- Byłem zdziwiony. Kaziu w Polsce niemal nie pił. A tu szklaneczka za szklaneczką i nagle mówi do mnie: "K..., Janek, gdzie ja się wp...łem". Zamurowało mnie. Kaziu w Polsce to był znany z tego, że uganiał się za dziewczynami, a nie z picia. Owszem - jakaś jedna lampka szampana się zdarzała lub dwie. Może czasem jedno piwko albo dwa. A tu "łycha" za "łychą"... Potem usłyszałem, że w tym polonijnym klubie w Manchesterze zaczął regularnie pić whisky... - opowiadał Jan Tomaszewski w książce Romana Kołtonia "Deyna, czyli obcy". Manchester w życiu Kazimierza Deyny jest kojarzony z nieudanym - mimo przyzwoitych statystyk - okresem gry w City, ale pobyt w Anglii miał dużo poważniejsze konsekwencje. Kazimierz Deyna i oferty z Realu Madryt, AC Milan, Interu, PSG... Litania klubów, które w latach 70. chciały sprowadzić z Legii Warszawa Kazimierza Deynę, jest długa i z całą pewnością niepełna. - Mogę powiedzieć o ofertach, o których wspominał mi sam Kaziu, natomiast musimy pamiętać, że dużo zapytań musiało być też kierowanych do Legii. W klubie takie pisma trafiały do kosza, bez wspominania o nich samemu Deynie. Można wręcz stwierdzić, że była to tajemnica wojskowa - przypomina Stefan Szczepłek, autor pierwszej polskiej biografii Kazimierza Deyny, jego przyjaciel i dziennikarz. - Pytał Milan, w sprawie AS Monaco pytał osobiście książę Rainier... Ale pierwsze zgłosiło się Saint-Etienne, seryjny mistrz Francji w tamtym czasie, któremu Deyna strzelił gole pod koniec 1969 r. Największe zainteresowanie musiał budzić po mundialu w Niemczech, gdy został uznany trzecim piłkarzem świata 1974 roku. Wysłannik Realu Madryt był w Warszawie i zostawił mu klubową koszulkę. Prezydent Interu Mediolan, Ivanoe Fraizzoli, najpierw pisał do Legii, a gdy nie dostał odpowiedzi, wysłał list na adres domowy zawodnika, na Świętokrzyską. Ten list się zachował, ma datę z lutego 1976 r. Na tym tle ciekawostką była oferta z holenderskiego AZ Alkmaar, klubu, który powstał kilka lat wcześniej. Nawet ówczesny szef niemieckiego związku piłkarskiego, Hermann Neuberger, pytał prezesa PZPN, Jana Maja, jaka może być cena za Deynę. Maj próbował to szacować przy pomocy... liczby fabryki domów, jakie można było za daną sumę postawić, bo w tym miał rozeznanie. Sam Kaziu mówił mi o zainteresowaniu niemieckich klubów, ale nazw nie podawał, nie mamy więc pewności, czy chodziło o Bayern Monachium - wylicza redaktor Stefan Szczepłek. CZYTAJ TEŻ: Kazimierz Górski miał tajemnicze oferty z topu Bundesligi i zagranicznej reprezentacji - To Franz Beckenbauer powiedział władzom Bayernu, by sprowadziły Deynę i Gadochę - przekonuje Wiktor Bołba, kustosz muzeum Legii Warszawa i autor książki "Deyna. Geniusz futbolu, książę nocy". W swojej publikacji opisuje też próbę pozyskania Kazimierza Deyny przez AC Milan. Działo się to zaraz po meczu włoskiego zespołu z Legią Warszawa w 1972 r. "Wieczorem, po kolacji, do hotelowego pokoju zajmowanego przez Kazimierza Deynę i Tadeusza Nowaka, przyszło dwóch ludzi, którzy chcieli namówić ich na grę we włoskim klubie. - Chociaż AC Milan to była wielka i uznana firma, nie skorzystaliśmy z oferty i wyprosiliśmy ich z naszego pokoju - opowiadał Tadeusz Nowak". - Warto przypomnieć, że w latach 70., aż do 1980 roku, Serie A była de facto ligą zamkniętą dla obcokrajowców, więc sprowadzenie Deyny przez kluby z Mediolanu też z tego powodu byłoby trudne - podkreśla Roman Kołtoń. Kazimierz Deyna chciał być księciem we Francji. W Monaco lub PSG zarabiałby fortunę Roman Kołtoń szeroko opisuje propozycje dla polskiego rozgrywającego płynące z Francji. Gdy reprezentacja Polski była na zgrupowaniu przed meczem w Lens, Deyna miał powiedzieć do Antoniego Szymanowskiego: "Gdybym tu został i podpisał kontrakt, który mi oferują, byłbym bajecznie bogaty. Byłbym księciem!". W książce "Deyna, czyli obcy", wypowiada się też menedżer Tadeusz Fogiel. "- Pośredniczyłem w rozmowach Deyny z dwoma francuskimi klubami w 1976 roku. Przyjechało Monaco, a także rodzący się na nowo PSG. Gdyby Deyna wtedy przeszedł do Francji, byłby takim... Ibrahimioviciem. To byłby transferowy hit! Myślę, że Deyna zarobiłby rocznie może nawet 100 tysięcy dolarów! Nawet byłem w Polsce na rozmowach, ale nie miałem takiej siły przebicia jak Robert Budzyński" - menedżer odnosił się do sprawy przejścia Roberta Gadochy do FC Nantes, pierwszego takiego transferu reprezentanta Polski na Zachód. Transferu wychodzonego w ministerstwach, załatwianego dzięki znajomościom i - co w tej sprawie istotne - transferu, którego zazdrościli inni najlepsi polscy piłkarze, z Kazimierzem Deyną włącznie. - Jestem przekonany, że Deyna we Francji by królował na boiskach. Andrzej Szarmach wyjechał z Polski w podobnym wieku co on, a jeszcze zdążył zostać gwiazdą całej ligi francuskiej i legendą Auxerre. Podobnie Lubański jeszcze zdążył podbić Belgię. Deyna pasował do lig, gdzie grało się bardziej techniczną piłkę niż w Anglii. Do wyspiarskiej piłki po prostu nie pasował - przekonuje Roman Kołtoń. Sam Deyna, cytowany w książce Wiktora Bołby, bronił swojego transferu - również w odniesieniu do ewentualnej przeprowadzki do Francji. "- Może we Francji byłoby łatwiej, nie trzeba byłoby wkładać w grę i trening tyle wysiłku, ale przecież nie o to chodzi - tłumaczył Deyna". Pytam każdego z autorów biografii Deyny o to, czy w przypadku którejś innej oferty niż z Manchesteru, był choć cień szansy na transfer, czy sprawa wyszła poza sferę zapytania. "Zero szans". "Nie było takiej możliwości". "Dopiero przekroczenie bariery wiekowej umożliwiło transfer. Poza tym, mówimy o piłkarzu Legii, a więc żołnierzu wojska polskiego, transfer do kraju NATO był wcześniej niemile widziany" - słyszę odpowiedzi. Cosmos Nowy Jork? Deyna już wybrał Manchester City W 1978 roku, po naznaczonych niestrzelonym karnym z Argentyną mistrzostwach świata, Kazimierz Deyna miał już tylko jedną inną propozycję niż z Anglii. Latem do gry w meczu towarzyskim Cosmos Nowy Jork - Reszta Świata zaprosił Kazimierza Deynę sam słynny Pele. W spotkaniu udział wzięli też Grzegorz Lato i Zbigniew Boniek, ale to Deyna dostał propozycję dalszych występów w słynnym Cosmosie. - Pele go namawiał - mówi Stefan Szczepłek. Sam Deyna w tygodniku "Piłka Nożna" opisywał: - Po spotkaniu, na pożegnalnej kolacji podszedł do mnie prezes Cosmosu, Turek Ertegun, z propozycją podpisania kontraktu. Zamarzył sobie, aby druga linia Cosmosu składała się z trzech takich piłkarzy: Franz Beckenbauer, Kazimierz Deyna i Roberto Rivelino. Musiałem jednak prezesowi odmówić. Miałem już inne plany. Tym innym planem był Manchester City. Anglicy chcieli sprowadzić z Widzewa Łódź młodego wówczas Zbigniewa Bońka, ale nie było na to szans. Za to "szlaban" dla Deyny w końcu przestał obowiązywać. Manchester City zapłacił sto tysięcy funtów oraz zobowiązał się do zagrania z Legią meczu towarzyskiego, a także przekazania sprzętu. Co do sprzętu, rozbieżności w relacjach są spore. Angielskie źródła wspominają, że towarem zawartym w umowie były... maszyny do pisania i narzędzia medyczne dla polskiej armii. Polska wersja głosi, że chodziło o sprzęt sportowy Adidasa, a towar przesłany z Anglii był złej jakości. CZYTAJ TEŻ: Kazimierz Deyna ma mural na warszawskim UrsynowieKazimierz Deyna został drugim w historii piłkarzem z Europy Wschodniej w lidze angielskiej, po Ivanie Golacu z Jugosławii, który kilka tygodni wcześniej przeszedł z Partizana Belgrad do Southampton. 7 listopada 1978 roku Deynów na lotnisku Ringway gorąco przywitali dziennikarze i kibice angielskiego klubu. Piłkarz był pełen nadziei na podbój Anglii. Manchester City - Borussia Moenchengladbach. Piękny gol Deyny i pytania Debiut Kazimierza Deyny w Manchesterze City, w spotkaniu z Ipswich Town (porażka 1:2), pokazała nawet telewizja polska, co na tamte czasy było sytuacją niespotykaną. Później relacje naszej prasy czy telewizji z występów byłego już reprezentanta Polski w Anglii były sporadyczne. Pierwszego gola dla Manchesteru City Polak strzelił w pierwszym i jedynym meczu dla tego klubu w europejskich pucharach. W ćwierćfinale Pucharu UEFA, 20 marca 1979 r., angielski klub odpadł z późniejszym zwycięzcą rozgrywek, Borussią Moenchengladbach. Kazimierz Deyna mecz zaczął na ławce rezerwowych, a po wejściu na boisko popisał się przepięknym strzałem z woleja. Efektowny strzał w jaskrawy sposób pokazał, że menedżer Malcolm Allison popełnił błąd, nie wystawiają co w pierwszym składzie. - Baliśmy się, że Kaziu nie da sobie rady ze środkiem pola. Ma ogromne doświadczenie, ale nie wiemy jeszcze, do czego je wykorzystać - tłumaczenie menedżera tak naprawdę go pogrążało. Media podkreślały, że umiejętności Polaka w Manchesterze są marnowane. Sam Deyna też był wkurzony. - Podszedł do mnie i spytał: "Co jest, co ja robię na ławce, podczas, gdy dzieciaki grają w piłkę? Po co mnie tu sprowadzaliście?". Polak raz wskakiwał do składu na dłużej, potem z niego wylatywał. Bywał ustawiany jako napastnik, choć się do tego zwyczajnie nie nadawał. - Wiesz, oni nie bardzo wiedzą, gdzie powinienem grać. Szukają mi pozycji i nie mogą znaleźć. Ja się z tego śmieję, ale czasami mam już tych głupków dość. Ostatnio wymyślili, że będę środkowym napastnikiem. Widzisz mnie tutaj w tej roli? Zadaniem środkowego na Wyspach jest rozpędzenie się w kierunku bramki przeciwnika, na jego polu karnym wyskoczenie w górę i walnięcie łokciem stopera w twarz. Jemu mówią żeby to samo zrobił z tobą. Kiedy dochodzi do starcia, to jakby zderzyły się dwie lokomotywy. To dlatego wielu brytyjskich napastników, obrońców i bramkarzy zostawia sztuczne szczęki w szatni - mówił Stefanowi Szczepłkowi, gdy ten odwiedził go w Anglii. - To była krótka wizyta, byłem wtedy z żoną, Kaziu dużo pytał o to, co dzieje się w Warszawie, czuł się warszawiakiem. Gdy koledzy spotykają się po dwóch latach przerwy, to siedzą i gadają, ale nie miałem wtedy wrażenia, by w Kaziu zaszła jakaś duża negatywna przemiana. Choć to prawda, że w Polsce pił co najwyżej szampana, a w Anglii prowadził się już mniej higienicznie - mówi dziś wieloletni dziennikarz "Rzeczpospolitej". - Wypadki Kazimierza Deyny Ciemną stronę życia Kazimierza Deyny opisuje w książce Wiktor Bołba. W piłkarzu narastała frustracja. Szukał dla niej ujścia w kasynach i alkoholu. Regularnie odwiedzał bary popularne wśród angielskiej polonii. Zaczął być agresywny wobec żony. W końcu zdarzyło mu się spowodować wypadek, prowadząc po alkoholu, na dodatek mając w aucie syna jako pasażera. Pół roku później do wypadku się przyczynił w sposób pośredni - w nocy przejechał na czerwonym świetle, a goniący go radiowóz (Deyna twierdził, że go nie widział) zderzył się z innym autem. Sąd połączył obie sprawy i oprócz odebrania prawa jazdy, wydał nakaz opuszczenia Anglii przez Kazimierza Deynę. To był jego koniec w Manchesterze City. Przez dwa lata wystąpił średnio w co drugim spotkaniu. Najbardziej prestiżowego z trzynastu goli - oprócz tego przeciw Borussii Moenchengladbach - zdobył 13 października 1979 r., przeciw Nottingham Forest słynnego menedżera Briana Clougha. To był zespół, który właśnie zdobył, a rok później miał obronić Puchar Europy. Deyna strzelił jedynego gola meczu i wprawił w euforię prawie 42 tys. kibiców City na Maine Road. CZYTAJ TEŻ: Piłkarskie Legendy Orłów. Sylwetka Kazimierza Deyny Z Anglii wyleciał do Stanów Zjednoczonych, tam był gwiazdą piłki halowej, mistrzem indoor soccera. Stracił oszczędności życia - podobnie jak Franciszek Smuda - bo zaufał oszustowi. Zginął w wypadku samochodowym w nocy 1 września 1989 r., gdy prawdopodobnie zasnął za kierownicą. Miał dwa promile alkoholu we krwi. Dla wielu Kazimierz Deyna pozostaje najlepszym polskim piłkarzem w historii. Manchester City - Borussia Moenchengladbach. Transmisja w telewizji i internecie Manchester City - Borussia Moenchengladbach, rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów, rozpocznie się o godz. 21 we wtorek. Transmisja telewizyjna w Polsacie Sport Premium, transmisja internetowa - w Ipla.tv. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem angielskiego klubu: Borussia Moenchengladbach - Manchester City 0:2. Bartosz Nosal