- Atmosfera jest fatalna. Gdyby w piątek w PZPN były wybory, Lato i Kręcina z pewnością by przegrali - dodał. Jak twierdzi Jagodziński: - Kulikowski sprzedał taśmy. Został przekupiony obietnicą objęcia stanowiska sekretarza generalnego. Na pytanie Konrada Piaseckiego, czy obietnicę złożył Kazimierz Greń, odpowiedział: - Ma pan dobre informacje. Konrad Piasecki: Zarzuty korupcyjne przewrócą parę Lato-Kręcina? Tomasz Jagodziński: - Trudno mi powiedzieć, od tego są stosowne organy. Ja nie mogę w tym momencie osądzać, bo nie znam... Ale jak pan spojrzy na atmosferę związku - zagęszcza się wokół tych panów? - Atmosfera jest fatalna. To widać od piątku, kiedy odbył się ostatni zjazd sprawozdawczy i część delegatów po prostu wyjechała z Warszawy. Gdyby dzisiaj doszło jeszcze raz do głosowania, to uważa pan, że i Lato, i Kręcina, mogliby przegrać wybory? - Nie było żadnych wyborów, to było głosowanie nad absolutorium, takie bardzo formalne. Nawet gdyby nie dostali... Ja mówię tylko, gdyby były wybory. - Tak, to na pewno. Przegraliby? - Sądzę, że z pewnością, przynajmniej taka powinna być reakcja środowiska piłkarskiego. Bo uważa się ich za skorumpowanych? - Też nie ma tutaj przekonania, że akurat i Grzegorz Lato, i Zdzisław Kręcina, są skorumpowani jako czołowi działacze PZPN. Po prostu ujawniono pewien proceder, który dalej będzie trwał. To co to jest za proceder, jak pan słyszy, słucha tych słynnych taśm ujawnionych w piątek? Co pan tam słyszy? - Wsłuchiwałem się dosyć uważnie w te taśmy, bo przecież wszystkie media je podawały. Słyszę próbę rozmowy o dużych pieniądzach. Padają sumy "bańka", "trzy bańki", "pięć dych", "stówa" - mowa jest o korupcji, o prowizjach czy o uczciwych interesach? - Nie, tu na pewno nie ma mowy o uczciwych interesach. Tu jest mowa o dużych pieniądzach i o prowizji od tych dużych pieniędzy. Bo przecież wszyscy się orientujemy, że bańka to popularnie milion złotych. Ale prowizji, czyli łapówki? - Z pewnością można się tego domyślić. Co to za interesy? Jakiego rodzaju interesy ma związek, żeby w grę wchodziła "bańka" albo "trzy bańki", czyli milion albo trzy miliony złotych? - Trzeba o to zapytać samych bohaterów tej "taśmowej" afery, głównie pana Kulikowskiego, jakie były jego intencje w nagrywaniu swoich przyjaciół. Bo przecież Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina tak go określają i to nie od wczoraj. A pan uważa, że jakie to były intencje? Że to są intencje walki wewnętrznej w łonie PZPN? - Nie, nie. Pan Kulikowski funkcjonuje w PZPN-ie nie od wczoraj, tylko od wielu, wielu lat. Przyprowadził go na początku 2000 r. poprzedni prezes, Michał Listkiewicz i zrobił go przewodniczącym Wydziału Piłkarstwa Kobiecego. Michał Listkiewicz był nawet udziałowcem w jego firmie POL-WAZ, będąc zarazem prezesem w PZPN-ie. I od tamtego czasu pan Kulikowski - mówiąc trywialnie - panoszy się po Polskim Związku Piłki Nożnej i wcale tego nie ukrywa, że jest jedną z najważniejszych postaci. Jaki miałby on dziś interes w tym, żeby - mówiąc kolokwialnie - odstrzelić Zdzisława Kręcinę? - Panie redaktorze, pan Kulikowski działa w branży budowlanej. A tak się ciekawie składa, że PZPN ma wybudować nową siedzibę na wykupionej za pieniądze UEFA działce. I uważa pan, że te dyskusje i rozmowy o tych prowizjach dotyczą właśnie budowy siedziby związku? - Przecież jak się ktoś uważnie wsłucha w te ścinki taśm, to z nich wyraźnie wynika, że bohaterowie tych rozmów nagrywanych koncentrują się wokół inwestycji na Wilanowie. Te prowizje, te 5 czy 10 procent, te dwie, trzy bańki to jest mowa cały czas o tej inwestycji, która ma się dopiero realizować. Panowie Lato i Kręcina z jakiego tytułu mieliby brać te prowizje? - Trudno mi powiedzieć. Myślę, że za chwilę się o tym dowiemy.