Przed meczem można było odgadnąć kto jest faworytem. Drużyna Wimbledon przebywa na dole tabeli zajmując 19. pozycję, za to zespół Portsmouth FC (”Pompey”) zajmując szóste miejsce w rozgrywkach był zdecydowanym kandydatem do zwycięstwa. Drużyny nie spotykały się na boisku zbyt często. Na siedem meczów jedenastka Wimbledon wygrała jeden raz, ale więcej przegrywała, bo aż sześć razy. Żaden pojedynek nie zakończył się remisem. Sędzia musiał uspokoić zawodników już na początku meczu. Sędzia pokazał żółte kartki zawodnikom Wimbledon: Joe Pigottowi w 15. i George'owi Dobsonowi w 19. minucie. Szczęście uśmiechnęło się do zawodników Wimbledon w 23. minucie spotkania, gdy Joe Pigott zdobył pierwszą bramkę. To już dwudzieste trafienie tego piłkarz w sezonie. Asystę zaliczył Ben Heneghan. Zawodnicy Portsmouth FC odrobili straty jeszcze w pierwszej połowie. W 24. minucie bramkę wyrównującą zdobył Ronan Curtis. Piłkarz ten strzela jak na zawołanie. To już jego dziesiąte trafienie w sezonie. Na boisku zrobiło się niespokojnie. Aby opanować sytuację na osiem minut przed zakończeniem pierwszej połowy, arbiter przyznał żółte kartki zawodnikom obu drużyn: Cheye Alexandrowi i Ronanowi Curtisowi. W 45. minucie swojego drugiego gola w tym meczu strzelił Lee Brown z ”Pompey”. Przy zdobyciu bramki ponownie pomagał Ronan Curtis. Prawie natychmiast Lee Brown wywołał eksplozję radości wśród kibiców Portsmouth FC, zdobywając kolejną bramkę w czwartej minucie doliczonego czasu spotkania. Przy strzeleniu gola po raz kolejny asystował Ronan Curtis. Do końca meczu rezultat nie uległ zmianie. Starcie zakończyło się wynikiem 1-3. W 57. minucie Ollie Palmer został zmieniony przez Ayouba Assala. Na murawie, jak to często zdarzało się Wimbledon w tym sezonie, pojawił się Jaakko Oksanen, którego zadaniem było wzmocnienie szyków obronnych. Zmienił on w 62. minucie George'a Dobsona. Rezultat meczu pokazał, że zmiana tym razem nie pomogła drużynie. W 71. minucie w drużynie Wimbledon doszło do zmiany. Shane McLoughlin wszedł za Jacka Rudoniego. Niedługo później trener ”Pompey” postanowił skorzystać ze swojego jokera. W 84. minucie na plac gry wszedł Harvey White, a murawę opuścił Ronan Curtis. Zespół ”Pompey” był w posiadaniu piłki przez 62 procent czasu gry, przełożyło się to na zwycięstwo w tym pojedynku. Zawodnicy Wimbledon dostali w meczu trzy żółte kartki, a ich przeciwnicy jedną. Jedni i drudzy wykorzystali wszystkie zmiany w drugiej połowie. 9 maja zespół ”Pompey” będzie miał szansę na kolejne punkty grając u siebie. Jego przeciwnikiem będzie Accrington Stanley FC. Tego samego dnia Lincoln City będzie gościć jedenastkę Wimbledon.