Jeszcze 5 lat temu nad żużlem w brytyjskim Plymotuh wisiały niesamowicie czarne chmury. Tamtejszym kibicom coraz głębiej zaglądał w oczy strach przed całkowitym upadkiem czarnego sportu w ich mieście. Z powodu licznych długów tamtejszy klub Devils musiał ogłosić upadłość. Grunt na którym budowano "Diabły" od samego początku nie należał do najbardziej żyznych. Powstały w 2006 roku klub przywrócił Plymouth na żużlową mapę Wielkiej Brytanii po blisko 35-letniej przerwie. Tamtejsi wygłodniali emocji kibice walili na trybuny drzwiami i oknami - w pierwszym sezonie byli na Wyspach liderami pod względem średniej frekwencji. Niestety, entuzjazm opadał, a wydatki stale rosły. Po bankructwie Devils wydawało się, że Plymouth pożegnało się z czarnym sportem już na zawsze. Nieoczekiwanie w mieście powstał nowy twór - Gladiators, którzy - niczym ich starożytni patroni - mozolnie walczyli o wyjście z najniższej ligi. Aktualnie startują w Championship (drugi poziom rozgrywkowy) Tamtejsze środowisko podchodziło jednak do Gladiatorów z pewną rezerwą. Wszak nie pierwszy raz Plymouth przebojem wdarło się na salony. Zastanawiano się czy tym razem zdołają utrzymać się na wznoszącej fali. Te wątpliwości zostały ostatecznie rozwiane w ostatnich tygodniach. Angielski żużel przechodził nie lada kryzys. Obawiano się nawet, że część klubów będzie zmuszona się wycofać, a nawet zabraknie chętnych zawodników. Na siebie nałożyło się bowiem wiele negatywnych czynników na czele z Brexitem i pandemią COVID-19. Na domiar złego, swoje pięć groszy do kryzysu wyspiarzy dołożyli działacze znad Wisły ograniczając zawodnikom z polskich lig możliwość startów w zagranicznych rozgrywkach. Podczas gdy niektórzy - rzecz jasna nie wszyscy - bardzo doświadczeni promotorzy załamywali ręce i narzekali na beznadziejność swych sytuacji, Mark <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-philips,gsbi,3732" title="Philips" target="_blank">Philips</a> z Plymouth wytoczył ogromne działa i dokonał dwóch bardzo ciekawych jak na brytyjskie standardy transferów. Jego Gladiatorzy zostali zasileni przez Bjarne Pedersena i Jasona Crumpa! Te ruchy to strzały w dziesiątkę! Ci byli uczestnicy cyklu Grand Prix nie tylko nie należą do najdroższych i gwarantują niezłe zdobycze punktowe, ale także mogą znacznie rozwinąć szkolenie młodzieży w Plymouth, a przede wszystkim nie są zainteresowani startami nad Wisłą. Nie bez znaczenia pozostaje także ich wartość marketingowa. - Nasi kibice pokazywali przed, że mogą przybywać na stadion w liczbie kilku tysięcy. Jeśli nie uda mi się ich z powrotem ściągnąć takimi nazwiskami, to jak inaczej mam to zrobić - pyta retorycznie Philips na łamach tamtejszego tygodnika "Speedway Star". Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>