Augustyn, dziesiąty zawodnik mistrzostw Europy w Barcelonie 2010, pokonał trasę w 1:24.47. To jeden z najgorszych wyników w karierze wielokrotnego medalisty mistrzostw Polski. W ostatnich latach uzyskiwał regularnie rezultaty godzina i 22 minuty. W tym roku, 16 kwietnia, czasem 1:20.57 ustanowił w Zaniemyślu rekord życiowy. Sukces życiowy odniósł Marcin Marciniszyn. Zawodnik WKS Śląsk Wrocław awansował do półfinału 400 m i jak sam przyznał, jest zaskoczony. - Przed biegiem ciężko mi było przewidzieć w jakiej jestem dyspozycji, bo lekko trenowaliśmy. Okazało się, że siła jest i czuję, że mogę pobiec jeszcze szybciej - przyznał. Zadowolone opuszczały stadion tyczkarki. Zarówno obrończyni tytułu Anna Rogowska (SKLA Sopot), jak i wicemistrzyni świata Monika Pyrek (MKL Szczecin), awansowały do wtorkowego finału. Pierwsza z nich oddała tylko dwa skoki, natomiast Pyrek nieco się "męczyła" - trzykrotnie strąciła poprzeczkę na 4,55 i musiała czekać, co zrobią rywalki. Dzięki pokonaniu 4,50 w pierwszej próbie znalazła się w najlepszej dwunastce. "Jeszcze tutaj powalczę" - zapowiedziała. Wydarzeniem był powrót na bieżnię po prawie dwuletniej przerwie spowodowanej stosowaniem niedozwolonych środków dwukrotnego mistrza olimpijskiego z Pekinu LaShawna Merritta. Amerykanin już w eliminacjach pokazał, że jest w bardzo dobrej formie. Nie tylko wygrał swoją serię, ale uzyskał najlepszy w tym roku wynik na świecie - 44,35. Na 400 m wystartował również po raz pierwszy w historii człowiek z amputowanymi od kolan nogami, zastąpionymi protezami z włókien węglowych, reprezentant RPA, Oscar Pistorius. Rezultat 45,39 dał mu awans do półfinałowych serii. Na 1500 m w półfinale wystąpi Renata Pliś (Maraton Świnoujście). W najszybszej serii eliminacyjnej była wprawdzie dziesiąta, ale czas 4.08,83 dał jej awans. W następnej rundzie zabraknie natomiast Dominika Bochenka (WKS SL Zawisza Bydgoszcz), który 110 m przez płotki pokonał w 13,96 oraz sprinterki Marty Jeschke (SKLA Sopot). Jej rezultat 11,73 na 100 m nie wystarczył na półfinał. W sesji popołudniowej o medal powalczy dyskobolka Żaneta Glanc (AZS Poznań), o awans do finału na 800 m - Marcin Lewandowski (WKS SL Zawisza Bydgoszcz) i Adam Kszczot (RKS Łódź) oraz w sprincie - Dariusz Kuć (SL WKS Zawisza Bydgoszcz). Po niedzielnych eliminacjach 13. lekkoatletycznych mistrzostw świata w Daegu powiedzieli: Dominik Bochenek (WKS SL Zawisza Bydgoszcz, 110 m ppł, odpadł w eliminacjach): - Forma na treningach nie wskazywała na to, że tutaj mógłbym awansować. Byłem realistą i wiedziałem, by wejść do półfinału trzeba będzie poprawić rekord życiowy, a na to nie byłem przygotowany. Teraz czas na podbój Daegu. Skoro już tu jestem, trzeba to wykorzystać. Renata Pliś (Maraton Świnoujście, 1500 m, awans do półfinału): - Bieg nie był spokojny, ale był pod moją kontrolą; wiedziałam, że tempo jest odpowiednie i nie muszę przyspieszać. Awansować do finału będzie jednak bardzo trudno. Marcin Marciniszyn (WKS Śląsk Wrocław, 400 m, awans do półfinału): - Jestem bardzo zadowolony, bo po treningach, które w ostatnim okresie były dość lekkie, nie wiedziałem na co mnie stać. Widać jednak, że siła jest, jestem w półfinale po raz pierwszy w karierze i w poniedziałek pobiegnę jeszcze szybciej. Chyba dojrzałem z wiekiem, bo czuję, że jestem bardzo dobrze przygotowany i nogi się kręcą. By znaleźć się w ósemce będzie trzeba pobiec poniżej 45 sekund. Monika Pyrek (MKL Szczecin, tyczka, awans do finału): - Najważniejsze, że jest awans. W finale na pewno będzie inaczej. Godzina inna, w rozgrzewce będzie łatwiej, natomiast eliminacje należą zawsze do bardzo stresujących. Mam nadzieję, że jeszcze powalczę, przynajmniej o ścisły finał. Wierzyłam od samego początku w siebie. Myślę, że to ja zadecyduję o tym, kiedy zakończę karierę, a nie inni. Anna Rogowska (SKLA Sopot, tyczka, awans do finału): - Na pewno nie był to łatwy konkurs, ale cieszę się, że musiałam oddać tylko dwa skoki, bo na stadionie było wyjątkowo parno. Finał będzie w innych warunkach, przede wszystkim przy sztucznym oświetleniu. Teraz chciałabym przede wszystkim odpocząć. Forma jest, nastawienie psychiczne też jest odpowiednie. Marta Jeschke (SKLA Sopot, 100 m, odpadła w eliminacjach): - Nie jestem zadowolona, bo jak się cieszyć z wyniku 11,73. Jestem zdziwiona takim czasem, bo myślałam, że będzie znacznie lepiej. Dobrze się czułam na obozie w Geochang i potem tutaj na rozgrzewce. Nawet nie wiem jakie błędy zrobiłam. Nie byłam zestresowana, raczej zmobilizowana i zawzięta. Z Daegu - Marta Pietrewicz