalu. Jest komunikat klubu Arsenal wydał oficjalne oświadczenie: "Nasz samolot miał problem techniczny przed startem w Niemczech w niedzielny wieczór. W rezultacie pozostaliśmy w Wolfsburgu na noc. Wróciliśmy do Anglii w poniedziałek po południu. Chcielibyśmy podziękować personelowi na pokładzie samolotu i na lotnisku za ich pomoc" - napisano. Wspomniana gazeta wytłumaczyła skalę niebezpieczeństwa uderzeń ptaków w samoloty. "Mogą stanowić znaczne zagrożenie dla bezpieczeństwa, a nawet spowodować śmierć, chociaż zdarza się to rzadko. Szacuje się, że na każdy miliard godzin lotów przypada jedna ofiara śmiertelna z tego właśnie powodu. Ptaki mogą spowodować awarię silników, a w rezultacie podpalenie. Uważa się, że 90 procent uderzeń ptaków ma miejsce, gdy samolot ląduje, startuje lub znajduje się na małej wysokości. Uszkodzenia samolotu w danej sytuacji zależą od wielkości, wagi i prędkości ptaka oraz samego samolotu" - poinformowano, powołując się na Serwisflying.com. Rewanżowe spotkanie Arsenalu z Wolfsburgiem rozpocznie się w poniedziałek 1 maja o godzinie 18:45.