Sport ma moc łamania barier, otwiera możliwości karier w stylu "od pucybuta do milionera". Jest szansą na lepsze życie, ale sam talent nie wystarczy. Nie wystarczy złapać sławy za ogon, trzeba umieć go jeszcze przytrzymać. Ci, którzy tego nie zrobią, kończą kariery szybko i nieciekawie. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. W okresie przedświątecznym głośno było o przypadku Tigera Woodsa, który przestał cenić to, co ma i w efekcie święta spędził sam jak palec. Sportowi celebryci Michel Platini z malutkiego Joeuf na francuskiej prowincji przebył drogę do futbolowego panteonu. Teraz trzęsie piłką jako szef UEFA. Jego przyjaciel z boiska Zbigniew Boniek, chociaż zawiesił buty na kołku dwadzieścia lat temu, nadal jest najbardziej atrakcyjną postacią na polskim rynku marketingu sportowego. Potrafił wykorzystać możliwości, jakie otworzyła mu kariera piłkarska, aby zostać człowiekiem sukcesu także w życiu po sporcie. Rynek "sports celebrities" w Polsce dopiero raczkuje, ale jasno świeci na nim nie tylko gwiazda Bońka. Wojciech Fibak czy Mariusz Czerkawski osiągnęli najwyższy światowy poziom i ich nazwiska są obecnie także synonimami sukcesu w biznesie i show-biznesie. Presja zabija! Na przeciwległym biegunie są historie świetnie zapowiadających się żużlowców. Robert Dados, Rafał Kurmański czy Łukasz Romanek nie dożyli nawet sportowej emerytury. Szybko odnieśli sukcesy, ale nie byli gotowi na porażki. Gdy ich kariery załamały się, odebrali sobie życie. Presji nie wytrzymał też jeden z najwybitniejszych kolarzy Marco Pantani. W 1998 roku wygrał dwa z trzech największych tourów: Giro d'Italia i Tour de France. Nie mógł pogodzić się z tym, że forma odeszła, a jego nazwisko pojawiało się w mediach tylko w kontekście afer dopingowych. Na to nałożyły się jeszcze problemy rodzinne. Nie był jedynym wielkim kolarzem, który ucieczki szukał w narkotykach. Znaleziono go martwego w pokoju hotelowym. Świat kolarstwa przeżył podobny wstrząs kilka miesięcy temu, kiedy w jednym z hoteli znaleziono martwego Franka Vandenbroucke'a. Zmarł we śnie wskutek zakrzepu płucnego, ale już wcześniej cierpiał na depresję, a gdy jego prywatne życie legło w gruzach, szukał ucieczki w samobójstwie. Adam Ledwoń był boiskowym twardzielem jakich mało. Nie było dla niego straconych piłek, zawsze walczył do końca, ale w życiu się poddał. Były reprezentant Polski popełnił samobójstwo we własnym domu w Klagenfurcie, gdy na austriackich i szwajcarskich boiskach trwały finały Euro 2008. W tym roku z życiem po sporcie nie poradzili sobie m.in. Mirosław Staniek i Sławomir Rutka, kolejni piłkarze z długim ekstraklasowym stażem. Dla trzecioligowego Diagorasu Rodos mecz pucharowy z gigantem greckiej piłki Olympiakosem był wielkim wydarzeniem. Gdy Yiannis Koskiniatis dowiedział się, że trener pominął go przy ustalaniu składu, rzucił się ze skały. Policja znalazła przy nim list, w którym napisał: "Pozostawienie mnie poza składem było wielką niesprawiedliwością. Nie potrafię tego znieść". Jak mistrz został striptizerem Choć sportowcy stali się ikonami pop-kultury, a sport gigantycznym biznesem, to nawet zdobycie szczytu nie jest polisą przed pójściem na dno. Gdy zgasną jupitery okazuje się, że łatwiej strzelać gole czy bić rekordy niż odnaleźć się w życiu po sporcie. Smak sławy szybko ustępuje gorzkiej codzienności. Przez całą karierę organizm sportowca stymulowany jest silnymi bodźcami. Po jej zakończeniu wielu z nich znajduje zamienniki w alkoholu, narkotykach, hazardzie. Tragicznie zakończył życie Kazimierz Deyna, jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiego futbolu. "Był skromny, taki wyciszony. Wyżywał się tylko na boisku. Po latach to się zmieniło, ale to życie go zmieniło. Zginął w wypadku prowadząc samochód będąc pod wpływem alkoholu. Grał w piłkę do 40. roku życia, bo po prostu nic innego nie potrafił robić. Wcześniej stracił wszystkie pieniądze. Oszukał go jego zaufany menedżer, który miał dostęp do konta rodziny Deyny" - przypominał w wywiadzie dla INTERIA.PL Stefan Szczepek, dziennikarz "Rzeczpospolitej", autor biografii piłkarza. Igor Sypniewski grał w Lidze Mistrzów, miał predyspozycje do tego, aby zostać piłkarzem europejskiego formatu. Jednak swój talent rozmienił na drobne przez wódkę, narkotyki i hazard, aż wreszcie trafił do więzienia. Gigantycznego talentu nie wykorzystał Paul Gascoigne. Przepił go. Razem z nim zdrowie. Gdy strzelał piękne gole, wygłupy uchodziły mu płazem. Teraz to zniszczony nałogiem i depresją człowiek, którego trzeba chronić przed próbami samobójczymi. Równie smutna i jeszcze dłuższa jest historia upadku największego skoczka narciarskiego w historii Mattiego Nykaenena. W tym sporcie osiągnął absolutne mistrzostwo, ale przerosła go rola gwiazdy na emeryturze. W przypływie alkoholowej fantazji postanowił zostać gwiazdą popu. Trudno ocenić co było bardziej żenujące: jego popisy wokalne czy to, że wkrótce potem został striptizerem. Choroba alkoholowa zaczęła objawiać się napadami agresji. Z mistrza zamienił się w nożownika z dwoma wyrokami. Najpierw medale, później bezrobocie Większość sportowców nie zarobi w trakcie kariery na całe życie. Na pieniądzach w sporcie cieniem kładzie się gigantyczna dysproporcja. Największe gwiazdy w najpopularniejszych dyscyplinach zarabiają niewyobrażalne pieniądze. "Forbes" wyliczył po zsumowaniu wszystkich źródeł dochodu, że 20 najbogatszych sportowców zarobiło łącznie 789 mln. Real Madryt przekonał Cristiano Ronaldo do transferu kontraktem wartym ponad dziesięć milionów euro rocznie. "Królewscy" płacą też osiem milionów złotych Jerzemu Dudkowi za grzanie ławki rezerwowych. Tymczasem Anita Włodarczyk przed mistrzostwami świata, na których zdobyła "złoto" i pobiła rekord świata, trenowała pod mostem... Sportowcy kończą karierę i trafiając na rynek pracy przeżywają szok zdając sobie sprawę z niskich kwalifikacji i braku doświadczenia. Z dawnych dni chwały zostają im tylko zakurzone medale, których blask nie rozjaśni codziennej biedy. Józef Łuszczek za młodu uczył się, jak szybko biegać na nartach, a nie jak zostać rentierem. Harował jak wół. W końcu zdobył mistrzostwo świata. W Lake Placid i Sarajewie święcił dni chwały pełniąc funkcję chorążego polskiej reprezentacji olimpijskiej, ale z lat kariery pozostały tylko odmrożone palce. To cud, że nie załamał się psychicznie. Większe pieniądze, większe wymagania O ile nie wiadomo, jaki będzie rekord świata na setkę za dziesięć lat, o tyle można być pewnym, że pieniądze w sporcie będą kilkakrotnie większe. Wraz z nimi rosnąć będzie piramida wymagań. Marcin Gortat porównując polską rzeczywistość koszykarską do NBA mówi krótko: "Tu trenuje się dwie godziny dziennie, a tam sześć". Sportowcy będą mieli coraz mniej czasu na naukę czy życie prywatne. Czy to oznacza, że będą mieli jeszcze większe problemy z przystosowaniem do życia po zakończeniu kariery? Nie musi tak być. W środowisku sportowym rośnie świadomość tego, jak krucha i krótka może być kariera. Coraz częściej docenia się znaczenie psychologa. Wraz z rynkiem rozwija się marketing sportowy, sport coraz mocniej zaczyna funkcjonować na styku z show-biznesem, a rozwijające się media branżowe potrzebują ekspertów. Przed sportowcami kończącymi karierę o wiele większe perspektywy. Oczywiście, jeśli nie rozmienią się na drobne w knajpie ze striptizem.